Sejm debatował nad uchwałą w sprawie uczczenia setnej rocznicy objawień fatimskich. Niestety dyskusja upłynęła pod znakiem politycznych oskarżeń PiS o dewocję, układy z Episkopatem, toruńską rozgłośnią i wykorzystywanie religii do własnych celów politycznych.
Po wprowadzeniu drobnych korekt uchwała przypomina, że w roku 2017 przypada setna rocznica objawień fatimskich, a w swoim orędziu „Matka Boża objawiła największe wydarzenia XX wieku, a jego przesłanie jest nadal aktualne”.
Wesprzyj nas już teraz!
„W sposób niezwykle dramatyczny, poprzez przekazanie trzyczęściowej tajemnicy oraz spektakularny cud słońca, Matka Boża przypomniała ewangeliczną prawdę, że ludziom do szczęścia, tak naprawdę, potrzebny jest tylko Wszechmocny Bóg, który stworzył nas dla siebie i pragnie podzielić się z nami pełnią szczęścia” – zaznaczono w projekcie.
„Rzadko które wydarzenie religijne odegrało tak ważną rolę w dziejach Kościoła i całego świata, jak objawienia fatimskie. Również ze względu na obecną sytuację, mają one także istotny wpływ wymiar dla naszej ojczyzny, przesłanie fatimskie nabiera szczególnego znaczenia. Z powodu wagi i doniosłości orędzia z 1917 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, przekonany o jego szczególnym znaczeniu, pragnie uczcić objawienia fatimskie w ich setną rocznicę” – wskazali wnioskodawcy w dokumencie.
Inicjatywę posłów PiS ostro krytykowali przedstawiciele opozycji z PO na czele. W dyskusji padały tak absurdalne porównania jak powiązanie trójki dzieci z Fatimy z… dziećmi z Aleppo, którym rząd rzekomo odmówił pomocy.
Krzysztof Mieszkowski (.N) mówił, że uchwała to element ideologii państwa PiS i, jego zdaniem, bronił neutralności światopoglądowej instytucji państwowych. – Sejm RP nie jest miejscem właściwym miejscem do uchwalania cudów, uznawanych przez naukowców za naturalne zjawisko przyrodnicze. Zamiast procedować ten dokument pochylmy się nad tragicznym losem uchodźców, ofiar wojny w Syrii, całych społeczności umierających z głodu – mówił podważając cud słońca. Ocenił też, że takie działanie PiS, to „przemoc symboliczna” i podporządkowywanie Polaków paradygmatowi jednej religii.
Z kolei Krzysztof Jarubas (PSL) wytknął posłom PiS przewrotność działania i wykorzystywanie Kościoła w polityce, przypominając przedwyborcze obietnice tego ugrupowania i sposób ich realizacji. Parlamentarzysta tego nie wyartykułował, ale chodziło tu zapewne o kwestie ochrony życia. Stefan Niesiołowski (UED) natomiast uznał uchwałę za „dewocyjną”, a Annę Sobecką, która za nią stoi, oskarżył o powiązania z „toruńskim oligarchą” i czerpanie z nich korzyści.
W odpowiedzi Robert Winnicki, poseł niezrzeszony, zauważył, że występowanie przeciwko uchwale, to negowanie potrzeby odnoszenia się do Transcendentu w życiu publicznym. – Na te chorobę duszy i umysłów umiera od dłuższego czasu Europa, zwłaszcza Europa Zachodnia, liberalna, lewicowa – mówił. Jak dodał, mądrzy ludzie, nawet niewierzący, rozumieją, że publiczne odnoszenie się do Boga jest czymś co spaja naród i nadaje mu kręgosłup moralny.
– Brak takich uchwał w polskiej przestrzeni publicznej nie byłby świadectwem pluralizmu, ale agresywnego laicyzmu, z którym niestety mamy do czynienia w wielu państwach Europy Zachodniej – dodał. Zdaniem Winnickiego laicki eksperyment w Europie ma się ku końcowi – zakończą go albo narody europejskie, albo muzułmanie, bo „grunt pod islamizację Europy, która następuje zrobiła dechrystianizacja”.
Odpowiadając na zarzuty opozycji co do niekonstytucyjności projektu poseł Sobecka przypomniała, że uchwała Sejmu nie podlega tego rodzaju ocenie, gdyż nie jest aktem stanowienia prawa. Wobec zgłoszonej poprawki do projektu głosowanie nad uchwałą odbędzie się po dostarczeniu posłom niezbędnych dokumentów.
MA