Niedawno opublikowane badania amerykańskiej agendy na stronie US Geological Survey (USGS) potwierdzają, że hormony powszechnie stosowane w środkach antykoncepcyjnych, które przenikają do zbiorników wodnych, mają wpływ na płodność ryb do trzeciego pokolenia. Co więcej, sprawiają, że męskie osobniki ulegają feminizacji.
Badanie opublikowane w marcu w czasopiśmie „Scientific Reports” http://www.nature.com/srep/2015/150320/srep09303/full/srep09303.html analizowało wpływ syntetycznego hormonu 17α-etynyloestradiolu (EE2) – składnika większości pigułek antykoncepcyjnych – na japońskie ryby medaka (znanych w Polsce m.in. jako ryżanki japońskie).
Wesprzyj nas już teraz!
Badania wykazały, że w przypadku ryb bezpośrednio wystawionych na działanie hormonu zawartego w środkach antykoncepcyjnych w pierwszym pokoleniu nie było problemu z zapłodnieniem. Jednak w pokoleniu następnym zapłodnienie było już utrudnione. Płodność spadła aż o 30 procent, a powstałe zarodki miały znacznie mniejsze szanse na przetrwanie. Nawet u trzeciej generacji ryb obserwowano upośledzoną płodność aż o 20 proc., mimo, że nie były one bezpośrednio wystawione na działanie hormonu.
Główny autor badania prof. Ramji Bhandari z uniwersytetu w Missouri doszedł do wniosku, że jeśli podobne tendencje obserwuje się w kolejnych pokoleniach, to można się spodziewać spadku ogólnej liczby potomstwa wraz z nadejściem czwartej generacji.
Naukowcy USGS i uniwersytetu w Missouri zbadali również działanie bisfenolu A (BPA), związku chemicznego znajdującego się w tworzywach sztucznych, który w dużej mierze odpowiada za zwiększoną zachorowalność na raka sutka.
Uczeni doszli do wniosku, że produkowane przez ludzi chemikalia powodujące zaburzenia endokrynologiczne są szkodliwe dla środowiska, sieją spustoszenie w systemach reprodukcyjnych, immunologicznych i nerwowych ludzi oraz zwierząt.
Badania przeprowadzone przez USGS na przełomie lat 1999 i 2000 http://digitalcommons.unl.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=1064&context=usgsstaffpub potwierdziły, że w 80 proc. próbek wody pobranych ze 139 amerykańskich rzek i strumieni w 30 stanach odnotowano skażenie lekarstwami, począwszy od antybiotyków i leków przeciwdepresyjnych a na środkach antykoncepcyjnych i zamiennikach hormonów skończywszy.
Wg uczonych szczególnie niepokojące jest zanieczyszczenie wód hormonem EE2 powszechnie stosowanym w środkach antykoncepcyjnych, gdyż ma on zdolność do „feminizowania” ryb rodzaju męskiego i obniżania płodności.
Badanie z 2007 roku http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1874224/ dotyczące siedmioletniego eksperymentu przeprowadzanego w jeziorze, znajdującym się w północnej części prowincji Ontario w Kanadzie wykazało, że niewielkie ilości EE2 powodowały „interseksualność” rybich jąder. Hormon miał wpływ także na ilość i jakość jaj, co ostatecznie doprowadziło do wyginięcia niektórych gatunków z jeziora, a także stworzyło poważne zagrożenie dla większych populacji ryb.
Uczeni z Minesoty z kolei wykazali, że hormon upośledzający płodność ryb i powodujący „transseksualność ryb” znajdowany był w odległych jeziorach uważanych za nietknięte przez człowieka i po wpuszczeniu do nich osobników męskich hodowanych w laboratoriach, większość w ciągu trzech tygodni uległa feminizacji.
W 2009 roku uczeni związani z USGS odkryli, że jedna trzecia ze 111 badanych zbiorników wodnych w USA zawierała jakieś interseksualne ryby. Rok później, naukowcy donosili, że aż u 80 proc. ryb w rzece Potomac – której woda jest dostarczana do domów 4 milionów Amerykanów – widoczne były jakieś interseksualne cechy.
Wpływ hormonu EE2 na życie ssaków wykazano eksperymentalnie w badaniu przeprowadzonym w 2009 roku http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2777077/. Okazało się, że nowo narodzone szczury narażone na działanie hormonu w pierwszych dniach życia miały znacznie mniejsze narządy płciowe i nieprawidłową liczbę plemników.
Naukowcy uważają, że dietylostilbestrol (DES), powodujący zaburzenia endokrynologiczne, ma podobne działanie jak hormon EE2. DES podany kobietom w ciąży, aby zapobiec poronieniu, zwiększa ryzyko zachorowania na raka piersi, a u potomstwa powoduje rzadkie nowotwory pochwy i jąder oraz inne anomalia związane z rozrodczością w okresie dojrzewania. Aż 40 proc. dzieci kobiet, którym podano hormon we wczesnej ciąży, było bezpłodnych!
– Zastosowanie EE2 w czasie ciąży może powodować ten sam rodzaj zaburzeń rozwoju, co lek DES spowodował u milionów dzieci kobiet, którym go podano w latach 1940 – 1970. Później zakazano jego stosowania w czasie ciąży – twierdzi prof. Frederick von Saal z wydziału nauk biologicznych na Uniwersytecie w Missouri i jeden z autorów badania z udziałem ryb medaka.
Profesor podczas prezentacji ostatnich badań na rybach medaka podkreślił, że męskie narządy płciowe są wrażliwe na działanie estrogenów. – Estrogeny mają działanie antykoncepcyjne u mężczyzn – zauważył. Odpowiadają one również za zwiększoną zachorowalność na nowotwory jąder. – Hormon EE2 może spowodować zmiany w tkankach ludzkich, nawet wtedy, gdy znajduje się w niewielkim stężeniu we krwi w stosunku jeden do tryliona. Jest to więc bardzo silny środek – ostrzegał uczony. Podał przykład eksperymentu w jeziorze kanadyjskim. Niektóre gatunki ryb były bliskie wyginięcia wskutek szkodliwego działania hormonu, którego stężenie wynosiło pięć do tryliona, to tak jakby pięć kropli EE2 wpuścić do dwudziestu olimpijskich basenów.
Na całym świecie około 50 milionów kobiet przyjmuje pigułki antykoncepcyjne. W USA środki te stosuje około 10,5 miliona kobiet rocznie – tak przynajmniej szacuje Instytut Guttmachera. 68 proc. zawartości tych leków jest wchłanianych przez organizm ludzki, reszta trafia do kanalizacji. Według jednego z badań z 2009 roku http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2777077/ , od 3 do 4 proc. kobiet stosuje hormon w pierwszym trymestrze ciąży, przez co naraża swoje potomstwo na działanie substancji zaburzających gospodarkę hormonalną, co z kolei wpływa na anomalia w budowie męskich narządów płciowych itp.
W ostatnich latach w USA obserwuje się gwałtowny wzrost zachorowań na raka jąder, problemy z niepłodnością i tożsamością seksualną związaną z nieprawidłową budową narządów męskich. Naukowcy – chociaż zastrzegają, że fenomen ten nie został jeszcze w pełni zbadany – coraz częściej dostrzegają istnienie związku między powszechnie stosowanym hormonem żeńskim a upośledzeniem płodności.
– Wykraczając poza środowisko wodne, objawy feminizacji występujące u dzikich zwierząt wydają się znajdować odzwierciedlenie w statystykach o męskiej niepłodności, zaburzeniach budowy narządów płciowych i zachorowalności na raka jąder, łącznie z tzw. zespołem niedoboru testosteronu – mówiła Susan Jobling, dyrektor Instytutu Środowiska, Zdrowia i Społeczeństwa na Uniwersytecie Brunel w Londynie w 2013 roku. http://www.eea.europa.eu/publications/late-lessons-2/part-b-emerging-lessons-from-ecosystems
W 2004 roku Agencja Ochrony Środowiska Anglii i Walii uznała dowody świadczące o szkodliwej działalności hormonu EE2. W 2012 roku Komisja Europejska zaproponowała, aby uregulować kwestię i wprowadzić wymóg oczyszczenia zbiorników wodnych w całej UE ze szkodliwego hormonu. Nie mówiono nic o zakazie stosowania szkodliwej substancji do produkcji obecnych dwuskładnikowych środków antykoncepcyjnych. Po oszacowaniu kosztów ewentualnego oczyszczania zbiorników, z pomysłu zrezygnowano.
Temat ogromnego zagrożenia, jakie stwarza dla ludzi i środowiska stosowanie szkodliwych hormonów, jest uparcie przemilczany przez ekologów.
Źródło: ncregister.com., Agnieszka Stelmach