Gwałtowną krytykę wzbudziło przemówienie prezydenta Baracka Obamy, który podczas wizyty w północnoirlandzkim Belfaście skrytykował katolicki system szkolnictwa i porównał funkcjonowanie szkół religijnych do systemu segregacji rasowej, jaki istniał kiedyś na Głębokim Południu w USA.
Obama stwierdził podczas spotkania z młodzieżą w ratuszu miejskim, że jedną z podstawowych przeszkód w procesie pokojowym w Irlandii Północnej jest fakt, że miasta i szkoły są podzielone.
Wesprzyj nas już teraz!
– Jeżeli katolicy mają swoje szkoły i budynki a protestanci swoje, jeśli nie możemy dostrzec samych siebie w innych, jeśli pozwala się, by lęk i uraza wzmacniały się, to pobudza podział. I zniechęca do współpracy – mówił prezydent i wskazywał na historię Ameryki, która musiała się uporać z problemem niewolnictwa i segregacji rasowej. Porównał też wojnę secesyjną i jej konsekwencje do konfliktu w Irlandii Północnej.
Słowa polityka wzbudziły gwałtowną krytykę wśród katolików w Irlandii Północnej. Analizę przedstawioną przez Obamę uznano za „budzącą niepokój” i „nieuzasadnioną”.
Zdaniem Liama Gibsona, północnoirlandzkiego przedstawiciela Stowarzyszenia Obrońców Dzieci Poczętych (SPUC), przemówienie Obamy było obraźliwe nie tylko dla katolików, którzy długo walczyli o prawo do obecności szkół katolickich na tym terenie, ale także dla tych, „którzy budują jedność społeczną w Irlandii Północnej”. Przyznał, że diagnozę przedstawioną przez amerykańskiego polityka odebrał bardzo osobiście. Jak wyjaśnia, przybywający z USA jako gość prezydent za całą polityczną przemoc, do jakiej dochodziło przeszłości w Irlandii Północnej, obwinia system szkół katolickich.
Z kolei według Davida Freddoso z portalu Conservative Intelligence Briefing, Obama popełnił gafę. By to zrozumieć, analityk proponuje wyobrażenie sobie, co by się działo, gdyby podobnie niepochlebne słowa pod adresem islamskiego szkolnictwa polityk ten wypowiedział na Zachodnim Brzegu.
Bp Donald McKeown, przewodniczący północnoirlandzkiej komisji ds. katolickiego duszpasterstwa młodzieży, uznał, że analiza Obamy opiera się na banalizacji problemów regionu i w żaden sposób nie odzwierciedla jego obecnej sytuacji. Według duchownego, szkoły katolickie są obecnie niezwykle otwarte, oraz „rasowo i językowo zróżnicowane”.
Według licznych komentatorów, antykatolickie nastawienie najbardziej antyrodzinnego i najbardziej proaborcyjnego prezydenta w historii USA nie powinno dziwić, natomiast powinno być sygnałem ostrzegawczym dla wielu polityków, którzy powinni sobie przypomnieć ostrzeżenia Benedykta XVI przed politykami promującymi pod płaszczykiem tolerancji „dyktaturę relatywizmu”.
Źródło: KAI
ged