W najnowszym filmie Agnieszki Holland z ust czeskiego entomologa, znajomego głównej bohaterki „Pokotu” Duszejko, padają słowa o odbywającym się w polskich lasach…. holokauście larw. Przyznam, że w obrazie tak uznanej w Polsce i na świecie reżyser nie spodziewałem się aż takiego skandalicznego nadużycia.
Co mnie szczególnie oburzyło, to fakt semantycznego zrównania tragedii narodu żydowskiego, jego cierpień i zagłady do losu owadów! Czy można tak? Czy to się godzi? Planowe wyniszczenie Żydów do którego dochodziło z rąk niemieckich zbrodniarzy stanowi wydarzenie, chyba nieporównywalne z niczym w historii ludzkości. Czy, tak po prostu po ludzku rozumując, wypada stosować je jako analogię do być może i ekologicznie nietrafionego postępowania?
Wesprzyj nas już teraz!
Jeśli spojrzymy na tę sprawę w kontekście nagrodzenia filmu „Pokot” na Festiwalu Filmowego w Berlinie, to doprawdy ręce same się załamują. Czy naprawdę nie znalazła reżyser innego porównania?
Środowiska żydowskie nie od dziś starają się, aby tragiczny los jaki spotkał ich współbraci został otoczony szczególnym kultem, mają do tego prawo. Również i my powinniśmy pamiętać, o Polakach, którzy cierpieli i ginęli z rąk niemieckiego okupanta – to nasz obowiązek. Jakże bolesne dla nas są wszelkie sugestie o rzekomej polskiej współodpowiedzialności za Holocaust. Można przypuszczać, że i dla Żydów, nawet metaforyczne jedynie, porównywanie ich losu z owadzimi problemami musi stanowić dość niepokojące zjawisko, czyż nie?
„Pokot” jest oklaskiwany i wychwalany w mediach zaangażowanych w tropienie wszelkich przejawów tzw. antysemityzmu i rasizmu. Jednak nie znalazłem jak dotąd ani słowa oburzenia w, nie boję się powiedzieć przedmiotowym wykorzystywaniu pojęcia holokaust, którego przecież nie usprawiedliwiają być może nawet i dobre intencje twórców „Pokotu”. Panie i Panowie zaangażowani w powstanie filmu, zwierzęta to nie ludzie!!! Ich losu nie można mierzyć jedną miarą.
Jakub z Małopolski