– W Polsce praktycznie nie wykonuje się już testów w kierunku COVID-19, dlatego oficjalnie mamy bardzo niską zapadalność – powiedział w środę cytowany przez Polską Agencję Prasową prof. Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.
Według danych firmy PEX Pharma Sequence w lipcu nastąpił gwałtowny wzrost sprzedaży testów wykrywających COVID-19. Polskie apteki sprzedały ich łącznie prawie 187 tys., czyli ponad dwukrotnie więcej niż w czerwcu i trzykrotnie więcej niż w maju. Wzrost liczby sprzedanych testów z miejsca przełożył się na „wzrost liczby odnotowanych zakażeń”, co raczej nikogo nie powinno dziwić, a jednak dziwi.
„Na początku lipca liczba zakażeń utrzymywała się na poziomie 60 dziennie, pod koniec miesiąca – ponad 200, w pierwszych dniach sierpnia – ok. 400 dziennie, a 14 sierpnia było ich 834”, czytamy w komunikacie Ministerstwa Zdrowia.
Wesprzyj nas już teraz!
Według prof. Andrzeja Fala wartości te zupełnie nie oddają jednak prawdziwego obrazu sytuacji. – Ministerstwo Zdrowia opiera się na danych spływających z sanepidu i ze szpitali. A ponieważ nie testujemy już prawie ogóle, wyłącznie osoby objawowe i w zasadzie tylko w szpitalach, to oficjalne mamy bardzo niską zapadalność – powiedział. Dodał, że jego zdaniem „prawdziwa” liczba zachorowań jest o wiele wyższa.
– Sam wśród swoich bliskich znajomych w ciągu ostatniego tygodnia zdiagnozowałem pięć przepadków COVID-19. Zakażenia więc są i to liczne – podsumował prof. Fal.
Niedawno w podobny sposób nową falą tzw. pandemii straszył szef GIS Paweł Grzesiowski. – Ja jadąc tutaj odebrałem telefon od osoby, która jest właśnie w tej chwili chora na covid. 39 stopni gorączki, złe samopoczucie, bóle mięśniowe. Była dwa dni temu na jakiejś imprezie rodzinnej i stamtąd wróciła z covidem – relacjonował. To jednak nie wszystko, ponieważ 2 dni wcześniej Grzesiowski odebrał… inny telefon. – Kolega, dorosły mężczyzna. Ciężka biegunka, wymioty. Myślenie, że to zatrucie jelitowe. Musimy w takich sytuacjach też zrobić test. Okazało się, że to jest covid – dodał.
W ocenie Grzesiowskiego w Polsce mamy do czynienia z nową falą pandemii. Na uwagę dziennikarza, że w przypadku „poprzednich fal” mieliśmy do czynienia z dziesiątkami tysięcy zakażeń szef GIS odpowiedział: „Skąd pan wie, że nie mamy teraz kilkunastu tysięcy zakażeń?”. – Mamy pośrednie dowody na to, że jest kilkanaście tysięcy, a może i więcej, ponieważ ilość wirusa w ściekach, ponieważ na szczęście wciąż badamy w kilku miastach w Polsce ścieki pod kątem wirusa. I jest sygnał, że z tych ścieków uzyskuje się więcej wirusa. Więc ktoś tego wirusa do ścieków wydala – podkreślił.
Biorąc pod uwagę, że narracja na temat nowej pandemii czy też nowej fali starej pandemii przybiera na sile niedługo możemy spodziewać się wprowadzenia obostrzeń i lock downów? Niestety, ale niczego nie można wykluczyć…
Źródło: PAP / Oprac. TG