31 maja 2022

O. Jan Strumiłowski w programie JA, KATOLIK: Kościół ma przemieniać świat, a nie podążać za nim

To wyłącznie iluzja i utopia, że my sami zbudujemy nowy, lepszy świat. Pokazuje nam to nasza niedawna historia: wszelkie próby gdy człowiek próbował sam naprawić świat bez Boga, kończyły się katastrofami – przypomniał o. Jan Strumiłowski w programie Krystiana Kratiuka „Ja, Katolik”.

Jak zwrócił uwagę rozmówca red. Krystiana Kratiuka, ewangeliczna sól, duchowy smak, który posiada Kościół, bierze się czegoś, co posiada on na wyłączność. – To możliwe żeby chrześcijanie tracili smak. W przeciwnym razie w Piśmie Świętym nie znalazłaby się przestroga Pana Jezusa: „Cóż zrobić z solą, która traci smak? Na nic się nie przyda, już tylko na wyrzucenie i podeptanie”. Gdy zastanowimy się, czym jest ta sól, ta „słoność”, którą niesie Ewangelia, Objawienie, Kościół, to musi być coś, czego świat nie ma, jakiś wyjątkowy, pierwiastek. Coś, co nadaje smak naszemu życiu – zauważył duchowny.

Żyjemy jednak w czasach, gdy coraz częściej wydaje się, że Kościół w warstwie ludzkiej, hierarchicznej, pasterskiej, również świeckiej, gubi tę wyjątkowość – w pewnym sensie na własne życzenie.

Wesprzyj nas już teraz!

– Są takie, coraz silniejsze prądy, dążenia żeby upodobnić Kościół do świata; znaleźć porozumienie, budować mosty, które sprawią, że nie będzie niczego obcego między światem a Kościołem – podkreślił o. Strumiłowski. – W Piśmie Świętym ta obcość, dychotomia jest czymś zasadniczym. U Apostoła Jana to rzecz nieprzezwyciężalna, nawet mówi się o pewnej wrogości świata i Kościoła. A dzisiaj żyjemy w paradygmacie budowania mostów. Tymczasem jeśli mamy do czynienia z jakimś pierwiastkiem, którego świat nie zna, który jest czasami wobec świata opresyjny, to żeby zbudować taki most trzeba by zrezygnować z czegoś, co jest nasze, własne – wskazał.

Przykładowo, nasza wiara niesie między innymi prawdę o Krzyżu, piętnuje grzech. „Ewangelia jest solą, a wy zrobiliście z niej cukier” – przypomniał gość PCh24TV cytowane w książce kardynała Saraha słowa jednego z poetów.

– Mamy do czynienia z dążeniem do przeformułowania tradycyjnych chrześcijańskich pojęć, które sprawiają, że posługujemy się tymi samymi obrazami ewangelicznymi, na pozór głosimy tę samą Ewangelię, mówimy o tych samych wartościach, ale nadajemy im inne znaczenie. Takie, które dla świata już jest łatwiejsze do przyjęcia, mniej opresyjne, ale też mniej „smaczne” jeśli chodzi o ten zmysł duchowy – powiedział zakonnik.

Nasze życie nie może być bezustannym poszukiwaniem samej tylko radości, bo wprawdzie Pan Bóg jest miłością, ale my, dotknięci grzechem pierworodnym, nie jesteśmy. On wyszedł do nas z Objawieniem, z wcieleniem swego Syna z tego względu, że stworzony świat chociaż z natury jest dobry a człowiek chce kochać i być kochanym, to jednak grzech oddziela nas od Bożej rzeczywistości. – Nasza wiara ma prowadzić do zjednoczenia z Bogiem, natomiast nasza natura jest zdeformowana i powinniśmy zdać sobie z tego sprawę. Przez 2 tysiące lat człowiek nie musiał nawet odwoływać się do wiary, nawet do jakiejś głębszej filozofii. Kiedy jednak obserwował świat i swoje życie, to widział, że „coś tutaj jest nie tak”. Zauważył to święty Paweł pisząc: „nie czynię dobra, którego chce, ale zło, którego  nie chcę”. Naprawdę chcemy być dobrzy i szlachetni, ale „wychodzi jak zawsze” – powiedział rozmówca red. Kratiuka.

Także gdy spojrzymy na współczesny świat, wydaje się nam nieraz, że dotarliśmy na szczyty humanizmu, rozwoju, dobra. Z drugiej strony widzimy jednak głód, wojny, niesprawiedliwość, walkę z prawdą. To właśnie doświadczenie było zawsze punktem wyjścia do głoszenia Ewangelii. – Świat jest zachwiany w swojej naturalności. Pragnie dobra, ale nie potrafi go urzeczywistnić. Nie będzie potrafił tego zrobić tylko i wyłącznie własnymi siłami. To jest wyłącznie iluzja i utopia, że my sami zbudujemy nowy, lepszy świat. Pokazuje nam to nasza niedawna historia: wszelkie próby gdy człowiek próbował sam naprawić świat bez Boga, kończyły się katastrofami – stwierdził o. Jan Strumiłowski.

Człowiek nie potrafi sam siebie uzdrowić ani zaradzić wielu swym istotnym potrzebom. Nie jest w stanie samodzielnie pokonać śmierci i żyć wiecznie, chociaż bardzo o to zabiegamy. Śmierć spychamy ze świadomości, próbujemy ją odsunąć, ale w końcu ona i tak przychodzi. Tutaj z pomocą spieszy nam przesłanie chrześcijańskie, które głosi, że to, czego człowiek nie jest w stanie dokonać, może uczynić Pan Bóg. Jest On w stanie poprawić, uzdrowić ludzką naturę. Jest okaleczony człowiek i jest Bóg, który go uzdrawia. Kościół ma w sobie te narzędzia, tę prawdę. Jest pośrednikiem łaski, która naprawia świat i człowieka. To rzeczywiście działa, co pokazuje nam historia. – Dzisiaj doszło do jakiegoś fatalnego przewartościowania. Jeżeli spojrzymy na to, jak postrzegamy Kościół i samych siebie, wydaje się, że człowiek coraz częściej mówi: „nie, ja jestem w porządku. Nie mam żadnych braków. Niczego  mi nie brakuje, świat i ludzkość jest dobra, wspaniała, człowiek jest dobry, natomiast coś nie tak jest z Kościołem. Niepotrzebnie się czepia, niepotrzebnie stawia warunki, mówi o przykazaniach, piętnuje pewne zachowania”. Wydawałoby się, więc, że to nie świat potrzebuje ozdrowienia, ale Kościół. To jednak Kościół powołany jest do przekształcania świata, upodabniania go do Bożej rzeczywistości, a nie odwrotnie.

Źródło: PCh24TV  

Zachwiana hierarchia. Jak URATOWAĆ KOŚCIÓŁ z kryzysu? || Ja, katolik

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij