Dzisiaj

Nowa era transhumanizmu. Czy „technoziomale” zdradzą Trumpa?

(EPA/SAMUEL CORUM / POOL Dostawca: PAP/EPA.)

„Zrównoważony rozwój kiedyś się skończy, a zacznie się cyfrowa transformacja” – ostrzegał przed trzema laty śp. prof. Grzegorz Osiński. Patrząc na ostatnie wydarzenia ze Stanów Zjednoczonych, powyższe słowa brzmią niemal jak proroctwo.

Wybitny znawca tematyki transhumanistycznej stwierdził nawet, że „Bill Gates to cienki bolek, przy tych, którzy planują naszą przyszłość w świecie cyfrowym”. Te dwa zdania wybrzmiewają ze szczególną siłą, bowiem dziś cała Dolina Krzemowa składa hołd lenny nowemu władcy Stanów Zjednoczonych. Bo to nie – jak chciałaby lewicowa prasa – decyzja kilku ekscentrycznych miliarderów, lecz całkowita zmiana paradygmatu.

Dzisiaj Republikanina otwarcie wspierają specjaliści od kryptowalut i venture capitals, prekursorzy technologii generatywnych algorytmów i właściciele mediów społecznościowych. Obecni na uroczystości zaprzysiężenia czołowi technoziomale (tech-bros): Musk, Zuckerberg, Altman, Ramaswany czy Bezos to zaledwie widoczna reprezentacja największego zaplecza technologicznego świata.

Wesprzyj nas już teraz!

Przed Doliną Krzemową roztacza się świetlana przyszłość bez podatków i obciążeń administracyjnych, za to z miliardami wsparcia dla strategicznych projektów. Już pierwszego dnia prezydent ogłosił start projektu Stargate – 500 mld dolarów na rozwój infrastruktury niezbędnej do zbudowania tzw. superinteligencji. W kolejce czekają już olbrzymie kontrakty zbrojeniowe, loty w kosmos, rozwój bioinżynierii… klaster łączący Biały Dom z jego zapleczem technologicznym jeszcze nigdy nie był tak silny.

W ręku nowych sojuszników Trumpa pozostaje również IV władza XXI wieku, czyli cyfrowe media społecznościowe. Nic dziwnego, że liberalni komentatorzy mówią o „zmierzchu demokracji” i nastaniu „nowej oligarchii”. – Wielkie korporacje nie wpływają już na rząd, one są rządem – przekonują.

Dolina Krzemowa, uzbrojona w dalekowzroczne algorytmy, dużo szybciej przewidziała zmierzch demo-liberalizmu od lewicowych elit. Ale zamiast bezradnie płakać nad „tryumfem populizmu”, wystawili swoje żagle na nadchodzący wiatr zmian. Dotychczasowi zarządcy neomarksistowskiego cyfrowego gułagu, od teraz będą stać na straży wolności słowa, prawa do życia i szeroko pojętej „normalności”. Nawet jeżeli przy tym trzeba będzie – jak śpiewa poeta – „dumnym krokiem iść bez twarzy”.

Oczywiście cieszy wolnościowe „nawrócenie” Muska czy przejście na pozycje zdrowego rozsądku (nawet jeżeli koniunkturalne) Zuckerberga. Trochę lżej na sercu, gdy cyfrowy totalizm porzuca tęczowo-zielone barwy, a konserwatyści i prawicowcy znikają z czarnej księgi cenzury. Nie zmienia to jednak faktu, że cyberprzestrzeń wciąż pozostaje „techno-feudalizmem”; systemem gdzie właściciele sieci przepływów konsekwentnie zwiększają swoją przewagę nad użytkownikami. W epoce „inteligentnych algorytmów”, znających cię lepiej niż ty sam, barwy polityczne i kwestie światopoglądowe mają znaczenie o tyle, o ile maskują ten bezwzględny i jedyny liczący się podział.

Nie łudźmy się, że czystka Donalda Trumpa obejmie narzędzia, które pozwoliły mu już drugi raz zasiąść w Białym Domu. Wręcz przeciwnie; ideologia wykładniczego postępu technologicznego stała się oficjalną doktryną Stanów Zjednoczonych. Dość powiedzieć, że na kryptowalutach dorabia się cała rodzina prezydenta, a sam Trump planuje ratować podupadającego dolara cyfrowym pieniądzem.

Temu zjawisku towarzyszy głoszona z pełną mocą narracja, jakoby wszystkie problemy świata – od głodu, przez choroby zakaźne, na wojnach kończąc – dało się rozwiązać za pomocą technologii.

Opowieść ta posiada jednak swoją mroczną stronę. Wraz z postępem technologii, rośnie również przepaść pomiędzy jej zarządcami, a klientami. Kiedy transhumaniści mówią o zdobywaniu planet, przenoszeniu umysłu do chmury czy ulepszaniu ludzkiego genomu, mają na myśli wąską elitę, w świecie gdzie nierówności ekonomiczne przełożyły się na nierówności biologiczne. W tym kontekście Elon Musk, pracujący nad domózgowym implantem i posiadający piątkę dzieci w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego, rzeczywiście – jak kiedyś przyznał – „żyje tym, co głosi”.

Najlepszy kumpel Trumpa mówił o amerykańskich wyborach w charakterze „zderzenia cywilizacji”. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to depopulacyjne plany podstarzałych hippisów wcale nie kapitulują przed chrześcijańską myślą Zachodu, ale marzeniem o cyfrowym „homo deusie”. W obu tych przypadkach człowiek jest jednak li tylko etapem przejściowym – „największym szkodnikiem świata” w drodze ku zatraceniu, lub pośrednikiem nowej, ulepszonej cyfrowej formy życia.

Donald Trump, ogłaszając prymat prawa naturalnego i wolność od antyludzkich utopii, wciąż wydaje się przedstawicielem starego świata. Ale napięcie pomiędzy władcą a jego dworem nie może trwać wiecznie. Choć Musk przyznał, że „nie chce przeszkadzać Jezusowi”, to co uczyni w sytuacji, gdy trzeba będzie wybrać między Nim a Fiodorowem? Czy mając na dłoni genom ludzki, a w głowie konsensus wobec nieistnienia wolnej woli, da się uszanować przyrodzoną godność człowieka?  

Patrząc na zalążki kontrrewolucji w Stanach Zjednoczonych, lewicowi publicyści wieszczą nadejście „Nowego Średniowiecza, krzyżowców z algorytmami do kontrolowania emocji internetowego tłumu”. Jeśli oznaczałoby to powrót do ideałów Christianitas, byłaby to szczytna wizja. Ale ma ona szanse na realizację tylko wtedy, gdy chrześcijaństwo ponownie zwycięży w śmiertelnym starciu ze starożytnym smokiem gnozy.

Wiatr zmian zawsze może się odwrócić, sztandary można przemalować. Dolina Krzemowa jeszcze może opuścić Donalda Trumpa, tak szybko jak opuściła okręt pełen samobójczych radykałów z Partii Demokratycznej. „Świat się nie zatrzymał; władcy świata wciąż opracowują nowe koncepcje” – ostrzegał prof. Osiński. Być może nastał czas na realizację kolejnej z nich.

Piotr Relich

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie