Dotychczasowa ustawa funkcjonowała 25 lat, konsultacje wokół niej toczyły się jeszcze przy Okrągłym Stole. Jednak projekt nowej ustawy wskazuje, że wolność zgromadzeń zostanie jeszcze bardziej ograniczona, a wiele zależeć będzie od arbitralnych decyzji administracji publicznej. W piątek odbędzie się głosowanie.
Projekt ustawy spotkał się z negatywną oceną Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – To projekt dotyczący jednego z podstawowych praw przysługujących jednostce. Tymczasem rząd potraktował go jak wiele innych ustaw, które trzeba domknąć przed końcem kadencji – komentuje Michał Szwast. Według nowej definicji ustawowej zgromadzenie to spotkanie osób w celu „wspólnego wyrażania stanowiska w sprawach publicznych. – Czy takie „stanowisko” wyrażają kibice świętujący zwycięstwo klubu, osoby strajkujące przeciw krzywdzącej decyzji sądu albo rowerzyści w Masie Krytycznej? Ryzykowne jest pozostawienie decyzji urzędnikom – dodaje Michał Szwast.
Wesprzyj nas już teraz!
Kontrowersyjny wydaje się być także przepis mówiący o tym, że jeśli w tym samym miejscu i tym samym czasie mają się odbyć dwa zgromadzenia publiczne, to zgromadzenie zgłoszone później może spotkać się z odmową ze strony urzędnika. Na ten przepis szczególną uwagę zwrócili parlamentarzyści PiS. – Pojawi się zjawisko ścigania się na wnioski i rejestrowania fikcyjnych zgromadzeń, by utrudnić życie przeciwnikom politycznym – ostrzega poseł Jacek Sasin, który zgłosił poprawki zmieniające niektóre przepisy. Jednak wszystkie z nich zostały negatywnie zaopiniowane przez komisję sejmową, a w piątek prawdopodobnie rządząca koalicja je odrzuci.
Na konsultacje w sprawie nowej ustawy rząd przeznaczył stronie społecznej jedynie tydzień, a drugie czytanie projektu w Sejmie odbyło się przed północą w środę przy niemal pustej sali obrad.
Źródło: rp.pl
KRaj