„Jestem katolikiem i czasami to denerwuje, że w Polsce bardzo często się to wyciąga. Kto w Polsce nie jest katolikiem? 99 procent ludzi jest katolikami. Nawet ci, którzy byli komunistami, po cichu się chrzcili. Dzisiaj jednak mam trochę dystansu do Kościoła, bo co chwilę się coś tam dzieje. Do spowiedzi nie chodzę, ale chodzę do komunii. (…) Ja chodzę, bo grzechów śmiertelnych nie mam. A jeżeli takie mam, to na Sądzie Ostatecznym, jak Tam pojadę do góry, to poważnie porozmawiam” – mówił w rozmowie na antenie Kanału Sportowego Zbigniew Boniek. Jak wypowiedź legendarnego piłkarza ma się do Pawłowych słów z Pierwszego Listu do Koryntian: „Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią”? (1 Kor 4,4).
W relacjonującym najnowszy odcinek programu pt. „Niech gadają” tekście Roberta Czykiela, dziennikarza sportowego portalu wp.pl, czytamy: „Po tej wypowiedzi Zbigniewa Bońka może zrobić się duże poruszenie. Były prezes PZPN w Kanale Sportowym zdradził, jak zachowuje się w kościele, gdy przychodzi czas komunii świętej”. Tym enigmatycznym wstępem autor artykułu pt. „Do komunii bez spowiedzi. Mówi, dlaczego tak robi” wprowadza czytelnika w szczegóły rozmowy Małgorzaty Domagalik z aktualnie pełniącym funkcje wiceprezydenta UEFA sportowcem.
Według relacji Czykiela prowadzona przez gospodarza programu rozmowa w pewnym momencie zeszła na temat wiary. Zbigniew Boniek miał przyznać się bez wstydu, że jest osobą wierzącą, przyjmuje Komunię Świętą, ale nie chodzi do spowiedzi. Swoją decyzję o nieprzystępowaniu do Sakramentu Pokuty i Pojednania, jednocześnie karmiąc się Eucharystią, argumentował następująco: „Ja chodzę, bo grzechów śmiertelnych nie mam”. Przywołaną wypowiedź Bońka dziennikarz portalu wp.pl tłumaczy praktyką Kościoła, który pozostawia tę kwestię do rozstrzygnięcia w sumieniu wiernego. Zgodnie z obowiązującymi bowiem prawem, na które powołuje się Czykiel: „Kto ma świadomość grzechu ciężkiego, nie powinien bez sakramentalnej spowiedzi odprawiać Mszy świętej ani przyjmować Komunii świętej, chyba że istnieje poważna racja i nie ma sposobności wyspowiadania się.” (Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 916; por. Katechizm Kościoła Katolickiego 1457).
Wesprzyj nas już teraz!
Należy zauważyć, że rozmówca Małgorzaty Domagalik nie powiedział, że przyjmuje Komunię Świętą, bo nie ma grzechów. W takim wypadku moglibyśmy za św. Janem powiedzieć: „jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy” (1 J 1,8). Sportowiec powiedział, że w sumieniu nie rozeznaje grzechu śmiertelnego. Wobec tej deklaracji, nikt nie powinien czynić się sędzią w sprawie Zbigniewa Bońka, zwłaszcza, że nie trwa on jawnie i uporczywie w stanie grzechu ciężkiego. Takie przewinienie, co warto przypomnieć, jest poważnym wykroczeniem przeciwko prawu Bożemu; dotyczy materii poważnej (za materię poważną uznaje się wykroczenie przeciwko jednemu z 10 przykazań), został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą.
By jednak nie uciekać za bardzo od skłaniającej do refleksji wypowiedzi byłego piłkarza, warto zobaczyć ją w kontekście skierowanego do niego przez prowadzącą program zarzutu. „Ja czytam ciągle, że się nie przyznajesz do błędów – mówiła Domagalik – Powiedz mi do jakich błędów ty się nie przyznajesz?”. W odpowiedzi mogliśmy usłyszeć: „A ja cały czasem mówię inaczej, powiedzcie mi, skoro te błędy są, to każdy powinien je widzieć. Powiedzcie mi, co jest błędem, to ja wam powiem, czy to jest błąd”.
Takie słowa w ustach człowieka, który został umieszczony na liście stu najlepszych piłkarzy w historii światowej piłki nożnej według FIFA, który był uczestnikiem trzech turniejów finałowych mistrzostw świata, dwukrotnym klubowym mistrzem Polski w barwach Widzewa Łódź, mistrzem Włoch, zdobywcą Pucharu Włoch, a także m.in. Pucharu Europy (1985) i Pucharu Zdobywców Pucharów (1984) z Juventusem, medalistą mistrzostw Włoch z AS Romą, jednym z sześciu polskich piłkarzy, którzy zdobyli Puchar Europy, domagają się od krytyków poważnego i pokornego odniesienia.
Jednak w kwestii tak poważnej materii, jaką jest grzech, pokornego podejścia wymaga się od każdego, bez wyjątków. Wypowiedź Zbigniewa Bońka odnosi nas zatem do problemu obiektywności i prawdziwości sumienia. Rozważając to zagadnienie, w pierwszej kolejności należałoby przyznać rację św. Pawłowi, który pisał: „Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moją sędzią” (1 Kor 4,4). W tych słowach odnajdziemy zarówno przeświadczenie o tym, że osąd sumienia jest obiektywny i prawdziwy, jak i świadomość, że może być fałszywy. Obiektywność i prawdziwość osądu sumienia wynika z jego osobliwości i osobliwości jego przedmiotu, jakim jest czyn. Sumienie jest świadomością własnego czynu, dokonującą się w perspektywie wiedzy o tym, co jest dobre a co złe, czyli wiedzy moralnej, która obejmuje normy postępowania. W sumieniu należy widzieć więc narzędzie poznawcze, jakie zostało dane człowiekowi, by dobrze żył. Jest jednak narzędziem, które pozostaje we władaniu człowieka. To od człowieka zależy, czy podda się subiektywizmowi sumienia, czy też nabywając wiedzy moralnej, również poprzez częstą spowiedź, pozwoli sumieniu na obiektywne poznanie dokonywanych czynów i ich wartości moralnej, a zatem na uchwycenie prawdy.
Widzimy, że przywołana wypowiedź Zbigniewa Bońka dotyka tematu niezwykle ważnego i poważnego. Jego słowa należałoby rozpatrywać też w nieco innym kontekście. Przez wiele lat legendarny piłkarz mieszkał we Włoszech, w których od dekad obserwować można wśród katolików zanik praktyki spowiedzi. Wśród znawców tej problematyki panuje przekonanie, że przyczyną tego stanu rzeczy jest utrata przez wiernych poczucia grzechu, która dokonała się za sprawą nadmiernie zafascynowanych psychologią niektórych pasterzy Kościoła i teologów.
„Zatracenie znaczenia Sakramentu Pokuty przez zastąpienie go psychoterapią doprowadzało do dezorientacji sumienia, a co z tym jest powiązane, także i religijności. Holandia i Belgia, które były wzorem wiary w XIX i w początkach XX wieku, dając światu setki gorliwych misjonarzy, stały się źródłem laicyzacji dla współczesnej Europy i świata chrześcijańskiego” – pisał na łamach pch24.pl o. dr Roman Laba OSPPE w tekście pt. „Zablokowane źródła łaski. Zanik Sakramentu Pokuty i Pojednania”. Skutkiem tego, według duchownego, jest fakt, że „wielu katolików przestało traktować szereg uczynków i postaw jako grzech!” Ponadto, pisze o. Laba: „kiedy człowiek przestaje się spowiadać, bardzo szybko sam dla siebie staje się kryterium rozeznawania poszczególnych czynów. To poszczególny człowiek decyduje, co dla niego jest dobrem a co złem. Niewątpliwie to prowadzi do wyjątkowego indywidualizmu i zerwania z myśleniem eklezjalnym. Na skutek tak uformowanego sumienia, człowiek nie ma potrzeby wsłuchiwać się w nauczanie Kościoła w jakiejkolwiek kwestii, gdyż sam stał się źródłem swojej moralności”.
Tymczasem, jak zauważy publicysta pch24.pl, regularna spowiedź pomaga człowiekowi kształtować sumienie i czyni go wrażliwszym na grzech. Znakomitym dopełnieniem będą tu uwagi papieża Piusa XII z encykliki pt. Mistici Corporis Christi: „Przez częstą spowiedź wzmaga się poznanie siebie, rośnie pokora chrześcijańska, tępi się złe obyczaje, zapobiega się lenistwu duchowemu i oziębłości, oczyszcza się sumienie, a wzmacnia wola, zapewnia się zbawienne kierownictwo duszy, a wreszcie mocą tego sakramentu pomnaża się łaska”. Wszystkim więc, którzy prezentują podobną do Zbigniewa Bońka postawę, warto przypomnieć nauczanie Kościoła, by pojęli, że nawet, gdy sumienie nie wyrzuca im grzechu śmiertelnego, to jeszcze ich to nie usprawiedliwia (por. 1 Kor 4,4).
Anna Nowogrodzka-Patryarcha