Ewentualna nominacja Chucka Hagela na Sekretarza Obrony zdaniem niektórych analityków może sprzyjać rozwijaniu programu nuklearnego przez Iran. Hagel jest przeciwny jakimkolwiek sankcjom wobec tego kraju, nie chce także interwencji wojskowej.
Nominacja senatora Hagela wysyła niejasną wiadomość do mułłów w Teheranie, mogą ją odczytać jako zielone światło do kontynuowania rozwoju programu nuklearnego. Prezydent Obama wcześniej wielokrotnie powtarzał, że nigdy nie pozwoli, aby Iran posiadał taką broń. Groził – w razie konieczności – interwencją wojskową. Tymczasem powołanie na stanowisko Sekretarza Obrony człowieka będącego zwolennikiem stosowania łagodnych środków wobec groźby wyprodukowania borni atomowej przez Iran jest dla wielu niezrozumiałe.
Wesprzyj nas już teraz!
Dotychczas amerykańska strategia wobec Iranu polegała na straszeniu mułłów realną groźbą reakcji militarnej. Same sankcje – nawet te najbardziej dotkliwe – nie są wystarczające do odstraszenia Teheranu od rozwijania swojego programu nuklearnego. Nominacja senatora Hagela wzmocni przekonanie, że prezydent Obama blefuje. Nową nominacją zaniepokojeni są przede wszystkim przedstawiciele państwa Izrael. Grożą oni, że w razie stwierdzenia poważnego zagrożenia atakiem jądrowym ze strony Iranu, Izrael może zdecydować się na jednostronną akcję militarną, czego w żadnym wypadku nie chcą Stany Zjednoczone.
Analitycy spodziewają się, że senator Hagel będzie miał okazję do zmiany swojego stanowiska. Wielu uważa, że podczas przesłuchania przed zatwierdzeniem jego kandydatury, kongresmeni powinni szczegółowo zbadać poglądy na temat sankcji wobec Iranu, gotowości do interwencji wojskowej itp. Ich zdaniem prezydent także powinien dać wyraźnie do zrozumienia, że nominacja Hagelaw żadnym wypadku nie stanowi rezygnacji z zobowiązania do użycia siły militarnej wobec Iranu, jeżeli sankcje okażą się nieskuteczne. Sama nominacja wywołuje mieszane uczucia wśród kongresmenów, a nawet wśród najbliższych doradców Obamy.
Hegel jest bliskim przyjacielem Baracka Obamy. Walczył w Wietnamie, ma opinię człowieka samodzielnie myślącego, niezależnego. Początkowo był zwolennikiem interwencji w Iraku, później stał się jednak zagorzałym krytykiem polityki prezydenta George’a Busha m.in. za wysłanie dodatkowych 30 tys. żołnierzy do Iraku w celu zapobieżenia chaosowi. Jest też zwolennikiem szybkiego wycofania się z Afganistanu i zastąpienia dyplomacją walki zbrojnej w tym kraju trudnym do ujarzmienia.
W 1968 r. Hagel w czasopiśmie „Vietnam Magazine” deklarował, że jeśli uda mu się wyjść bez szwanku z wojny w Wietnamie, to zaangażuje się w politykę, by uniknąć kolejnych „bezsensownych wojen”. Były senator mówi o potrzebie globalnej odpowiedzi na konflikty regionalne. Jest zwolennikiem stosowania tzw. softpower w rozwiązywania problemów. David Bertau z Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie twierdzi, że nominacja Hagela sygnalizuje zobowiązanie do ponadpartyjnego podejścia ds. bezpieczeństwa narodowego.
Największy sprzeciw wobec jego nominacji widoczny jest wśród Żydów. Zdaniem senator Lindsay Graham będzie on „najbardziej antagonistycznym Sekretarzem Obrony wobec Izraela w historii USA”. Zdaniem Lorena Thompsona ze znanego think-tanku Lexington Institute, Hagel jest doskonałym kandydatem zdolnym do przeprowadzenia cięć w Departamencie Obrony. Słynie z nieszablonowego myślenia i doskonale zna zasady funkcjonowania systemu politycznego. Hagel nie jest związany z obecnymi elitami wojskowymi i dlatego według niektórych analityków może być zdolny do przeprowadzenia gruntownych zmian w armii.
Przeciwko nominacji byłego senatora są także pederaści, którzy przypominają, że kilkanaście lat temu wypowiadał się on nieprzychylnie o homoseksualistach. Powiedział – przy okazji nominacji na ambasadora USA w Luksemburgu Jamesa Hormela – że „bycie gejem jest ograniczające”. Ma on więc wielu przeciwników, od lobby żydowskiego poprzez „jastrzębi” w armii a kończąc na przedstawicielach ruchu homoseksualnego.
Źródło: GI, AP, Agnieszka Stelmach