18 października 2022

O. Jan Strumiłowski: czy można czcić Matkę Bożą „za bardzo”? Ten zarzut wywodzi się z protestantyzmu!

(Matka Boża Różańcowa)

Jeżeli spojrzymy na zarzuty o przesadną maryjność albo tendencje zmierzające do utrwalenia obrazu Matki Bożej jako zwykłej kobiety, to przed protestantyzmem tego nie było. Nikt nawet nie wpadłby na to, że można czcić Maryję „za bardzo” – powiedział o. Jan Strumiłowski OCist.

 

Ojciec Strumiłowski był jednym z duchownych, których obszerne wypowiedzi złożyły się na książkę zatytułowaną „W sercu Matki”, autorstwa Krystiana Kratiuka. Niedawne wydanie tej pozycji zbiegło się w czasie z kolejną falą formułowanych wobec kilku księży oskarżeń o „maryjny maksymalizm”. Czy zatem można czcić i wysławiać Matkę Bożą „zbyt mocno”?

Wesprzyj nas już teraz!

Otóż, jak zwrócił uwagę gość redaktora naczelnego PCh24.pl, piętnowanie za rzekomo nadmierną cześć do Tej, której sam Pan Jezus powierzył opiekę nad Kościołem („oto Matka Twoja”, J 19, 27) jest charakterystyczne dla trendów dominujących obecnie w Kościele. Tymczasem gdy spojrzeć na dawne wieki, wysławianie Maryi stało wówczas na o wiele wyższym poziomie niż dzisiaj, gdy wielu wydaje się, że tego rodzaju pobożność odznacza Polskę ze względu na jej rzekome zacofanie, nienowoczesność.

Wydaje się, że maryjność wśród naszych katolików to taka pobożność trochę dla ludzi mniej rozwiniętych intelektualnie. Jeśli bowiem ktoś jest bardziej inteligentny, to będzie bardziej rozważał jakieś kwestie metafizyczne, on ma duchowość bardziej intelektualną, bardziej pogodzoną z duchem tego świata – charakteryzował współczesny teologiczny „główny nurt” ojciec Strumiłowski.

– Natomiast maryjność jest – „wiadomo” – albo dla małych dzieci albo dla osoby w podeszłym wieku, wychowanej na gruncie tak zwanego katolicyzmu kulturowego. I oznacza właściwie przyzwyczajenie, klepanie paciorków. Tak się postrzega coraz częściej maryjność. Zatem jeżeli kapłan, który powinien być przewodnikiem ludu Bożego niekoniecznie ku Bogu i ku zbawieniu, ale ku „nowemu, piękniejszemu światu”, to wiadomo że musi się dostosować do tych wszystkich nowych trendów – kontynuował.

Rozmówca red. Kratiuka zwrócił uwagę na zmianę wizerunku Matki Bożej w naszej przestrzeni religijnej i kulturowej. Niekiedy pokazuje się dziś Maryję jako właściwie zwyczajną dziewczynę, a nie jako Kogoś, kto jest „wyniesiony ponad chóry aniołów”.

– Obydwa te trendy wywodzą się z ducha protestanckiego. Jeżeli spojrzymy na zarzuty o przesadną maryjność albo tendencje zmierzające do utrwalenia obrazu Maryi jako zwykłej kobiety, to przed protestantyzmem tego nie było. Nikt nawet nie wpadłby na to, że można czcić Maryję „za bardzo” – podkreślał.

– Kiedy spojrzymy, jak Maryja była czczona w pierwszym tysiącleciu, a jak jest czczona dzisiaj, nawet w tych miejscach, które pielęgnują pobożność maryjną, to jest po prostu przepaść – dodał.

Gość PCh24 TV przytoczył kilka zaczerpniętych z duchowości rodzimego zgromadzenia dowodów na powyższą tezę. W konstytucji zakonu zapisano na przykład przestrzegane do dzisiaj polecenie, by każdy cysterski kościół poświęcony był Wniebowzięciu NMP. Oprócz brewiarza mnisi musieli odmawiać codziennie małe oficjum maryjne, z którego później wykształciły się Godzinki. Nie tylko w okresie Adwentu, lecz w ciągu całego roku cystersi w średniowieczu odprawiali o świcie Msze świętą roratnią. – A jednak takie opiewanie Maryi było czymś oczywistym, na porządku dziennym. Święty Bernard z Clairvaux mówił: „O Maryi nigdy dosyć”. To pokazuje, że ta pobożność była kiedyś zupełnie inna. Dzisiaj kiedy formułowany jest zarzut o maksymalizm maryjny, to jest to teza protestancka. Mówi się, że istnieje takie niebezpieczeństwo, iż jeśli ktoś będzie zbyt maryjny, to właściwie postawi Matkę Bożą w centrum pobożności i swojej wiary, a Maryja może przesłonić Pana Jezusa. Tylko że oznacza to zupełne niezrozumienie nie tylko tego, kim jest Maryja, ale także niezrozumienie Ewangelii. Maryja jest tak święta i tak oddana swojemu Synowi, że Ona właściwie nie ma tożsamości poza swoim Synem. My nie czcimy Jej z innego powodu niż ten, że Ona jest Matką Boga. To jest jeden z pierwszych dogmatów maryjnych. (…) tego się nie da oddzielić – wyjaśniał ojciec Strumiłowski.

W praktyce tak naprawdę skłaniamy się dzisiaj coraz bardziej ku minimalizmowi maryjnemu. Oczywiście, wciąż mówimy, że Maryja jest święta. Coraz mniej rozumiemy jednak, że jej świętość istotowo różni się od misji wszystkich innych świętych – ocenił zakonnik.

Tymczasem aby być w zgodzie ze zdrową, niezafałszowaną teologią, w hierarchii osób wyniesionych do chwały ołtarzy stawiamy Ją bezwzględnie na pierwszym miejscu, z mocnym podkreśleniem, że nie jest, co oczywiste, równa Bogu. Jeżeli weźmiemy pod uwagę katolickie dogmaty dotyczące Matki Bożej, na przykład ten o Jej Niepokalanym Poczęciu, to dojdziemy do wniosku, że nie możemy stawiać Jej na jednym poziomie z żadnym innym człowiekiem, poza Bogiem – człowiekiem. Została przecież zachowana od grzechu pierworodnego i jakiegokolwiek innego grzechu uczynkowego – przypomniał ojciec Jan Strumiłowski.

Źródło: PCh24TV

„MAKSYMALIZM MARYJNY”. Ale o co chodzi?

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij