16 lutego 2017

Śmierć Rafała Wójcikowskiego wstrząsnęła polską polityką. Oprócz rodziny i najbliższych także wiele osób współpracujących z posłem klubu Kukiz’15 do dzisiaj ubolewa z powodu tej strasznej tragedii. Ukojeniu cierpienia nie pomagają napływające niepokojące doniesienia dotyczące okoliczności wypadku drogowego, w jakim zginął parlamentarzysta.

 

Czwartkowe wydanie dziennika „Rzeczpospolita” przypomina, że mimo upływu miesiąca od śmierci Rafała Wójcikowskiego, okoliczności zdarzenia wciąż są niejasne. Pojawiają się liczne zastrzeżenia do pracy służb biorących udział w akcji ratunkowej (ZOBACZ WIĘCEJ). Oprócz tego świadkowie wypadku mówią rzeczy sprzeczne.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Oficjalny komunikat w sprawie zdarzenia drogowego mówi o uderzeniu w barierki przez samochód posła. Jedno auto (VW Caddy) zdołało go ominąć i zatrzymać się kilkadziesiąt metrów za miejscem zdarzenia. Inny pojazd (Ford Transit) uderzył w auto posła (VW Bora) i zepchnął go. Z sekcji zwłok wynika, że Wójcikowski zmarł w wyniku rozległych obrażeń wewnętrznych, typowych dla wypadków komunikacyjnych.

 

Prowadzący firmę właściciel Transita był na miejscu wydarzeń już o 6:52. Zaniepokoił go brak służb ratunkowych – wynika z ustaleń „Rzeczpospolitej”. Na miejscu zdarzenia widział jedynie samochód posła, VW Caddy oraz „jakiś ciemny samochód”. Jego samochód dostawczy znajdował się około 80 metrów dalej.

 

W rozmowie z „Rzeczpospolitą” mężczyzna dodał, „że z relacji podróżujących WV Caddy wynikało, że tuż po wypadku poseł Wójcikowski wysiadł z samochodu. Z latarką w ręku miał oglądać uszkodzenia”. Następnie miał wrócić do swojego pojazdu.

 

Ciekawe, że w jego samochodzie nie było akumulatora. Stał prosto, jakby go ktoś postawił, 20 m dalej przy barierkach – dodaje właściciel Transita. Doniesienia o akumulatorze potwierdził „Rzeczpospolitej” rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania.

 

Cytowany przez dziennik biegły specjalizujący się w wypadkach drogowych Ryszard Ciechański twierdzi, że wypadnięcie prawidłowo zamontowanego akumulatora jest mało prawdopodobne. Jak odnotowuje ekspert, wypadnięcie akumulatora obala jedną z hipotez, zgodnie z którą po zderzeniu z barierkami poseł miał wycofywać się autem.

 

Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że jako przyczynę wypadku podawano wpadnięcie samochodu posła w poślizg, gdy tymczasem komunikaty GDDKiA donoszą o dobrych warunkach panujących w chwili wypadku na drodze, gdzie doszło do zdarzenia. Od kilku dni nie padał deszcz i było sucho.

 

Prokuratura wybiera obecnie biegłych, którzy pomogą zrekonstruować wydarzenia. W pierwszej kolejności do prokuratorów musi jednak trafić protokół posekcyjnych. Śledczy ponadto uzupełniają zeznania świadków, by poznać więcej szczegółów zdarzenia z 20 stycznia. Rozmowy prowadzone tego dnia między służbami zostały zabezpieczone.

 

Na piątek, 17 lutego, prokuratura zaplanowała eksperyment procesowy. Jak donosi „Rzeczpospolita”, wezmą w nim udział śledczy, policja oraz biegły z zakresu ruchu drogowego.

 

Źródło: „Rzeczpospolita”

MWł

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 251 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram