Kwestia posiadania dóbr zawsze była palącym tematem w chrześcijaństwie. Wielu nakazywało zrzec się dóbr, inni bronili zaciekle prawa do bogactw materialnych. Na kanwie tej dyskusji niektórzy zaczęli zastanawiać jaki był status majątkowy rodziny Pana Jezusa.
Ubóstwo Zbawiciela jeszcze niedawno było uważane za pewnik, ale obecnie niektórzy duchowni uważają nawet, że Święta Rodzina należała do czegoś w rodzaju „klasy średniej”. Ile w tych słowach prawdy? Czy Jezus był ubogi? Czy Chrystus Pan był przeciw bogatym? Inspirowany dzisiejszym świętej Ofiarowania Pańskiego, postaram się udzielić odpowiedzi na te pytania.
Ofiara z gołębi i synogarlic – symbol ubóstwa?
Wesprzyj nas już teraz!
Głównym wydarzeniem, oprócz samych okoliczności Bożego Narodzenia, które wyraźnie wskazuje na to, gdzie w „hierarchii społecznej” znajdowała się Święta Rodzina, jest Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni. Otóż synowie pierworodni, zgodnie z prawem Starego Testamentu, powinni zostać po narodzinach „poświęceni Bogu, to jest przeznaczeni do czynności związanych z kultem” (A. Nicolas, ks. E. Dąbrowski, „Życie Maryi Matki Bożej”, Poznań – Warszawa – Lublin 1964, s. 160). Poświęcenie takie dokonywało się 40 dni po urodzeniu, w przypadku narodzin chłopca, gdyż przed upływem tego czasu prawo zakazywało kobiecie przebywać w świątyni. Rytuał wiązał się ze złożeniem ofiary. Księga Kapłańska nakazuje złożenie baranka w darze, lecz gdy nie jest to możliwe, rozkazuje złożyć w ofierze „parę synogarlic albo dwoje gołębiąt” (12, 8). I tak też Maryja ofiarowała w świątyni, zgodnie z Zakonem Pańskim, dar składający się na „parę synogarlic, albo dwoje gołębiąt” (Łk 2, 24). Ofiara z gołębi i synogarlic była składana przez biedniejszych Żydów, co stwierdził św. Beda Czcigodny, gdy napisał, iż „Była to ofiara przepisana ubogim” i mimo że „Pan był bogaty, to raczył stać się ubogim, aby nas uczynić uczestnikami swych bogactw” (Tomasz z Akwinu, „Złoty Łańcuch”, Wydawnictwo AA 2007, s. 504). Z tego faktu wynika, że Święta Rodzina należała do tych, którzy nie posiadali zbyt wiele dóbr materialnych. Co więcej, Jezus Chrystus pozostał ubogim do końca swojego ziemskiego życia, co potwierdził, gdy powiedział, iż „lisy mają jamy i ptaki niebieskie gniazda, a Syn Człowieczy nie ma, gdzieby głowę skłonił” (Mt 8, 20). Na ten cytat powołuje się również Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 2444, gdzie mówi o ubóstwie Jezusa.
Bogactwo jako przeszkoda w zbawieniu?
Przeciwnicy posiadania dóbr materialnych często cytują słowa Zbawiciela, w których ostrzega, że „łatwiej jest wielbłądowi przez ucho igielne przejść, aniżeli bogaczowi wejść do królestwa Bożego” (Mk 10, 25). Z tej nauki wyciągają wniosek, iż bycie człowiekiem majętnym jest przeszkodą w zbawieniu. W rzeczywistości jednak tak nie jest, bo Pan mówi o trudności, a nie o niemożności. Klemens Aleksandryjski, pisarz wczesnochrześcijański, strofował zwolenników podobnych poglądów. Mówił, żeby „ci, którzy kochają prawdę i braci swoich, nie potępiali bezwzględnie chrześcijan zamożnych”, a zamiast tego „wykazywali przez właściwie wyjaśnienie słów Pańskich, że człowiek, który nie jest ubogi, może również stać się dziedzicem królestwa niebieskiego, jeśli będzie posłuszny przykazaniom” (Mike Aquilina, „Zadziwiający Kościół. Jak katolicyzm ukształtował nasz świat”, Kraków 2016, s. 53-54). Zdrowe nauczanie katolickie najlepiej podsumowuje to, że Papież Pius XI nie wyklucza bogatych z Kościoła, a jedynie przypomina o tym, iż są zobowiązani „nakazem do jałmużny, dobroczynności i szczodrobliwości” (Pius XI, „Quadrogesimo Anno”, w: „Breviarium Fidei” (Ignacy Bokwa (red.), „Breviarium Fidei”, Poznań 2007, s. 361).
Pracuj dla siebie i… dla ubogich.
Nowy Testament wyraźnie wskazuje nam, iż lenistwo nie jest czymś, czego Bóg pragnie. Apostoł Paweł, w 2 liście do Tesaloniczan, stwierdza nawet, że „jeśli kto nie chce pracować, niechaj nie je” (2 Tes 3, 10). Pisząc do Efezjan zaznacza, iż nie podejmujemy się pracy wyłącznie dla siebie oraz najbliższych, ale także dla ubogich. Wzywa i napomina on ludzi wychodzących z grzechu złodziejstwa, aby każdy ten, co kradł w przeszłości „niech już nie kradnie, lecz raczej niech pracuje”, aby miał jak „udzielać potrzebującemu” (Ef 4, 28). Słowa te cytuje Katechizm Rzymski, który naucza, iż powinniśmy „dla unikania próżnowania cokolwiek robili i dostarczali swemi rękami to, czego by niedostatek ludzi ubogich ratować mogli” („Katechizm Rzymski”, t. 3, Komorów 2022, s. 135). Z związku z tym powstaje pytanie: ile powinniśmy oddawać ubogim w jałmużnie? Ewangelia mówi: „Temu, co cię prosi, daj” (Mt 5, 42). Teologia moralna podaje, że „warunkiem minimum” naszej dobroczynności jest to, aby dawać z tego, co zbywa. I tak, Leon XIII naucza wyraźnie, że „nikt nie jest obowiązany pomagać drugim z tego, co mu jest konieczne do utrzymania”, ani także z tego, co „jest godne i stosowne”, natomiast „dobra zbyteczne należy przeznaczyć na rzecz potrzebujących” (Leon XIII, Encyklika „Rerum Novarum”, w: Ignacy Bokwa (red.), dz. cyt., s. 296). Według Grzegorza I Wielkiego kiedy „dajemy ubogim rzeczy konieczne, nie czynimy im ofiar osobistych”, a jedynie „spłacamy raczej dług sprawiedliwości” (Regula Pastoralis, III, 21, 45). Dlatego Kościół idąc za nauką Zbawiciela chwali jednak bardziej tych, którzy dają więcej. Przykładem jest uboga wdowa, która „z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała”, gdy „wszyscy rzucali z tego, co im zbywało” (Mk 12, 44).
Wszystkie cytaty biblijne za: „Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie polskim W. O. Jakuba Wujka S. J. Wydanie trzecie poprawione 1962”.
Dominik Bartsch