Wyższe ceny za bilety MPK? To za mało. Rząd postanowił wyjść naprzeciw rosnącym potrzebom finansowym samorządowych przedsiębiorstw komunikacyjnych i do końca roku mają powstać projekty przepisów, które umożliwią lokalnym urzędnikom ściąganie podatków na komunikację miejską. Podatkiem tym mają być obarczeni przedsiębiorcy.
Czemu akurat oni? Ponieważ dają ludziom pracę, a pracownik czymś musi do pracy dojechać. W związku z tym firmy powinny wesprzeć miejski transport, o ile same takowego swoim pracownikom nie zapewniają. Tak to przynajmniej wygląda w przypadku francuskiego pierwowzoru tego podatku, zwanym „Transport Versement”. Funkcjonuje on nad Sekwaną już od blisko 40 lat. Obejmuje tych przedsiębiorców, którzy zatrudniają więcej niż dziewięciu pracowników. Stawki wahają się od 0,55% płac pracowniczych w miejscowościach do 100 tys. mieszkańców, do 1,75% w największych miastach. Ten sposób współfinansowania miejskiego transportu zyskał nawet aprobatę unijnych urzędników. Figuruje w unijnym projekcie „dobrych praktyk” Caprice i polecany jest do naśladowania innym krajom unijnym.
Wesprzyj nas już teraz!
Nikogo pewnie nie dziwi oburzenie, jakie wywołuje wśród przedsiębiorców ten pomysł. Jego wdrożenie podniesie koszty pracy, co z pewnością odczują również osoby zatrudnione. Być może nawet pociągnie to za sobą falę zwolnień z pracy. Polscy urzędnicy zdają się być coraz bardziej oderwani od rzeczywistości. Ich idea fixe to programy mające zaktywizować bezrobotnych, kursy, szkolenia i dotacje – wszystko za pieniądze podatników. A to są tylko bardzo kosztowne i do tego mało skuteczne działania. Jednocześnie rząd swymi decyzjami przyczynia się do redukcji miejsc pracy, dlatego na zmniejszenie liczby bezrobotnych w najbliższym czasie nie ma co liczyć.
I.Sz.
Źródło: www.rp.pl