3 października 2022

O. dr Roman Laba OSPPE: Kościół, który wyklucza

(Hans Memling, Public domain, via Wikimedia Commons)

W ostatnim czasie wyrażenie „Kościół, który nikogo nie wyklucza” próbuje się przedstawić jako główną wizytówkę Kościoła Katolickiego. Poczynając od Stolicy Apostolskiej, a kończąc na środowiskach LGBT w belgijskich parafiach, wszyscy pragną i mówią o „Kościele, który nikogo nie wyklucza”, ale wszystkich bardzo gościnnie przyjmuje, niczym zmęczonych morską podróżą uchodźców. Taka wizja Kościoła, związana z fałszywym rozumieniem miłosierdzia, pochłania coraz więcej pasterzy i środowisk.

Według tej wizji w Kościele mogą być i gorliwi katolicy, którzy regularnie przystępują do Spowiedzi i Komunii Świętej, jak również ci, co w ogóle się nie spowiadają, jak np. katolicy w Niemczech.

W takim Kościele, który nikogo nie wyklucza, dobrze odnajdują się politycy, którzy maksymalnie popierają tzw. aborcję, a potem przystępują do Sakramentów. W takim Kościele dobrze odnajdują się też pasterze, którzy tych sakramentów udzielają owym politykom.

Wesprzyj nas już teraz!

Kościół, który „nikogo nie wyklucza”, jest gościnny dla osób rozwiedzionych, w niczym nie odróżniając ich od katolickiego małżeństwa. Jest również gościnny dla jakichkolwiek pozamałżeńskich związków, które „pragną kroczyć drogą wiary”…

Taki Kościół wygląda bardzo życzliwie i jest do wszystkich uśmiechnięty, ale… to nie jest Kościół Katolicki! Bo Kościół Katolicki WYKLUCZA ze swego grona tych, którzy nie wyznają wiary katolickiej!

 

Już w Starym Testamencie było przewidziane „wykluczenie” ze społeczności Ludu Bożego. W Księdze Rodzaju, w 17 rozdziale czytamy:

Nieobrzezany, czyli mężczyzna, któremu nie obrzezano ciała jego napletka, taki człowiek niechaj będzie usunięty ze społeczności twojej; zerwał on bowiem przymierze ze Mną» (Rdz 17, 14).

W Księdze Liczb czytamy o konsekwencjach wobec tych, którzy nie dochowują przypisów Prawa:

Prawo to obowiązuje zarówno Izraelitów, jak też i obcych, którzy przebywają pomiędzy wami; jedno prawo będzie dla wszystkich, którzy zgrzeszyli nieświadomie. Gdyby ktoś uczynił to świadomie, bez względu na to, czy jest tubylcem czy obcym, obraża Pana i ma być wyłączony spośród ludu. Wzgardził bowiem słowem Pana i złamał Jego przykazania – taki musi być wyłączony bez miłosierdzia, i spadnie na niego odpowiedzialność za jego grzech» (Lb 15, 29 – 31).

Podobna praktyka cechuje Kościół pierwotny. Ze wspólnoty Kościoła wyklucza się ten, który nie wyznaje wiary głoszonej przez Kościół, bądź nie żyje życiem Kościoła. W pierwotnym Kościele istniała formuła wykluczenia ze społeczności wierzących tych, którzy głoszą „inną Ewangelię”. W liście do Galatów Apostoła Paweł pisze:

Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii. Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową. Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! (Ga 1, 6-8).

Grecki wyraz anathema można przetłumaczyć jako „coś odłożonego”, „coś, co zostało wykluczone z ogólnego użytku”[1]. Rzecz lub osoba objęta anathemą była świętą, bądź przeklętą[2]. Słowo anathema odpowiada hebrajskiemu herem, czyli coś, co zostało obłożone klątwą, wyjęte z powszechnego użytku i poświęcone Bogu, np. łupy wojenne w świętej wojnie (Joz 6 – 7), wotum dla Boga (Kpł 27, 28 – 29), czy też kara wymierzona za bałwochwalstwo (Pwt 13, 13-19).

Św. Paweł używa tego słowa w Liście do Rzymian:

Wolałbym bowiem sam być pod klątwą [odłączony] od Chrystusa dla [zbawienia] braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami (Rz 9, 3).

A także we wspomnianym passusie z Listu do Galatów, gdzie wyklucza się każdego, kto głosi „inną Ewangelię”. Użycie w takich fragmentach słowa anathema jest znamienne, gdyż oznacza, że takiego człowieka wspólnota wyklucza, aby Bóg wypełnił w nim swoją wolę. W Liście do Galatów 1, 8-9 wyraz anathema użyty jest dwukrotnie. Zatem widać wyraźnie, że jeśli chodzi o treść wiary, Paweł nie godzi się na żadne kompromisy, ponieważ jest to kwestia duchowego życia lub śmierci[3].

Apostoł Narodów nie widzi problemu, aby wyłączyć z Kościoła tych, którzy odrzucili wiarę:

Ten właśnie nakaz poruczam ci, Tymoteuszu, dziecko [moje], po myśli proroctw, które uprzednio wskazywały na ciebie: byś wsparty nimi toczył dobrą walkę,  mając wiarę i dobre sumienie. Niektórzy odrzuciwszy je ulegli rozbiciu we wierze; do nich należy Hymenajos i Aleksander, których przekazałem szatanowi, ażeby się oduczyli bluźnić (1 Tm 1, 18 – 20).

Czy wyobrażacie sobie takie upomnienie dzisiaj? Wyobraźcie sobie list biskupa Rzymu, który pisze do wiernych Kościoła Katolickiego następujące słowa: Biskupów Niemiec oraz Flandrii przekazałem szatanowi, aby się oduczyli bluźnić. Do takiego listu jest raczej potrzebna odwaga, a nie poprawność polityczna.

W liście do Koryntian (1 Kor 5, 1-13) św. Paweł karci wspólnotę, która nie usunęła spośród siebie popełniającego kazirodztwo. Przy czym Apostoł nie stosował reguły gradacji upomnienia, lecz nawoływał do radykalnej ekskluzji z gminy, do pozbawiania winnych wspólnych posiłków, Mszy i Komunii świętej, które były znakiem pozostawania we wspólnocie[4]. Swoje karcenie Paweł kończy słowami:

Jakże bowiem mogę sądzić tych, którzy są na zewnątrz? Czyż i wy nie sądzicie tych, którzy są wewnątrz? Tych, którzy są na zewnątrz, osądzi Bóg. Usuńcie złego spośród was samych (1Kor 5, 12-13)

Wydaje się, że mamy tu aluzję do słowa anathema – pozostawić wyłączonych sądu Bożemu.

Święty Paweł podkreśla, iż odrobina kwasu może zniszczyć całe ciasto. Ten groźny kwas należy usunąć. Apostoł domaga się ekskomuniki i zaznacza, że jest ona dobra nie tylko dla wspólnoty, ale i dla tego człowieka, aby się opamiętał, aby zobaczył, co traci. Ekskomunika to ostre narzędzie dotarcia do człowieka, by mu uświadomić, że czyni zło. W historii wielu ludzi ekskomunikowanych nawracało się, prosiło o zwolnienie z ekskomuniki i odnajdywało się z powrotem w Kościele i w Bogu[5].

Taka była praktyka pierwotnego Kościoła. Papież Kalikst I (217-222) uważał ekskomunikę za karę najcięższą i nie rozróżniał żadnych jej rodzajów. Wykluczenie ze społeczności było karą za tzw. crimina capitalia, czyli przestępstwa wielkie i znane publicznie, np. odstępstwo od wiary, zabójstwo, rozpusta.

W IV w. pojawił się podział ekskomuniki na różne jej rodzaje, który przypisuje się papieżowi Sylwestrowi I (314-335). Z jego dekretów możemy dowiedzieć się o następującej praktyce: po upływie 7 dni od bezskutecznego upomnienia skierowanego do sprawcy, następował zakaz wejścia do kościoła i brania udziału w obrzędach Bożych przez 7 dni. Przez kolejne 2 dni zabronione było przyjmowanie Eucharystii, po dwóch dniach następowała deportacja, a następnego dnia anatema, którą papież określał mianem „miecza duchowego”. Jednym z wielu skutków ekskomuniki był zakaz, dotyczący innych wiernych, utrzymywania kontaktów z ekskomunikowanymi, zarówno w sprawach duchowych, jak i cywilnych[6].

O wykluczeniu z Kościoła poucza św. Augustyn:

Pan powiedział… „Cokolwiek zwiążecie na ziemi będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie” (Mt 18,18). Zabrania także dawać świętego psom (Mt 7,6). A Panu nie jest przeciwny Apostoł, gdyż powiada: „Grzeszników napominaj wobec wszystkich, aby inni lękiem byli zdjęci” (1Tm3,20) – jakkolwiek Pan mówi: „Upominaj go w cztery oczy”. Jedno bowiem i drugie należy czynić, jak to wskazuje różnorodność słabości tych ludzi, nad którymi objęliśmy pieczę, nie w celu ich zguby, lecz dla poprawiania ich i uzdrawiania – tylko jednego w jeden sposób, drugiego w inny należy leczyć. Tak zatem uzasadniona jest podstawa do świadomego pobłażania okazywanego złym w Kościele, ale zarazem jest i podstawa do strofowania i karcenia, do niedopuszczenia lub też do wykluczenia z kościelnej społeczności (rozdz. III,4)[7].

Nie ma potrzeby, by dokładnie podawać tu szkic historyczny praktyki ekskomuniki. Nadmieńmy tylko, że według nauczania Kościoła, wyrażonego przez Sobór Lyoński I (1245) ekskomunika jest karą leczniczą, mającą na celu poprawę sprawcy, a nie samo wykluczenie. To świadczy o tym, że Kościół zmierzał przede wszystkim do nawrócenia sprawcy i do ochrony porządku społecznego[8]. Leczniczy charakter ekskomuniki jest również potwierdzony przez Kodeks Prawa Kanonicznego (1983). Kanon 1312 wspomina o karach poprawczych, o których mowa w kanonach 1331 – 1333 (ekskomunika, suspensa, interdykt), natomiast tekst łaciński dokumentu mówi o poenae medicinales – najcelniej byłoby przetłumaczyć ten wyraz jako kary lecznicze.

Takie rozumienie ekskomuniki – jako środka leczniczego – wiąże się z rozumieniem Kościoła jako Ciała Mistycznego. Apostoł Paweł poucza, że, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współweselą się wszystkie członki (1 Kor 12).

Czasem jednak bywa, że choroba jakiegoś członka w ludzkim organizmie jest na tyle poważna, że grozi wszystkim innym członkom, np. nowotwór z przerzutami, bądź gangrena. W takiej sytuacji tę czy inną część ciała odcina się od zdrowego organizmu, aby zachować życie człowiekowi. Podobnie i w Mistycznym Ciele, w Kościele, są duchowe choroby, które zagrażają życiu wiernych, np. apostazja, herezja, schizma, które zaciągają ekskomunikę przez sam fakt (latae sententiae). Jest to konieczne ze względu na dobro tego, który zgrzeszył, aby miał możliwość nawrócenia się oraz z uwagi na innych wiernych, gdyż wspólnota Kościoła ma być znakiem zbawienia, a nie zgorszenia!

Nie zastosowanie takiego wykluczenia w wypadkach publicznej apostazji, herezji, którą możemy obserwować w wielu krajach, bardzo dezorientuje wiernych. Wyobraźmy sobie, jakiegoś młodego mężczyznę, który ma skłonności homoseksualne, ale walczy o życie w czystości. Czasem ma wątpliwości, czy rzeczywiście Kościół właściwie ocenia zjawisko homoseksualizmu, przecież świat mówi co innego. I pewnego dnia taki człowiek czyta wiadomość o biskupach Flandrii, że będą błogosławić pary homoseksualne… Czy to nie zachwieje jego wiarą? Kto będzie odpowiadał za jego zbawienie?

Albo wyobraźmy sobie młodą kobietę w ciąży, której doradzają aborcję, lecz ona, będąc katoliczką, waha się, walczy ze swymi wątpliwościami… Ale jednego dnia widzi, jak Joe Biden (popierający tzw. aborcję) chwali się, że jest dobrym katolikiem, a pani Nancy Pelosy (zdeklarowany zwolennik zabijania nienarodzonych dzieci w łonach matek) przystępuje do Komunii Świętej… I owa kobieta wnioskuje wówczas, że aborcja nie jest aż tak zła. Kto odpowie za zbawienie tej osoby?

Wreszcie wiele osób zostawia Kościół, bo nie zauważa w nim czegoś, co by wyróżniało go od świata. Kto odpowie za zbawienie tych, których pożerają duchowe metastazy?

O. dr Roman Laba OSPPE

[1] Dosłownie coś „zawieszonego” – od ανά  / aná , „od dołu do góry” i od τίθημι  / títhēmi , „do miejsca”.

[2] R. Popowski, Słownik grecko-polski Nowego Testamentu, Warszawa 1997, 34.

[3] A. Vanhoye, P. S. Williamson, List do Galatów. Katolicki komentarz do Pisma Świętego, Poznań 2022, 10.

[4] A. Terpin, Ekskomunika. Rys historyczno-kanoniczny, Resovia sacra 21 (2014).

[5] E. Staniek, Uwierzyć w Kościół, http://mateusz.pl/ksiazki/es-uwk/es-uwk_i_22.htm

[6] A. Terpin, Ekskomunika. Rys historyczno-kanoniczny, Resovia sacra 21 (2014).

[7] Św. Augustyn, Pisma katechetyczne, Warszawa 1952 r, 174–175.

[8] M. Myrcha, Ekskomunika, PolS 1-2 (1958), s. 50-51.

 

Zobacz także:

O. Roman Laba OSPPE: Kościół pochylony ku ziemi

O. dr Roman Laba OSPPE: Synodalne kuszenie Kościoła

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij