Szefujący Radzie Europejskiej Donald Tusk może wytrwać na swoim stanowisku tylko jedną kadencję. Traktowane jako nieomal pewnik jej przedłużenie o kolejną wisi na włosku. Jak informuje korespondentka RMF FM, to efekt, nie tylko nieudolności polskiego polityka ale także kalkulacji politycznych największych grup w Parlamencie Europejskim.
Donalda Tuska chcą zastąpić europejscy socjaliści. Ta zmiana ma wynikać nie tylko z negatywnej oceny jego działań, ale także z kalkulacji politycznych. W styczniu 2017 r. socjaliści stracą fotel przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Martin Schulz ustąpi miejsca chadekowi. Lewica będzie zatem domagać się rekompensaty, gdyż wtedy wraz z nowym szefem europarlamentu chadecy będą mieli aż trzy najważniejsze stanowiska w UE.
Wesprzyj nas już teraz!
Szef KE Jean Claude Junckera ruszyć się socjalistom nie uda, natomiast Tusk jest mianowany na 2 i pół roku jedynie z możliwością przedłużenia o kolejne 2 i pół roku. Lista zarzutów kierowanych przez socjalistów pod adresem Tuska jest długa: lekceważenie Parlamentu Europejskiego, brak zainteresowania spotkaniami z europejskimi socjalistami itp. Kluczowym pozostaje jednak opinia kanclerz Merkel, którą lobbowała za kandydaturą Tuska.
Z otwartą krytyką szefa Rady Europejskiej wystąpił m. in. Gianni Pittella, przewodniczący grupy socjaldemokratycznej w PE. Włoski polityk skrytykował byłego polskiego premiera za jego nieobecność podczas ważnej debaty w sprawie uchodźców. Również włoski premier Matteo Rienzi upomniał publicznie Donalda Tuska. Rienziego oburzyły słowa, w których Tusk skrytykował Włochy, Węgry, Słowację oraz Grecję w sprawie w sprawie uchodźców.
– Słowa, które wypowiedział pan Tusk, a właściwie które mu się wymknęły, nie były zbyt wielkim wyrazem szacunku wobec narodu włoskiego. A kiedy ktoś dotyka Włochów, to premier odpowiada i broni z dumą – odparował włoski premier.
Źródło: Rmf24/wPolityce.pl
luk