Amerykański prezydent Barack Obama przyjmuje rolę mediatora w konflikcie rosyjsko-tureckim. Wezwał on obydwa kraje do złagodzenia napięć argumentując, że mają one wspólnego wroga. Jednak wątpliwe, by Rosja przyjęła racje USA. Zdaniem Putina Turcja pomaga Państwu Islamskiemu, a zestrzelenie rosyjskiego samolotu służyło interesom terrorystów.
– Mamy wspólnego wroga – powiedział Obama mając na myśli Państwo Islamskie. – Chciałbym żebyśmy skupili się na tym zagrożeniu – dodał. Amerykański prezydent podkreślił, że Turcja jest sojusznikiem NATO. Dlatego też Stany są zainteresowane jej suwerennością. Jednocześnie Obama wezwał do rozwiązania trudności na drodze dyplomatycznej.
Wesprzyj nas już teraz!
Choć amerykański prezydent odwołuje się do wspólnego wroga – Państwa Islamskiego – Władimir Putin nie zgadza się z tym poglądem. Jego zdaniem Turcja jest sprzymierzeńcem ISIS. Rosyjski prezydent oskarżył Ankarę, że zestrzelenie samolotu wynikało z chęci obrony handlu ropą naftową z islamistami. Co więcej, zdaniem Putina, Turcja ukrywa w Rosji organizacje terrorystyczne.
Turcja jest podejrzewana o kupowanie ropy naftowej od Państwa Islamskiego. Co ciekawe, przez długi czas Ankara odmawiała uczestnictwa w koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu. Zmieniło się to dopiero latem.
Skutkiem kryzysu rosyjsko-tureckiego są sankcje nałożone przez Moskwę na import tureckiej żywności. Rosjanie wprowadzili też konieczność posiadania wizy dla obywateli Turcji chcących przebywać na terytorium Federacji.
Do zastrzelenia rosyjskiego samolotu doszło 24 listopada. Panuje rozbieżność w kwestii okoliczności incydentu. Rosjanie twierdzą, że został on zastrzelony nad Syrią. Z kolei Turcy mówią o naruszeniu ich przestrzeni powietrznej – co byłoby już kolejnym tego typu przypadkiem.
Źródło: bbc.com
mjend