Siły Zbrojne Ukrainy wkrótce będą używać na froncie w Donbasie nowoczesny system wykrywania jednostek prowadzących ostrzał artyleryjski. Właśnie dobiegają końca prowadzone przez instruktorów amerykańskich szkolenia wojskowych ukraińskich. Politolodzy zapowiadają zaostrzenie konfliktu na wschodzie kraju już we wrześniu. Szansą na jego deeskalację mogłoby być wprowadzenie sił pokojowych ONZ i rozmowy w nowym formacie politycznym.
Najnowsze informacje o wzmocnieniu potencjału technicznego Sił Zbrojnych Ukrainy podkreślają dużą efektywność nowego sprzętu w wykrywaniu źródeł ataków artyleryjskich i rakietowych, stanowiących znaczną część wymiany ognia na froncie w Donbasie. Mało pisze się natomiast o tym, dlaczego dopiero teraz systemy AN/TPQ-36 doczekały się szkoleń mających je obsługiwać żołnierzy ukraińskich. Nowoczesne systemy radarowe do wykrywania i śledzenia strzałów artyleryjskich oraz rakietowych są bowiem na wyposażeniu armii Ukrainy od 2016 roku. Wojska ukraińskie, otrzymując od Stanów Zjednoczonych 6 jednostek AN/TPQ-36 znalazły się w gronie zaledwie kilkunastu armii na świecie, do których wysłano systemy z USA.
Wesprzyj nas już teraz!
AN/TPQ-36 Firefinder jest sterowany elektronicznie za pomocą radaru i może współpracować z 10 rodzajami uzbrojenia jednocześnie. Precyzyjne wskazanie miejsca, z którego prowadzony jest ostrzał artyleryjski lub rakietowy, pozwala dokładnie wycelować i szybko zniszczyć źródło ognia nieprzyjaciela. Produkują go amerykańskie zakłady koncernów Northrop Grumman i ThalesRaytheonSystems. Po rocznym wyczekiwaniu na zastosowanie na polu walki, po kończącym się właśnie szkoleniu prowadzonym dla Ukraińców przez instruktorów amerykańskich, mają niebawem trafić na front w Donbasie. Wojskowi Sił Zbrojnych Ukrainy liczą na uzyskanie dzięki tym systemom przewagi w wymianie ognia na polu walki.
Dla zmiany układu sił na froncie w Donbasie bardzo duże znaczenie ma wzmocnienie potencjału militarnego armii ukraińskiej w powietrzu, w tym o bezzałogowe drony wykorzystywane do ataków i do celów rozpoznawczych. Według informacji podanych przez rosyjskiego politologa Andrieja Piontkowskiego na portalach Dialog.ua i Facenews.ua, Stany Zjednoczone już podjęły decyzję o sprzedaży Ukrainie uzbrojenia sił powietrznych, jeżeli tylko Rosja podejmie jakiekolwiek działania zmierzające do zaostrzenia sytuacji na froncie. Takie wsparcie Waszyngtonu dla Kijowa zmienia sytuację w Donbasie na korzyść Ukrainy i stopuje apetyty Rosji na ostateczne przesilenie w toczącym się konflikcie. Zdaniem Piontkowskiego Stany Zjednoczone, decydując się na nowe sankcje przeciw Rosji i poddanie kontroli kapitału rosyjskich oligarchów przechowywanego na Zachodzie, pokazały swoją determinację wobec Federacji Rosyjskiej.
Co dziwne, przeciwko nowym dostawom broni dla wojsk Ukrainy protestowała przed kilkoma dniami deputowana do Werchownej Rady Ukrainy Nadia Sawczenko. Uważa ona, że nowa broń doprowadzi tylko do nasilenia się napięcia w Donbasie i nie rozwiąże problemu.
Przedłużającą się wojną na wschodzie Ukrainy zmęczone jest nie tylko społeczeństwo tego kraju, któremu różne niepowodzenia polityki państwa tłumaczy się zaangażowaniem w problemy Donbasu. Politycy Rosji i Zachodu widzą, że uzgodnione przez nich porozumienia mińskie z 2015 roku mają się nijak do rzeczywistości i ani o krok nie przybliżają zaprowadzenia pokoju. Zdecydowane wsparcie Ukrainy przez Stany Zjednoczone może być próbą zaciągnięcia wszystkich stron konfliktu do rozmów i przejścia z formatu mińskiego (z Francją i Niemcami jako reprezentantami Zachodu) do rozmów bezpośrednio między Moskwą i Waszyngtonem.
Dla Stanów Zjednoczonych objęcie opieką Ukrainy jest poszerzeniem własnej strefy wpływów i związaniem z sobą dużego europejskiego kraju. Dla Moskwy utrata wpływów w Kijowie będzie porażką trudną do przełknięcia w planie odbudowy wpływów na terenach tradycyjnie widzianych z Kremla jako część wielkiej Rosji.
Federacja Rosyjska ma więc do wyboru dwie drogi wyjścia z konfliktu w Donbasie. Pierwsza to droga dyplomatyczna, czyli uzyskanie potwierdzenia swojego panowania na Krymie w zamian za uzyskanie szczególnego statusu dla obwodów donieckiego i ługańskiego w ramach Ukrainy z zapewnieniem ochrony praw mniejszości rosyjskiej. Druga droga to pójście na silną konfrontację i eskalacja wojny hybrydowej. Tego drugiego wariantu obawiają się politycy i eksperci, widząc jako element rozwiązania siłowego planowane na jesień ćwiczenia wojskowe na Białorusi „Zapad 2017”. Mówi się nawet, że dodatkowy kierunek natarcia mogą otworzyć Rosjanie właśnie z kierunku Białorusi. Dlatego też powszechnie uważa się, że wrzesień w tej części Europy może być, niestety, niebezpieczny.
Jan Bereza