Jeśli takie formy jak „filolożka”, „psycholożka”, czy „psycholożka” nie powodują u Państwa już bólu zębów, a jedynie językowy (nomen omen) niesmak, to znak, że czas porzucić feminatywy! Oto nadchodzi język niebinarny! Ponoć najbliższa okazja do świętowania, to 23 stycznia: „dzień dziabka”! I choć niektórzy może już puszczają wodze fantazji i zastanawiają się „co by tu dziabnąć”, ogłaszam – nic z tego! Bo tu nie o trunkach będzie mowa.
We względnie normalnych czasach słysząc, że istnieje „dziabko” i do tego ma mieć (lub ma) w kalendarzu swoje święto, uśmiechnęlibyśmy się ze współczującym zrozumieniem i przeszli do poważnych spraw. Ale rewolucja kulturowa, seksualna i co za tym semantyczna, idą ostro do przodu. Zatem obok tego rodzaju prób kaleczenia języka polskiego (a wcześniej biologii) nie sposób przejść obojętnie.
Tak oto bowiem dowiadujemy się, że na 23 stycznia przypadać ponoć ma „dzień dziabka”. Promuje go na swoim profilu m.in. „Słownik Neutratywów Języka Polskiego” (co już nieco rozjaśnia w którym kierunku winny płynąć nasze myśli), jako coś porównywalnego z Dniem Babci i Dniem Dziadka (to już 21 i 22 stycznia – zatem pamiętajcie Państwo o Seniorach!), ale bez odniesienia do świata binarnego. Słowem… „dziabko”, to „niebinarna osoba rodzic naszego rodzica”.
Wesprzyj nas już teraz!
Owe językowe łamańce ma usprawiedliwiać potrzeba bycia empatycznym, tolerancyjnym. A przecież, jak słyszymy od środowisk lewackich, jednym z objawów owej empatii jest język jakiego używamy.
Zatem jeśli ktoś chce być „dziabkiem”, to mamy – dla jego dobrego samopoczucia – przyklaskiwać i nazywać tak jak każe. Chce łamańców zaimkowych – masz ich używać! A jak chce osobnego święta, to należy je zorganizować i świętować. I basta! Bo jak nie, to jesteś na pewno jakimś „fobem”! … Tylko czy w odpowiedzialnym budowaniu zdrowych relacji społecznych spełnianie życzeń osób o postawie „rozwydrzonego terrorysty” jest właściwym kluczem?
MA