Brazylijska Izba Deputowanych w niedzielę wieczorem zagłosowała za wszczęciem procedury impeachmentu wobec prezydent Dilmy Rousseff, oskarżanej o „sztuczki księgowe”, mające pozwolić utrzymać wydatki socjalne na wysokim poziomie, w celu uzyskania poparcia wyborców w czasie kampanii prezydenckiej w 2014 r. Rouseff oskarżana jest także o tuszowanie gigantycznej afery korupcyjnej z udziałem największej spółki energetycznej Petrobras i nieujawnianie opinii publicznej faktycznego, złego stanu gospodarki kraju. Ostatecznie o losie głowy państwa zadecyduje Senat.
342 z 513 posłów poparło wniosek wszczęcia procedury, która może doprowadzić do odsunięcia od władzy socjalistycznej prezydent. O losach Rousseff zadecydują senatorowie. Jej miejsce – do czasu nowych wyborów – może zając wiceprezydent Michel Temer, któremu również grozi procedura impeachmentu za udział w aferze Petrobrasu.
Wesprzyj nas już teraz!
Przeciwnicy Rousseff bez problemu uzyskali większość dwóch trzecich głosów w liczącej 513 członków Izbie Deputowanych, niezbędnych do skierowania sprawy do Senatu. Głosowanie odbyło się w emocjonującej atmosferze i było transmitowane na żywo w telewizji.
– Aby uratować nadzieje, skradzione brazylijskim obywatelom, zagłosujcie na „tak” – głośno nawoływał Sheridan de Anchieta, jeden z przeciwników obecnej prezydent. Po głosowaniu jeden z deputowanych wystrzelił konfetti w powietrze z pistoletu zabawkowego.
Pod budynkiem parlamentu i na plaży Copacabana w Rio de Janeiro panowała atmosfera karnawału. Licznie zgormadzeni Brazylijczycy w koszulkach w barwach Brazylii palili kukły z podobizną prezydent.
Rousseff, członkini Partii Pracujących wybrana na następcę socjalistycznego prezydenta Luiza Inácio Luly da Silva, obecnie jest skrajnie niepopularna. Lewicowa Partia Pracujących traci w szybkim tempie poparcie w kraju, mimo, że jeszcze do niedawna uważana była za ugrupowanie, które trudno będzie odsunąć od władzy. Liczne programy socjalne przyniosły jej popularność wśród biedoty brazylijskiej.
Rouseff i da Silva kilkakrotnie potępili działania opozycji, oskarżając ją o próbę dokonania „zamachu stanu”. Prezydent broni się, że to dzięki rządom jej i poprzednika, radykalnie poprawiła się sytuacja ludzi biednych. Brazylia uniknęła także wielkiego kryzysu ekonomicznego, który dotknął kilka lat temu świat. Dodała, że inni brazylijscy prezydenci robili to samo, co ona i żaden nie został pociągnięty z tego powodu do odpowiedzialności.
Obecnie Brazylia pogrążona jest w najgorszej od 1930 roku recesji. Kraj wstrząsany jest walką polityczną i aferami korupcyjnymi.
Senatorowie mają 180 dni na rozpoczęcie formalnych przesłuchań i zorganizowanie głosowania w sprawie losu prezydent.
– To była prawdziwa walka. Jest to więc chwila satysfakcjonująca dla nas i milionów ludzi, którzy wyszli na ulice, aby protestować i domagać się procedury impeachmentu – stwierdził tuż po głosowaniu w niższej Izbie parlamentu Miguel Hadad, lider opozycji.
Lindberg Farias, sojusznik Rousseff w Senacie zapowiedział, że to jeszcze nie koniec walki. Analitycy spodziewają się, że w najbliższych tygodniach, Rousseff użyje wszystkich dostępnych środków prawnych i politycznych, by pozostać na stanowisku. Brazylię czeka okres przejściowy, pełen protestów i polaryzacji.
Źródło: washingtonpost.com
AS