22 kwietnia 2023

Nowy „Top Gun” – film, który nie miał prawa powstać?

Po wielu latach Tom Cruise ponownie wcielił się w postać komandora Pete’a Mavericka. Na tle wielu innych produkcji ta wydaje się nie tylko udana, ale przede wszystkim stanowi swoisty wyłom w poprawnej politycznej wizji męstwa i kobiecości lansowanej dziś w Hollywood.

Jaki ma być Maverick po latach? Ano, nie w formie, najlepiej zapijaczony, gaszący niezliczone pety na zabałaganionym biurku w jakiejś kawalerskiej melinie… Wszak tylko takie miejsce zostało dla samca Alfa w czasie, gdy już nawet bycie feministką jest objawem niemal „kontrrewolucyjnego” myślenia, co pokazuje choćby przypadek J.K. Rowling.

Jak już nie pijak i notoryczny przegryw, to przynajmniej stary pryk, z bolącymi plecami i z sentymentem wspominający czasy świetności. A jeżeli nie pomarszczony i schorowany, to – ostatnia deska ratunku! – niech będzie chociaż biedny… niech cokolwiek będzie w nim gorsze niż było!

Wesprzyj nas już teraz!

Ale nie – twórcy Top Gun: Maverick nie dają tej satysfakcji zwolennikom lewicowych narracji kulturowych. Dzięki temu satysfakcję otrzymuje ten, kto powinien – widz…

Słynny absolwent legendarnej szkoły lotników Top Gun Pete Maverick jest… po prostu sobą. Jak zawsze świeży, jak zawsze w formie. Zwarty, uśmiechnięty i żwawy. Od początku widzimy go w oldschoolowym anturażu. Hangar w pośrodku pustyni Mojave, gdzie wraz z innymi żołnierzami testuje nowe lotnicze technologie… Potem pruje, jak dawniej, przez autostradę na motorze – bez kasku… 

Nie gorzej i nie mniej „wbrew czasom” wypada postać kobieca. Sceny z motywem Mavericka i jego „dojrzewającej” miłości do Penny Benjamin – w jej roli równie pomyślnie „żywcem wyjęta” z lat 80., świetnie się trzymająca Jennifer Connelly – gdyby były kręcone 30 lat temu, byłyby zwykłymi kliszami. Dziś zyskują zupełnie nowy wydźwięk…

Sama konwencja ich wspólnych scen – słoneczna, gładka, pełna napięcia, a potem satysfakcji, spełnienia, niemal tryumfalna – sprawia, że prosta rzeczywistość miłości damsko-męskiej, która nie może wystąpić w innej „konfiguracji” niż właśnie pomiędzy „prawdziwym mężczyzną” i „prawdziwą kobietą”, odżywa tu i zyskuje świeży wydźwięk – na przekór tym, którzy chcieliby, żeby taka miłość była również możliwa pomiędzy przedstawicielami tej samej płci, albo Bóg wie jakiej płci.

Pewnie ze względu na formę samego Toma Cruise’a nie ma tu ani krztyny tego wywołującego ironiczny uśmiech wizerunku innych dawnych „macho”, którzy wracają dziś na ekrany, ale widać, że są starzy i trzeba to jakoś „ograć”. W nowym Top Gun nie ma ogrywania – film jest w każdym calu bezpretensjonalny, również w wątkach szkolnych, w których Maverick przekazuje doświadczenie młodym pilotom i w wątkach militarnych.

W Top Gun: Maverick wrażenie robi narracja, sposób nakręcenia, imponujące zdjęcia w powietrzu, wyważenie tempa i nastrojów. W oryginalnym Top Gun klimat budowały przede wszystkim ludzkie indywidua. Dlatego, gdy zaczynałem oglądać nową odsłonę, obawiałem się, że w tej kwestii twórcy nie dadzą rady. 

Ale, co ciekawe, udało im się ponownie ożywić specyfikę tamtej żołnierskiej wspólnoty. Widzimy jak syn przyjaciela Mavericka, którego widzieliśmy w pierwszej części, podobnie jak ojciec gra na pianinie w lokalnym barze, wszyscy śpiewają, żartują, dogadują sobie po żołniersku – tworzą wspólnotę służby ojczyźnie i radości życia, jakiej nie pokazuje już współczesna kultura.

Na koniec trzeba zaznaczyć, że komandor Pete Maverick nie jest oczywiście ideałem męstwa. Gdyby nim był, to córka Penny nie musiałaby mówić: „Nie złam jej serca drugi raz”. W sensie obyczajowym jest „idealnym” dzieckiem Rewolucji, które w wieku 60 lat dopiero zdaje się dojrzewać do stałego związku. Jest jednak uosobieniem tej męskości, którą kipiała kultura popularna przed rokiem 2000 i w tym sensie jest to film, który nie miał prawa dziś powstać!

Filip Obara

https://pch24.pl/mocarny-hummer-bez-silnika-dlaczego-dawni-twardziele-juz-nikomu-nie-dokopia/

https://pch24.pl/filip-obara-liberalny-swiat-dostaje-lomot-gdy-van-damme-wkracza-do-zniewiescialej-francji/

Will Smith DAŁ W GĘBĘ na gali Oscarów! Miał prawo?!

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(9)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie