10 marca 2017

Objawienia Fatimskie – klucz do zrozumienia świata

„Rosja rozprzestrzeni swoje błędy na cały świat” – to zdanie Matki Bożej Fatimskiej sprzed 100 lat stanowi klucz do zrozumienia problemów współczesności. Duchowych, kulturowych, ale także społeczno-politycznych. Począwszy od komunizmu, przez rewolucję obyczajową na Zachodzie, aż po – jak się wydaje –  współczesną reakcję na tę rewolucję w postaci antyliberalnych, ale i obcych katolicyzmowi ruchów narodowych czy alternatywno-prawicowych.

 

Błędy Rosji. Słowa te nasuwają na myśl przede wszystkim dwie kwestie: prawosławie i komunizm. Tak, prawosławie, jako religia schizmatycka to rosyjski błąd. Czy o nim jednak mówiła Matka Boża objawiając się w Fatimie? Trudno zwykłemu świeckiemu wyrażać kategoryczne sądy. Czy jednak prawosławie rozprzestrzeniło się na cały świat? Raczej w niewielkim stopniu.  

Wesprzyj nas już teraz!

 

Naturalne staje się więc skierowanie naszej uwagi na inny rosyjski błąd. Komunizm. Ostatnie objawienie Maryi przypadło na 13 października 1917 roku. 11 dni później rozpoczęła się Rewolucja Październikowa. Ta następnie rozlała się na ogromną część naszego globu.

 

Pod jakim względem komunizm jest błędny? Pod każdym! To wszak dokładne odwrócenie zasad katolickich i cywilizacji na nich opartej. Zamiast czcić Boga, zwalcza religię, a wierzących prześladuje i zabija. Zamiast szanować niewinne życie, prowadzi do masowych mordów. Zamiast wstrzymać się od pożądania rzeczy bliźnich, rozbudza pożądanie w masach. Zamiast wstrzymać się od kradzieży neguje samą własność. Zamiast szanować dobre imię bliźnich, instytucjonalizuje oczernianie.

 

Współczesnemu człowiekowi ZSRR kojarzy się raczej z siermiężną, purytańską nawet moralnością. Początkowo jednak było inaczej. Do błędów komunistycznej Rosji wypada zaliczyć także przemiany seksualne.   

 

Jak zauważa dr hab. Mirosław Szumiło w artykule „Bolszewicka rewolucja seksualna” (historia.org.pl), pierwotnie w ZSRR panowała istna wolna miłość. 16 grudnia 1917 roku ustanowiono dekret zezwalający na rozwód z racji samej niezdolności charakterów. Wystarczało podanie do sądu. Z kolei zgodnie z Kodeksem Rodzinnym z 1926 roku należało jedynie wysłać pocztówkę do Urzędu Stanu Cywilnego. 

 

Sowiecka feministka Aleksandra Kołłontaj opiewała psychologiczne i ekonomiczne wyzwolenie kobiet. Głosiła, że zaspokojenie popędu powinno być równie proste, jak wypicie szklanki wody. Z kolei młodzieżowy komsomoł na pierwszym zjeździe przyjął zapis o obowiązku zaspokajania popędu płciowego towarzyszy. Sowiecka wersja wolnej miłości przybierała niekiedy jeszcze bardziej groteskowe formy. Na przykład dekret o uspołecznieniu kobiet. Panowało przekonanie, że małżeństwo, a nawet uczucie jako takie to burżuazyjne przeżytki.

 

„Życie dzisiejszej młodzieży jest rewolucyjnym zerwaniem ze stosunkami seksualnymi opartymi o ideę własności prywatnej”, pisano na łamach „Prawdy” w 1925 roku. „W oczach młodzieży dziewczyna, która wstrzymuje się od seksu jest nie tylko burżujką, ale również taką, która niszczy swą młodość w imię przesądów przeszłości, która oszczędza się dla męża, posiadacza prywatnej własności”.

 

Stosunki seksualne wiążą się ze spłodzeniem dzieci. Te zaś w przygodnych relacjach czy wręcz przy braku jakichkolwiek związków są niepożądane. Wolna miłość idzie więc w parze z aborcją. Tak też było w bolszewickiej Rosji. Jak podaje dr hab. Mirosław Szumiło zgodnie z dekretem z 18 listopada 1920 roku każda kobieta została uprawniona do uśmiercenia dziecka. Wystarczyło, by dokonał tego lekarz w szpitalu. Pod tym akurat względem sowiecka Rosja okazała się światowym przodownikiem. Gdy dzieci uniknęły aborcyjnej rzezi zostawały upaństwowione. Temu służyły masowe budowy żłobków. „Rozbijając ognisko rodzinne, wymierzamy ostateczny cios ustrojowi burżuazyjnemu” – oto hasło popularne w latach 20-tych XX wieku.

 

Co zaś z homoseksualizmem? On także został zalegalizowany w początkowej fazie bolszewizmu. Odwrót od praktyki wolnej miłości rozpoczął się pod koniec lat 20 i nasilił w kolejnej dekadzie. Wynikało to z przyczyn pragmatycznych: konieczności walki z kryzysem demograficznym i utrzymania zdrowia publicznego. W 1936 roku zakazano aborcji i utrudniono rozwody. Związek Radziecki nie wrócił już do rewolucji seksualnej z okresu swoich początków. Jednak jej „ideałami” zainspirował się Zachód. Z resztą pod wpływem marksistowskiej ideologii. I prawdopodobnie przy udziale sowieckiej agentury.

 

Rewolucja kulturowa na Zachodzie

Gdy władze ZSRR stopniowo wygaszały najskrajniejsze wykwity obyczajowej rewolucji, włoski komunista Antonio Gramsci pisał swoje „Listy więzienne”. Stwierdził, że Zachód jest odporny na rewolucję marksistowską z powodu swego zakorzenienia w chrześcijaństwie. Dlatego też przed dokonaniem rewolucji społecznej należało zniszczyć chrześcijańską kulturę. Zająć się tym mieli nie robotnicy, lecz kryminaliści, mniejszości etniczne i kobiety. Myśliciel nawoływał do „długiego marszu przez kulturę” w celu transformacji szkół, mediów, kościołów, stowarzyszeń, a przede wszystkim rodziny. Do podobnych wniosków na Węgrzech doszedł Geirg Lukacs. Wdrażał je z resztą w życie jako komisarz do spraw kultury za rządów Bela Kovacsa. 

 

Z kolei w 1923 roku w niemieckim Wiemarze Georg Lukacs, a także między innymi Theodor Adorno i Herbert Marcuse założyli szkołę frankfurcką. Jej celem było właśnie dokonanie marksistowskiej rewolucji w sferze kultury poprzez zniszczenie chrześcijańskiej religii i moralności. „Zasługą” Herberta Marcuse’ego okazało się poszerzenie nowego proletariatu o mniejszości seksualne. „Wyzwolenie” seksualne stało się kluczowym elementem kulturowej rewolucji. Należało jeszcze dokonać stygmatyzacji wroga. Temu – jak zauważa Linda Kimball na „American Thinker” (tłumaczenie na wmeritum.pl) – posłużyła koncepcja „osobowości autorytarnej” Theodora Adorno. W 1950 roku „odkrył” on, że chrześcijaństwo i tradycyjna rodzina prowadzą do rasizmu oraz faszyzmu. Stąd już tylko krok do uznania osób żyjących zgodnie z tradycją za niebezpiecznych czy wręcz chorych psychicznie.

 

Marksizm kulturowy zrodził polityczną poprawność. Nową formę cenzury i autocenzury, skłaniającej człowieka do autokontroli na każdym kroku. Widać w tym diaboliczną próbę zastąpienia chrześcijaństwa. Zgodnie z nauką Kościoła człowiek musi bowiem zważać nie tylko na czyny, ale także na myśli i słowa. Polityczna poprawność, jako nowa religia również zmusza do autokontroli. Jednak nie po to, by unikać łamania Dekalogu, ale by unikać nowych grzechów – takich jak „elitaryzm” „seksizm” czy „dyskryminacja”. Tymczasem wiele z tych „grzechów” to po prostu normalne, tradycyjne przekonania.

 

Z polityczną poprawnością w parze idzie multikulturalizm. Człowiek Zachodu stara się nie okazać wyższości i nie obrażać przedstawicieli innych kultur. Owa bezgraniczna tolerancja prowadzi do przyjmowania tabunów uchodźców. Chaos i przemoc zrodzone z polityki wielokulturowości potęgują niepewność i radykalizm.

 

Stan współczesnego Zachodu: jego rodziny, instytucji, kultury i państwa to pogorzelisko po udanej rewolucji kulturowej. Włoski autor Marcello Veneziani powiedział, że zachodnie społeczeństwa realizują istotę marksizmu, a więc „radykalny ateizm i materializm, internacjonalizm i uniwersalne wykorzenienie, prymat pragmatyzmu i śmierć filozofii, dominacja produkcji i globalne manipulowanie naturą (…) oraz równość ­wyrażająca się w homogenizacji”. Z kolei zmarły w 1989 roku filozof Augusto de Noce mówił, że marksizm przegrał na wschodzie, jednak został zrealizowany na zachodzie. Doszło do tego nawet bez całkowitego – na razie – zanegowania własności prywatnej.

 

Proces prowadzący do tego sterowany był zarówno przez zainfekowanych marksizmem „intelektualistów”, jak i sowiecki wywiad. Jak powiedział w dostępnej w Internecie(redgreenalliance.com) rozmowie były KGB-owski propagandysta, a późniejszy krytyk komunistycznego reżimu Yuri Bezmenov jedynie 15 procent działalności sowieckich tajnych służb polegało na szpiegostwie. Pozostałe 85 procent przeznaczono na dążenie do ideologicznej transformacji. Owa psychologiczna wojna służyć miała „zmianie postrzegania rzeczywistości” aby poddani manipulacji nie byli w stanie dojść do żadnej rozsądnej konkluzji na temat prawdziwych interesów ich kraju.

 

– (…) Ideologię marksizmu-leninizmu wtłaczano do głów co najmniej trzech pokoleń amerykańskich studentów bez równoważenia ze strony podstawowych wartości amerykańskiego patriotyzmu – mówił Yuri Bezmenov. – Skutki możemy oglądać. Większość osób kończących studia w latach sześćdziesiątych okupuje teraz stanowiska władzy w rządzie, służbie cywilnej, mass-mediach i systemie edukacyjnym. Są oni uodpornieni na argumenty, wręcz zaprogramowani, by myśleć w konkretny sposób. Nie można praktycznie ich przekonać, nawet jeśli przedstawi się czarno na białym dowody na ich pomyłkę. Ich demoralizacja jest całkowita i nieodwracalna – mówił były KGB-ista.

 

Gdy krajem rządzą kulturowi marksiści staje się od bezradny wobec destabilizacji i podatny na kryzys. Nie dziwi zatem, że Zachód umiera – demograficznie, kulturowo i politycznie. Hordy islamskich imigrantów zamieniają oazę spokoju w hobbesowski stan natury. Na przedmieściach kwitnących ongiś wielkich miast życie staje się „samotne, zwierzęce, bez słońca i krótkie”. Budzi się jednak reakcja…

 

Błędy Rosji 3.0

Choć dla lewicowych elit nie ma już po ludzku rzecz biorąc ratunku, to zwykli ludzie budzą się z letargu. Decyzje Brytyjczyków o wystąpieniu z Unii Europejskiej czy Amerykanów o wyborze Donalda Trumpa świadczą o znużeniu demoliberalnym (nie)ładem i strachem przed jego konsekwencjami.

 

W Holandii w sondażach prowadzi anty-imigrancka partia wolności Geerta Wildersa. Nacjonalistka Marine Le Pen plasuje się na drugim miejscu w sondażach wyborczych we Francji. W Niemczech poparcie przekraczające minimum 8 procent w sondażach notuje bliska nazizmowi Alternative fur Deutschland. Quasi-prawica rośnie w siłę także w innych krajach. Te trendy i ugrupowania łączy niechęć do globalizacji, wielokulturowości i innych wartości świata fukuyamowskiego „końca historii”. Czy jednak to prawdziwa chrześcijańska kontrrewolucja? Niekoniecznie. W tej antyliberalnej reakcji dostrzegamy wątki skrajnie nacjonalistyczne i kolektywistyczne. Sprzeciw wobec postępowych elit często wyradza się w populizm i kult „zwykłego człowieka” sprzeczny z zasadą hierarchiczności. Toutes proportions gardées możemy dostrzec analogię między współczesną reakcją antyliberalną, a faszyzmem lat 30-tych XX wieku.

 

Rozmaite współczesne siły quasi-prawicowe łączy jeszcze jedno: sympatia wobec Moskwy. W 2014 roku Rosja zaprosiła przedstawicieli Frontu Narodowego, austriackiej FPÖ, nacjonalistów z belgijskiej Flandrii oraz Bela Kovacsa z węgierskiej partii Jobbik do obserwowania referendum na Krymie – przypomina dr Alina Poljakowa w analizie „Putinizm i europejska skrajna prawica” (imrussia.org). Chodziło o uwiarygodnienie aneksji. Z kolei 22 marca 2015 roku członkowie niektórych partii europejskiej prawicy udali się do Petersburga na polityczny zjazd z udziałem Putina. W 2014 roku okazało się zaś, że Front Narodowy przyjął od kontrolowanego przez Rosjan „First Czech-Russian Bank” 9 milionów euro pożyczki.

Rusofilia przejawia się także w głosowaniach założonej przez Marine Le Pen frakcji europarlamentu „Europa Narodów i Wolności”. Pozytywnie o Putinie wypowiadali się także Roberto Fiore z włoskiej „Forza Nova” czy Nigel Farage z brytyjskiej, eurosceptycznej UKIP. A także sam Donald Trump. Zdaniem FBI i CIA swoje zwycięstwo wyborcze zawdzięcza on rosyjskiej ingerencji.

 

Rosja zatem nie tylko inspiruje ale i czynnie wspiera współczesną quasi-prawicę. Czy jednak sama może służyć za wzór? To prawda, że kraj ten pod wieloma względami jest bliższy konserwatywnym zasadom, niż „zgniły Zachód”. Choćby w kwestii homoseksualizmu czy realizmu w polityce międzynarodowej. Nie dajmy się jednak zwieść pozorom.

 

Społeczeństwo rosyjskie jest mocno zdemoralizowane. Według prezesa Związku Pediatrów Rosji Aleksandra Baranowa przeprowadza się w nim 3-4 milionów aborcji rocznie. Do tego dochodzi wierność sowieckiej symbolice, wyrażanej choćby podczas parad wojskowych. A także w melodii narodowego hymnu. Wpływowi myśliciele, tacy jak Aleksandr Dugin głoszą skrajny antykatolicyzm i kolektywizm i przychylnie wypowiadają się o pogaństwie.

 

Zachód w reakcji na marksizm „klasyczny” i „kulturowy” rzuca się w objęcia Moskwy.  W reakcji na jedne „błędy Rosji” powstają inne – bliższe prawdzie, ale czyż przez to nie bardziej niebezpieczne? Nadzieją na wyzwolenie z matni wzajemnie zwalczających się fałszywych idei jest zapowiedziany – również w Fatimie – triumf Niepokalanego Serca Maryi.

 

 

 

Marcin Jendrzejczak

 

 

Więcej na temat Objawień w Fatimie przeczytasz w książkach Plinio Correa de Oliveira i Antonio Borelliego. Książki można nabyć w Księgarni Kontrrewolucji.

 

 

Plinio Corrêa de Oliveira – „Objawienia, które wstrząsnęły światem. Komentarze do orędzia Fatimskiego”

 

Antonio A. Borelli – „Aniołowie i objawienia fatimskie”

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij