W Nigerii od kilkunastu miesięcy trwają zmasowane akcje terrorystyczne wymierzone w tamtejszych Chrześcijan. Nie trudno było przewidzieć, że w Wielkanoc, sekta Boko Haram znów zaatakuje. Władze afrykańskiego kraju nie potrafiły jednak zapobiec tragedii.
W Wielkanoc w mieście Kaduna na północy Nigerii, w wyniku wybuchu samochodu pułapki zginęło 38 osób, rannych zaś zostało kilkadziesiąt. Do kolejnych wybuchów doszło w mieście Jos.
Wesprzyj nas już teraz!
Według arcybiskupa Ignatiusa Kaigamy władze nie radzą sobie z zagrożeniem muzułmańskiego fanatyzmu. Katolicki metropolita Jos, miasta, gdzie nie raz dochodziło do zamachów, w wywiadzie dla włoskiego dziennika internetowego Sussidiario zaznacza, że obywatele mają prawo oczekiwać od rządu odpowiednich działań dla ukrócenia terroryzmu. Duchowny podkreśla, że jest to o tyle trudne, iż prezydent Goodluck Jonathan podejrzewa obecność zwolenników Boko Haram we własnych szeregach. – Zaskoczyło mnie, że po takim oświadczeniu nie był on w stanie nikogo z nich zidentyfikować – stwierdził nigeryjski hierarcha. – Do tej pory nie ma żadnych widocznych skutków walki z terroryzmem i dlatego krytykuję rząd, skoro nie zrobił, co w jego mocy, by wykryć zwolenników Boko Haram i rozpracować ich strategię.
Cytowany przez Radio Watykańskie Abp Kaigama przyznaje, że islamski terroryzm jest czymś stosunkowo nowym w Nigerii, przekształciwszy się z niewielkiego kręgu radykalnych kaznodziejów muzułmańskich w zdeterminowany ruch zbrodniczych samobójców. Faktem też są napięcia między tamtejszymi chrześcijanami i muzułmanami. Nigdy jednak nie przybierały one takich form i rozmiarów, jak obecnie.
Kościół w Nigerii jest zdania, iż prezydent Jonathan powinien w tej dramatycznej sytuacji skorzystać z pomocy krajów bardziej doświadczonych w walce z terroryzmem, jak USA czy Wielka Brytania. – Nie znam magicznego zaklęcia, by pokonać terroryzm w Nigerii, ale to do prezydenta należy podjęcie wszelkich środków, by zapobiec kolejnym zamachom – dodał abp Kaigama.
Źródło: Radio Watykańskie
kra