Główne media w Nowej Zelandii rozpętały nagonkę na katolickiego lekarza, który korzystając z prawa do sprzeciwu ze względów sumienia, odmówił pacjentce przepisania środków antykoncepcyjnych. Jeśli specjalna komisja uzna, że skarga na dr. Josepha Lee jest zasadna, medykowi grozi postępowanie dyscyplinarne.
Zgodnie z nowozelandzkim prawem, lekarz może odmówić wypisania recepty na środek antykoncepcyjny, jeśli jest to niezgodne z jego przekonaniami. Nie może jednak dyskutować z pacjentem o swych przekonaniach. Musi też odesłać pacjenta do innego doktora, gotowego wypisać taki specyfik.
Wesprzyj nas już teraz!
Dr Joseph Lee z Blenheim nie zgodził się wypisać recepty dla bezdzietnej Melissy Pont, 23-letniej kobiety. Ta decyzja spowodowała atak środowisk liberalnych i lewicowych. Zwolennicy cywilizacji śmierci nagłośnili sprawę za pomocą telewizji i prasy i oskarżyli medyka o łamania praw kobiet. Pacjentka dr. Lee, skarżąc się mediom stwierdziła, że poczuła, iż decyzja, jaką podjęła wspólnie z narzeczonym, by nie mieć na razie dzieci, została poddana moralnemu osądowi lekarza. Wyjaśniała, że nie chce, by ktoś „wtrącał się w proces tworzenia życia”.
Komentując sprawę, Ken Orr z organizacji obrońców życia Right to Life podkreślił, że możliwość korzystania przez lekarzy z prawa do klauzuli sumienia jest niezwykle ważna. – Lekarz, który nie leczy zgodnie ze swoim uformowanym sumieniem, staje się najniebezpieczniejszym człowiekiem na ziemi – podkreśla.
Źródło:wiara.pl
pam