„Święto Bożego Narodzenia” nie przechodzi przez lewacką narrację. Bruno Le Roux, minister spraw wewnętrznych Francji zapowiedział, że dla zapewnienia bezpieczeństwa na „święta końca roku”, kraj będzie strzegło ponad 91 tys. policjantów, żandarmów i wojskowych. Fakt, że zagrożenie płynie od islamistów, także przemilczał.
Jak na socjalistę przystało, zamiast mówić o Bożym Narodzeniu, Le Roux deklarował, że „na święta końca roku, a zwłaszcza na nadchodzący weekend, zostanie zmobilizowanych ponad 91 tys. ludzi, których zaangażuje państwo – policjantów, żandarmów i wojskowych, uczestniczących też w akcji bezpieczeństwa tzw. Sentinelle”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Zagrożenie jest duże i nigdy tak wielkie nie było – dodał, udając się na spotkanie na dworcu Lyon w Paryżu z dowódcami sił, które zostaną zmobilizowane. – Przybyłem na ten dworzec, bo chodzi o dworzec, który szczególnie będzie przepełniony w tym czasie pasażerami – deklarował premier Francji.
Polityczna poprawność nie pozwoliła ministrowi wspomnieć ani słowem, że zagrożenie to pochodzi ze strony radykalnego islamu.
FLC