Ponad 2,5 razy więcej niż średnia unijna i ponad 3 razy więcej niż średnia strefy euro – w kwietniu inflacja w Polsce w stosunku do poprzedniego roku wyniosła 5,1 proc. Gorzej jest tylko na Węgrzech – podał Eurostat.
Niechlubny lider wzrostu cen wśród krajów UE wyprzedził nas zaledwie o włos – inflacja na Węgrzech wyniosła 5,2 proc. Za Polską, na trzecim miejscu kompromitującego podium, znalazł się Luksemburg. Tamtejszy wzrost cen jest jednak znikomy w porównaniu z sytuacją u nas i u „bratanków” – wynosi bowiem 3,3 proc. Z kolei nasi południowi sąsiedzi, Czesi, zajęli czwarte miejsce z wynikiem 3,1 proc.
Średnia dla wszystkich krajów Unii Europejskiej wynosi 2 proc., zaś dla państw strefy euro – 1,6 proc. Głównym powodem drożyzny na Starym Kontynencie jest wzrost cen energii elektrycznej. Są jednak kraje, które mimo tego notują inflację bliską zeru lub nawet zjawisko deflacji (inflacji ujemnej). Mowa o Malcie (0,1 proc.), Portugalii (-0,1 proc.) oraz Grecji (-1,1 proc.).
Europejski Urząd Statystyczny bada inflację w inny sposób niż chociażby polski Główny Urząd Statystyczny. W praktyce różnica dotyczy „koszyka dóbr i usług”. To właśnie ceny z „koszyka” są porównywane przy badaniu wysokości inflacji.
Źródło: rmf24.pl
MWł