Pierwszy tom „Dziejów Polski” prof. Andrzeja Nowaka to ukłon w stronę Polskości i pokoleń, które nie ustały w poszukiwaniu jej korzeni. Ale to także rozprawa o wielkiej kulturotwórczej roli Kościoła oraz przypomnienie, że o historii należy nie tylko czytać, ale i pisać wciąż na nowo.
Omówienia niemal czterystu-stronnicowej publikacji nie sposób nie rozpocząć od konstatacji o elegancji – to bowiem pierwsze co rzuca się w oczy czytelnikowi. Książka prof. Nowaka to nie tylko produkt dla wielbicieli historii i czytelnictwa, ale również dla osób wrażliwych na piękno. „Dzieje Polski” opublikowano zgodnie ze standardami klasycznej elegancji wydawniczej, na grubym papierze z prostą okładką. Duże, piękne ilustracje są ozdobą tomu, do czego przyzwyczaili nas szefowie wydawnictwa „Biały Kruk”.
Wesprzyj nas już teraz!
Polskość a Kościół święty
Wystarczy pobieżnie rzucić okiem na rzeczone ilustracje, by uświadomić sobie jak wielkie znaczenie dla powstania i funkcjonowania państwa Polskiego miał Kościół. Dwa pierwsze stulecia istnienia państwa Piastów warto przypominać choćby dlatego. Powinni o nich pamiętać wszyscy Ci, którzy dziś szermują hasłami nawołującymi katolików do skierowania się ku katakumbom. Pierwszą książkową ilustracją jest koronacja Bolesława Chrobrego, w katedrze, z rąk biskupa. Kolejne to jedna z krypt Katedry Wawelskiej, sama Katedra i święci Cyryl i Metody.
Ambicją prof. Nowaka jest opisać tysiąc lat historii Polski. Historyk ów nie specjalizuje się w wiekach X-XII, których dotyczy ten tom. „Dzieje Polski” nie są pracą badawczą, to raczej opowieść o dziejach, preludium do wielkiej narracji o polskości, powtarzanie wielkich pytań dotyczących początków naszego rodu.
Autor w swych rozmyślaniach podąża za biskupem Wincentym zwanym Kadłubkiem, za znanym wszystkim Polakom kronikarzu. Odczytuje jego zapiski tak, jak uczeń czyta mistrza. Ale profesor jest uczniem dobrym, o otwartej głowie. Nie obawia się własnych interpretacji.
Dla wielu Polaków pozostaje oczywistym, że bez Kościoła Polski by nie było. Dla historyków oczywistym jest, że bez biskupa Wincentego nie byłoby polskiej historii lat najwcześniejszych. Nowak to wie, podkreśla i celebruje. Nazywa Polaków plemieniem Kadłubkowym, wołając, że my z niego wszyscy.
Prawdą jest, że my z niego wszyscy. Ale nie z samego Kadłubka. Wszyscy jesteśmy z Kościoła, z jego pracy ewangelizacyjnej, cywilizacyjnej, kulturotwórczej, narodotwórczej. Również historiograficznej pracy biskupów, w tym Kadłubka. Wspaniale, że autorytety naukowe ambitnie starają się o tym przypominać.
Gry o tron i demokratyzm św. Stanisława?
Andrzej Nowak nie stawia jednak Kościoła na pierwszym miejscu swej opowieści. Są to wszak „Dzieje Polski”, historyk robi więc wszystko, by opisać rodzącą się polskość. Odmienia to słowo przez wszystkie przypadki, wgłębia się w jego znaczenie i poszukuje rodowodu. Krakowski historyk zakochany jest w polskości. Mimo iż dostrzega polskotwórczą rolę Kościoła, większy nacisk kładzie na dostrzeganie korzeni polskości w innych sprawach – jak chociażby w piastowskich grach o tron.
Czytelnicy innych dzieł prof. Nowaka wiedzą, że utożsamia on polskość z wolnością rozumianą przez niego jako republikanizm – wczesna forma spaczonego systemu demokratycznego. Choć hołubionych przezeń powstań i republikańskich form ustrojowych do 1202 r. (na którym tom się kończy) jeszcze nie było, zalążki owej polskości-wolności autor już dostrzega, wyprowadzając je od… św. Stanisława.
Andrzej Nowak przedstawił Stanisława ze Szczepanowa jako antymonarchistę. Jako pierwszy symbol walk o inny ustrój, o Rzeczpospolitą. To interpretacja kontrowersyjna, nie do przyjęcia dla autora tej recenzji, monarchisty. Pyta bowiem przy okazji Nowak, „czy chcielibyśmy być własnością Bolesława Śmiałego(…), czyjąkolwiek własnością? Czy zgadzalibyśmy się chętnie na rolę strzyżonych do gołej skóry przez wyzysk ekonomiczny państwa owieczek?”. Stawia więc tezę, z której wynikać miałoby, że zły król powinien być powodem do zmiany ustroju. Zastanawia wiec, czy demokraci – w tym prof. Nowak – uznają, że należy obalić dzisiejszy ustrój, bo mamy okropnego premiera? Wątpię. To jednak temat na osobną dyskusję.
Bez wątpienia jednak pozostaje prof. Nowak człowiekiem kochającym Polskę, jej historię i narodową tożsamość. Dość powiedzieć, że zadaje pytania o tożsamość mieszkańców ziem piastowskich z XII i XIII wieku. Wprost pyta: „co trzyma polskość, co trzyma ją wobec podziałów, co trzymało ją wtedy i dziś?”. Pytania te wydrukowano w książce Andrzeja Nowaka tuż obok kolejnej ilustracji. Obok fotografii kolejnego polskiego kościoła. Przed budynkiem stoi Krzyż Pański.
To on jest odpowiedzią na zadane przez historyka pytania.
Krystian Kratiuk