„Narody ruskie” barbarzyński brak szacunku dla ludzkich szczątek przejęły od dzikich ludów Azji – Mongołów, pod zaborem których byli przez długi czas, od lat trzydziestych XIII wieku. Rosjanie cierpieli niewolę mongolską, zwaną też tatarską, przez 250 lat. Rusini z terenów dzisiejszej Białorusi i Ukrainy byli pod butem tatarskim nie całe sto lat, gdyż w wieku XIV, Tatarom odbili te ziemie Litwini. Barbarzyńska mentalność przesiąkła jednak umysły Rusinów. W historii są na to liczne dowody. Sadystyczne wybryki cara Iwana Groźnego. Popularne na Wschodzie wbijanie na pal, czy obcinanie zwłokom głów i natykanie ich na włócznie, bezczeszczenie ciał zabitych. Wszystko to aby maksymalnie poniżyć i upokorzyć znienawidzonego wroga.
Rosja, jako największy kraj i naród ruski, wskutek zdziczenia obyczajów, najwięcej też pastwiła się i pastwi, nad ludzkim ciałem. Moskale zawsze bali się grobów i pomników polskich bohaterów, dlatego też zawsze podnosili na nie swoją barbarzyńską łapę. Już podczas zaborów carski ukaz zabronił urządzania polskim powstańcom pochówków i stawiania tam pomników. Z tego powodu na terenie całego naszego kraju mamy niewiele mogił Powstańców Styczniowych, a jeśli chodzi o Powstańców Listopadowych – jest tylko jeden niewielki cmentarz wojenny i to urządzony oraz poświęcony dopiero w roku 2013.
Co ciekawe, znajduje się on koło wsi Sokołda, na wschodnich terenach województwa podlaskiego, gdzie powstańcy nie prowadzili żadnych zorganizowanych działań wojennych. Doszło tu jednak do bitwy z przeważającymi siłami armii rosyjskiej. Carscy żołnierze, wezwani przez miejscowego konfidenta, 7 lipca 1831 roku, skoro świt, uderzyli na powstańczy oddział pułkownika Zaliwskiego. Oddział ten miał na sokołdziańskich łąkach jeden z noclegów, podczas długiego marszu odbywanego z Wilna, którego nie udało się powstańcom zdobyć, do Warszawy.
Wesprzyj nas już teraz!
Podczas nierównej bitwy, Rosjan było dwukrotnie więcej i mieli oni armaty, zginęło około 150 powstańców. Carscy żołnierze pochowali ich po swojemu, czyli bez szacunku, w kilku dołach śmierci, wykopanych w różnych miejscach niedaleko wsi Sokołda. Zabronili oczywiście miejscowym, pod srogą karą, oznaczać tych miejsc krzyżami. Z biegiem czasu pamięć o miejscach pochówków zatarła się. Dopiero po blisko 180 latach od czasu bitwy lokalni miłośnicy historii, po długich i mozolnych poszukiwaniach, odkryli w miejscu zwanym Kopna Góra, jeden z dołów śmierci. Znaleziono w nim 46 ludzkich szkieletów. Badania przeprowadzone przez archeologów i medyków sądowych wykazały, iż Moskale nie uszanowali żołnierskiej godności polskich powstańców, dobijali rannych, zwłoki obdarli z mundurów, najpewniej też okradli i pochowali w sposób haniebny, udeptując ciała złożone w jamie końskimi kopytami. Ten ruski, dziki brak szacunku dla ludzkich szczątek, widzimy również dziś, podczas agresji Rosji na Ukrainę.
Również Kozacy (bardzo okrutni wobec Polaków podczas tłumienia powstań narodowych) przejęli od barbarzyńskich Mongołów brak szacunku dla ciała człowieka i ludzkich szczątek. Znana jest historia księcia Jeremy Wiśniowieckiego (zmarł w roku 1651) którego ciało kuzyni złożyli w krypcie świątyni benedyktyńskiej aż na Świętym Krzyżu w Górach Świętokrzyskich. Wiedzieli bowiem, że Kozacy zbliżający się do Wiśniowca (dzisiejsza Ukraina) gdzie książę miał być pierwotnie pochowany na terenie swoich dóbr, kiedy zdobędą miasteczko, zbezczeszczą zwłoki magnata. Pamiętamy też jak nieludzko znęcali się nad naszymi rodakami ukraińscy nacjonaliści (OUN, UPA) podczas rzezi wołyńskiej. Opisy mordów oraz szatańskich sposobów postępowania ze zwłokami są przerażające.
Z podobną nienawiścią traktowali groby i szczątki Polaków Sowieci. Kiedy, po 17 września 1939 roku, zdziczali żołdacy weszli do zamku w Krasiczynie (Podkarpacie) wywlekli z krypt trumny pochowanych tam przedstawicieli rodu Sapiehów. Kości ludzkie powyrzucali na ziemię, a w metalowych trumnach zażywali kąpieli. Systematycznie niszczyli też pomniki i mogiły żołnierzy polskich poległych w wojnie obronnej 1920. Czerwonoarmiści zniszczyli wszystkie takie upamiętnienia, które spotkali na swojej drodze podczas ofensywy. M.in. pomnik postawiony 16 osobom zamordowanym przez bolszewików w roku 1920 w Białymstoku. Mieszkańcom miasta udało się uratować jedynie żelazny krzyż, który zwieńczał pomnik. Przez kilkadziesiąt lat był on przechowywany w ukryciu. Krzyż ten wrócił na swoje miejsce dopiero w roku 1990, kiedy to staraniem Białostoczan pomnik odbudowano.
Czerwonoarmiści, tak jak barbarzyńcy w dawnych wiekach, bezcześcili zwłoki swoich ofiar i eksponowali je, aby zasiać w ludzkich sercach strach. Tak było w czerwcu 1945 roku, kiedy przygotowywali odpowiednie siły do przeprowadzenia znanej obławy augustowskiej. Dochodziło wówczas do potyczek z żołnierzami Armii Krajowej Obywatelskiej. Podczas jednej z nich, w okolicach wsi Domuraty, sołdaci zastrzelili dwóch polskich żołnierzy. Strasznie się pastwili nad ich ciałami, aby później położyć je na furze przed kościołem w Chodorówce niedaleko Suchowoli. Było to w niedzielę. Ludzie wchodzący do świątyni i wychodzący z niej mieli patrzyć na poszarpane ciała – tych których zapewne znali, aby nie iść ich śladem i nie stawiać oporu radzieckiemu okupantowi.
Po wojnie władze radzieckie kontynuowały obrany przez siebie kurs zastraszania i torturowania polskich patriotów. Każdy urząd bezpieczeństwa miał swojego tzw. instruktora z NKWD, który uczył UB-eków jak bić, zabijać i ukrywać ciała niepokornych Polaków. Zwłok, jak wiadomo, rodzinom nie wydawano. Palono je w piecach, rozpuszczano w sodzie kaustycznej, zasypywano po kryjomu do dołach śmierci. IPN do dziś odnalazł tylko niewielką część szczątek osób zamordowanych przez komunistyczny aparat represji.
Władze sowieckie oraz bezwzględnie im posłuszne władze PRL zacierały ślady swoich zbrodni. Takimi śladami są też pomniki polskich obrońców niepodległej ojczyzny. One też stały się ofiarą rosyjskiego barbarzyństwa. Zniszczonych podczas wojny przez Armię Czerwoną pomników powstańców wieku XIX oraz żołnierzy roku 1920, nie odbudowano i zabroniono tego surowo obywatelom. Kto się na to odważył był poddawany represjom, a upamiętnienie było niszczone. Kara więzienia groziła również za upamiętnianie miejsc pochówków żołnierzy podziemia niepodległościowego. Podczas moich rozmów z prokuratorami IPN często słyszałem od nich, że kiedy za czasów PRL podczas prac budowlanych ziemnych natrafiano czasem na szczątki AK-owców, przyjeżdżało SB, zabierało kości i ginęły one bez śladu.
Nienawiść Rosji do Polaków walczących o niepodległość swojej ojczyzny daje o sobie znać i w czasach współczesnych. Wiemy jak podle postąpiono z ciałami naszych wybitnych rodaków, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. Kiedy to nie podjęto wszystkich szczątek z miejsca katastrofy, a te podjęte pomieszano w trumnach. Pamiętamy jak po otwarciu niektórych trumien w Polsce ujrzano szczątki ciał wymieszanych ze śmieciami, niedopałkami papierosów. A jak można ocenić, działania Rosji prowadzone od lat w celu zgładzenia pamięci o zbrodni katyńskiej. Myślę tu o usunięciu tablicy pamiątkowej w Twerze, o permanentnym blokowaniu przez Rosjan remontu niszczejącego Polskiego Cmentarza Wojennego w Katyniu.
Ostatnie dewastacje polskich pomników i cmentarzy na Białorusi są kontynuacją niecywilizowanej polityki historycznej spadkobierców sowieckiego komunizmu. Zapewne za białoruskimi, reżimowymi wykonawcami tych arcypodłych działań stoją rosyjscy, mściwi zleceniodawcy. Przecież do czasu agresji Rosji na Ukrainę i wpuszczenia przez Łukaszenkę wojsk rosyjskich na Białoruś, upamiętnienia polskich żołnierzy w tym sąsiednim kraju stały, powstawały też nowe i nikt na nie ręki nie podnosił.
Według informacji przekazanych przez Konsula Generalnego Rzeczypospolitej w Grodnie w czerwcu i lipcu tego roku zniszczono już na Białorusi 9 miejsc upamiętniających polskich bohaterów. Pierwsza była profanacja grobów żołnierzy AK w Mikuliszkach. Później doszło do zbezczeszczenia szczątek dwóch polskich żołnierzy poległych podczas wojny polsko-bolszewickiej w Jodkiewiczach, gdzie była ich mogiła. Szczytem barbarzyństwa była kompletna dewastacja cmentarza wojennego żołnierzy Armii Krajowej w Surkontach. W Bogdanach z pomnika upamiętniającego zabitych w tym miejscu przez Niemców żołnierzy Armii Krajowej m.in. legendarnym dowódcą VII Batalionu 77 pp AK por. Janem Piwnikiem „Ponurym”, usunięto tablicę pamiątkową. Tablice pamiątkowe znikły także w pomników AK-owców w Bobrowiczach, Dyndyliszkach i Iwy. Natomiast w Wołkowysku, Oszmianie i Kaczycach „nieznani sprawcy” zrównali z ziemią mogiły polskiego żołnierzy podziemia niepodległościowego.
Trzeba nam wierzyć i czynić wszystko w tym kierunku, aby być gotowym na przyjście lepszych czasów dla upamiętnień naszych bohaterów, których groby są w Rosji na Białorusi oraz na Ukrainie. Te czasy na pewno przyjdą, a wtedy odbudujemy zniszczone pomniki i cmentarze. Szczątki naszych rodaków, ofiar krwawego sowieckiego komunizmu, niemieckiego nazizmu oraz ukraińskiego nacjonalizmu, które do dziś leżą w bezimiennych dołach śmierci, pochowamy w poświęconej ziemi. Pamiętamy o Was nasi rodacy. Idziemy – aby godnie pochować wasze umęczone ciała, aby klęcząc przy krzyżach na waszych grobach, oddać cześć ofierze życia, którą złożyliście, byśmy mogli żyć w wolnej Polsce.
Adam Białous
Zobacz także: