29 czerwca 2021

Izrael atakuje Polskę.
Rządzie, nie odpuszczaj!

(Fotograf: Mateusz Wlodarczyk/Archiwum: Forum)

Dawniej – zmiana ustawy o IPN, dziś – nowelizacja Kodeksu postępowania administracyjnego. Obie eskalacje dyplomatycznego konfliktu Warszawy i Tel Awiwu różni wiele, łączy zaś realny powód: izraelska polityka historyczna.

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że zasadniczo izraelski rząd w Tel Awiwie średnio interesuje się polskim Kodeksem postępowania administracyjnego. Problem zaczyna się wtedy, gdy nowelizacja takiego aktu prawnego dotyka pola potencjalnie interesującego organizacje żydowskie.

Ktoś jednak słusznie mógłby zauważyć, że od walki o odzyskiwanie (a często także: uzyskiwanie, gdyż o dziedziczeniu w wielu przypadkach nie ma mowy) majątku do zarzucania Polsce „negowania Holokaustu” (słowa szefa izraelskiej dyplomacji) bardzo daleka droga. Nie ma jednak takiego dystansu, którego telawiwski rząd nie przebyłby w obronie swojej polityki zagranicznej.

Wesprzyj nas już teraz!

Polityka międzynarodowa uprawiana przez Izrael zakłada bowiem, że wszyscy winni uznawać ów kraj za wyjątkowy w skali świata i z tego tytułu przyznawać mu szczególne uprawnienia. Jest więc czego bronić. Wszak owe przywileje i szczególne traktowanie mają bardzo konkretny wymiar, a niechęć do zaakceptowania szczególnego statusu bliskowschodniego państwa wiąże się z określonymi, poważnymi konsekwencjami.

Oczywiście Izrael jest państwem wyjątkowym. Powstał bowiem po liczonej w tysiącleciach nieobecności na mapach świata oraz po wielkiej tragedii narodu żydowskiego, a jego istnieniu towarzyszy wrogość sąsiadów. Ale czyż wyjątkowa nie jest Armenia? Wszak naród tworzący etniczną bazę tegoż kraju także doświadczył w XX wieku ludobójstwa, a czas niepodległości państwa w skali ostatnich kilkuset lat stanowi około… 5 procent! A czy wyjątkowa nie jest i nasza Polska – kraj także boleśnie doświadczony w przeszłości? Tak naprawdę każdy naród jest wyjątkowy i niepowtarzalny, a pewna ich część doznawała w swoich dziejach szczególnych krzywd. Mimo tego tylko Izrael uzyskał – przy akceptacji niemal całej międzynarodowej społeczności – prawo recenzowania wybranych ustaw przyjmowanych w dowolnych krajach pod kątem potencjalnej wrogości wobec swojego narodu w kraju lub diasporze. A skoro takie prawo posiadł, to chętnie z niego korzysta.

Oczywiście drugi epizod sporu na linii Warszawa-Tel Awiw wiąże się z polityką historyczną w sposób pośredni. Pierwsza odsłona była bardziej oczywista: ustawa o IPN miała chronić dobre imię narodu polskiego przed oszczercami zarzucającymi naszym przodkom współdziałanie z nazistami (których niemiecka przynależność etniczna nie jest silnie eksponowana). Wtedy też polskie władze, po próbie obrony swoich racji i zdecydowanej kontrze środowisk żydowskich, wycofały się z nowelizacji. Temat przycichł i wydawało się, że relacje z Izraelem wrócą do normy, która – przynajmniej na pozór – jest dla bliskowschodniego państwa korzystna, gdyż Polska, w przeciwieństwie do wielu krajów Zachodu, pozostaje przychylnie nastawiona do azjatyckiego partnera.

Izraelska – a ściślej rzecz ujmując: żydowska – polityka historyczna wykracza jednak poza ściśle określone ramy państwowe. Prezydenci, premierzy, ministrowie, ambasadorowie, placówki dyplomatyczne i instytutu rozsiane po rozmaitych krajach świata. Tak stosunki międzynarodowe rozumie strona polska i, szerzej, Zachód. Izrael do owego wachlarza metod wywierania nacisku dokłada jeszcze diasporę oraz żydowskie organizacje społeczne na całym globie, ze szczególnym uwzględnieniem Stanów Zjednoczonych i potrafi przeprowadzić ofensywę dyplomatyczną także wtedy, gdy idzie o interes nie tyle państwa, co właśnie tychże instytucji.

To właśnie dlatego najważniejsze ośrodki władzy w Izraelu nie tylko komentują, ale też recenzują i naciskają w sprawie polskiego Kodeksu postępowania administracyjnego. Jego nowelizacja jest bowiem częściowo ciosem w amerykańską ustawę 447 i – co ważniejsze – szeroko rozumianą realizację roszczeń majątkowych żydowskich organizacji społecznych wobec mienia pozostawionego bez spadkobierców przez ich rodaków w naszym kraju.

Tymczasem kwestia majątkowej restytucji etnicznej (a więc zjawiska nieznanego prawu w naszych stronach świata) w izraelsko-żydowskiej optyce ściśle wiąże się z polityką historyczno-zagraniczną umożliwiającą wpływanie na rozmaite kraje przy pomocy straszaka polegającego na możliwości określenia kogoś jako „antysemity”. To właśnie dlatego na pozór niezwiązana z historią sprawa Kodeksu postępowania administracyjnego wywołała taką furię. Owa symbioza organizacji żydowskich i izraelskiej elity politycznej tłumaczy nam także na pozór dziwny dobór argumentów w owym sporze (sam fakt oburzenia się nie jest jeszcze zaskakujący – wielu ludzi pozbawionych możliwości uzyskania jakiś dóbr reagowałoby nerwowo) i oskarżanie Polski nie tyle o pozbawianie prawowitych (zdaniem Tel Awiwu) dziedziców majątku, co o fałszowanie przeszłości. Tego typu retoryka jest bowiem najistotniejszym, a zarazem najskuteczniejszym orężem w polityce zagranicznej bliskowschodniej kraju.

Świadomość łatwego sięgania Izraela w stosunkach międzynarodowych po ciężką artylerię winna towarzyszyć polskim władzom w aktualnej, drugiej odsłonie sporu – konfliktu, który nie wygaśnie nawet po załagodzeniu jego obecnej egzemplifikacji. Nie wydaje się bowiem, by strona żydowska była zainteresowana rezygnacją z walki o mienie bezdziedziczne, szczególnie, że jest w relacjach z Polską graczem silniejszym (cóż im po naszych zarzutach o antypolonizm, skoro sami mogą oskarżyć nas o antysemityzm) oraz cieszy się wsparciem ze strony najpotężniejszego imperium na świecie – Stanów Zjednoczonych, a więc kraju, z którym nie możemy i nie pójdziemy na otwarty konflikt.

W sporze z Tel Awiwem nie musimy być natomiast stroną przegraną. Potrzebna jest jednak determinacja, żelazna konsekwencja i narodowa jedność. Determinacja w dążeniu do celu, jakim jest obrona naszej suwerenności przed naciskami innego kraju próbującego poprzez presję doprowadzić do braku zmiany polskiego prawa. Żelazna konsekwencja w tłumaczeniu społeczności międzynarodowej czego dotyczy nowelizacja i jak naprawdę wyglądała historia – bez zrażania się wobec niepowodzeń i siły izraelsko-żydowskiego głosu. Narodowa jedność w walce o prawdę – bez podziałów i wewnętrznych wojenek, które w obliczu poważnego międzynarodowego sporu mogą przekreślić jakiekolwiek nadzieję na obronę swojej racji stanu. Tylko w ten sposób możemy obronić prawdę.

Michał Wałach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(28)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 301 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram