1 stycznia 2022

O. Jan Strumiłowski OCist: Ewangelia światowa czy świat zewangelizowany?

Działalność duszpasterska Kościoła ma prowadzić do przyjęcia Ewangelii przez człowieka. Jest w tym ogromna słuszność – cóż by nam przyszło z Ewangelii, gdyby okazała się ona niezrozumiała dla ludzi? Niestety jednak dzisiejszy paradygmat duszpasterski, wedle którego docelowym punktem głoszenia jest człowiek w swojej kulturze i mentalności, wyznacza kształt formy, w której ma się zmieścić doktryna.

Wobec narastającej rozbieżności między tym, co głosi Ewangelia, a tym, jak żyje współczesny człowiek, coraz częściej podnosi się kwestię dopasowania Ewangelii do człowieka. Mówi się, że dla współczesnego człowieka Ewangelia jest zbyt archaiczna i zbyt wymagająca. Trzeba ją zatem zmodyfikować i złagodzić – tak, by stała się bardziej przystająca do dzisiejszych czasów i bardziej atrakcyjna dla ludzi.

W obliczu takiej pokusy należy jednak zapytać, jaka korzyść przyszłaby z Ewangelii absolutnie dopasowanej do człowieka. Czy taka Ewangelia mogłaby jeszcze człowiekowi przynieść coś, czego człowiek nie ma? Czy byłaby w stanie przemieniać? I czy Ewangelia w naszym mniemaniu ma jeszcze nas przemieniać, czy już raczej myślimy, że należy przemienić Ewangelię tak, by do nas idealnie przylegała?

Wesprzyj nas już teraz!

Odpowiedź na ludzkie tęsknoty?

Celem duszpasterstwa jest wszczepienie Ewangelii w świat. Świat jest jednak inny niż Ewangelia. Należy zatem komunikatywnie głosić Ewangelię w taki sposób, by zachować jej odmienny od świata charakter – po to, by mogła ona świat przemieniać. Drogą na skróty wydaje się dążenie do uczynienia Ewangelii absolutnie przystającą do świata już na samym początku. Co prawda osiągamy wtedy spójność, ale czy Ewangelia pozostaje jeszcze Ewangelią? Taka pokusa może zrodzić się właśnie z przesadnego ukazywania światu, że Ewangelia nie jest obca; że przecież Ewangelia i Kościół, który nosi ją w sobie, nie są inne od świata. Że oto jesteśmy podobni, mamy ze sobą więcej wspólnego od tego, co nas różni.

Oto więc usiłuje się dzisiaj dowieść, że tak naprawdę Ewangelia głosi to, co od zawsze ukryte jest w sercu ludzkim. Ewangelię coraz częściej rozumie się jako odpowiedź na ludzkie tęsknoty – z pominięciem takich kwestii jak potrzeba wyrzeczenia, nauka krzyża czy walka z grzechem.

Usuńmy zatem wymagania i krzyż, a obcość Ewangelii zostanie zakryta! Ale właściwie po co wtedy Ewangelia? Czy będzie ona miała jeszcze światu coś do zaoferowania?

Iluzja przyjemnego chrześcijaństwa

W Kościele zasadą duszpasterstwa musi być osoba Jezusa Chrystusa. Duszpasterstwo w istocie winno być ukierunkowane na odzyskanie jedności człowieka z Bogiem. W Chrystusie dzięki wcieleniu rzeczywiście doszło do absolutnej integracji między bóstwem i człowieczeństwem. Chrystus jest odwiecznym Synem Bożym, który przyjął ludzkie ciało.

Teologia poucza nas, że w Chrystusie istnieją dwie wole: Boska i ludzka. Nie oznacza to, że było w Nim jakiekolwiek rozdwojenie. Ludzka wola Chrystusa jest całkowicie podporządkowana i spójna z Jego wolą Boską. Przez to podporządkowanie nie została ona jednak wchłonięta. Widzimy to szczególnie dramatycznie i prawdziwie w modlitwie Jezusa w Ogrójcu. Jego ludzka wola wzdryga się, Jego ludzka natura naprawdę doświadcza trwogi, Jego lęk jest autentyczny. Jednakże ta ludzka wola, całkowicie zjednoczona z wolą Ojca, podporządkowuje się jej.

Tak więc i w samym Jezusie dostrzegamy napięcie. Czy nie jest to dla nas wskazówka, że w naszym świecie napięcie będzie zawsze obecne? Że nie sposób znaleźć takiej integracji Boskiego Słowa i ludzkiej natury, w której ludzka natura byłaby chętna temu, co do niej przychodzi z wysoka? Że poszukiwanie przyjemnego chrześcijaństwa, chrześcijaństwa bez krzyża, chrześcijaństwa, które odpowiadałoby naszym ludzkim pragnieniom i dokonywałoby integracji bez dramatu ofiary, jest po prostu iluzją?

Czyli – mówiąc bardziej konkretnie – skoro w Chrystusie, najczystszym, bezgrzesznym, absolutnie spójnym w sobie, w którym to, co ludzkie, i to, co Boskie jest doskonale zjednoczone, dostrzegamy napięcie, to nieporozumieniem musi być poszukiwanie duszpasterstwa, które nie będzie stawiało człowieka w podobny stan napięcia; duszpasterstwa, które nie będzie domagało się ofiary od tego, co nasze i ludzkie.

Atrakcyjność czy prawda?

A przecież takie dążenie wielu duszpasterzom towarzyszy. W naszych pomysłach duszpasterskich zastanawiamy się przecież, jak sprawić, by Ewangelia była atrakcyjna. Czy jednak to jest właściwy cel, który powinniśmy sobie stawiać? Czy Ewangelia ma być atrakcyjna i ma porywać swą atrakcyjnością, czy raczej ma być PRAWDZIWA, a tym, co nas porwie, ma być odkryta prawda, której świat nie może nam dać, a która jest tak potężna, że warto dla niej przebudować własne aspiracje, dążenia i pragnienia, nawet jeśli to będzie bolało?

Czy więc dopasowując Ewangelię do naszej natury, nie zdradzamy Prawdy, która naszą naturę może przemieniać?

Z samej Ewangelii wynika, że nie jest ona narzędziem prowadzącym do spełnienia naszych marzeń. Doskonałość człowieka nie jest czymś ustanowionym arbitralnie i wykreowanym przez nas, ale czymś zaplanowanym i chcianym przez Boga. To Bóg jest autorem ludzkiego istnienia, więc Jego działanie i Jego Słowo jest nie tylko narzędziem, ale programem i drogą prowadzącą do celu; co więcej, wyznacza kształt celu.

Ewangelia nie jest magicznym instrumentem służącym spełnianiu naszych aspiracji, ale prawdą o prawdziwym celu człowieka i drogą prowadzącą do tego celu. Jeśli dopasujemy ją do naszych, ludzkich tylko pragnień i marzeń, niechybnie zdradzimy Ewangelię i zamkniemy przed człowiekiem prawdziwy cel ludzkiego istnienia wyznaczony mu przez Boga.

 

Jan Strumiłowski OCist – mnich cysterski w opactwie w Jędrzejowie, doktor habilitowany nauk teologicznych.

 

Artykuł został opublikowany w 83. numeru magazynu „Polonia Christiana”

kliknij TUTAJ i zobacz jak zamówić pismo

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij