Sojusznicy, którzy obiecywali koordynować z polskim MON zakup okrętów podwodnych, kupują niemieckie U-Booty – podała „Rzeczpospolita”. W efekcie może odsunąć się w czasie realizacja polskiego podwodnego programu „Orka”.
Decyzja Norwegów może oznaczać dla Polski nie tylko stratę czasu, ale i pieniędzy, bowiem większe, wspólne zamówienie dawało możliwość wynegocjowania u producenta korzystnej ceny. „Wspólne zakupy tak drogiej i skomplikowanej broni jak okręty podwodne wychodzą zdecydowanie taniej, gdy wytwórca uruchamia seryjną produkcję. Korzyści wynikają też z możliwości skierowania do własnych stoczni większej części offsetowych inwestycji czy zleceń serwisowych, z których rezygnują partnerzy” – informuje „Rz”.
Wesprzyj nas już teraz!
Norwegowie mieli poszukiwać wspólnie z Polską dostawcy okrętów podwodnych. Mimo tego zdecydowali, że zakupią cztery okręty w niemieckich stoczniach. Ich zamówienie zostanie skoordynowane z zakupem dwóch jednostek tego samego typu dla jednostek Bundesmarine. Wprawdzie Polska mogłaby zdecydować się na okręty U212, ale i tak musiałaby stanąć w kolejce grupy stoczniowej ThyssenKrupp Marine Systems.
W ocenie ekspertów, norweski ruch może dla Polski oznaczać kolejną zwłokę w realizacji wartego ponad 10 mld zł polskiego podwodnego programu „Orka”, a także utratę pieniędzy. Bowiem zakup trzech jednostek nie stawia strony polskiej w dobrej pozycji negocjacyjnej.
W kręgu zainteresowania polskiej marynarki znajdują się trzy okręty podwodne: niemieckie U212, szwedzkie A26 oraz francuska jednostka o napędzie Scorpene koncernu DCNS. Resort obrony chce, by polskie okręty były uzbrojone w rakiety manewrujące o zasięgu 1000 km.
Źródło: „Rzeczpospolita”
MA