Coraz więcej problemów sprawia norweskiemu wymiarowi sprawiedliwości Anders Breivik. Strażnicy więzienni pełniący nadzór nad mordercą, który w lipcu 2011 r. na wyspie Utoya zamordował 77 osób, są „psychicznie wyczerpani”.
Breivik kilkukrotnie zmieniał już miejsce odbywania kary – był przenoszony pomiędzy więziennymi placówkami Ila i Skien. Informacje o transporcie najpilniej strzeżonego norweskiego więźnia zawsze podawane były w ostatniej chwili, aby zminimalizować ryzyko ucieczki.
Wesprzyj nas już teraz!
Każdorazowo – wraz ze zmianą więzienia – Breivikowi zaczynali towarzyszyć inni strażnicy. Dotychczasowi skarżyli się bowiem na duże obciążenia psychiczne związane z nadzorem nad mordercą. Głównym powodem dyskomfortu norweskich strażników ma być fakt, że Breivik jest „odczłowieczony” – nie żałuje popełnionej zbrodni, a jednocześnie manipuluje swoimi nadzorcami. Z jednej strony jest bowiem człowiekiem, wedle relacji, niezmiernie przyjacielskim i uprzejmym, z drugiej zaś – zaangażowanym całkowicie w swoją ideę, o której zresztą potrafi nieprzerwanie mówić i odpisywać na niezliczoną ilość korespondencji.
Zwierzchnicy strażników więziennych obawiają się, że u ich podwładnych dojść może do zaistnienia tzw. „syndromu sztokholmskiego”, co w tym przypadku miałoby oznaczać, że pilnujący przywiążą się do pilnowanego. Dlatego też Breivik często zmienia miejsce pobytu, co – zdaniem biegłych – negatywnie wpływa na jego proces resocjalizacji.
Przypomnijmy, że to nie pierwsze kłopoty z Breivikiem, jakie spotyka liberalny skandynawski wymiar sprawiedliwości. Wcześniej morderca domagał się m.in. prawa do podjęcia studiów, dostępu do komputera, a nawet wymiany konsoli do gier na nowszy model.
Źródło: mojanorwegia.pl
ksz