Zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków na Podlasiu, Zofia Cybulko straciła stanowisko, bo w prywatnej rozmowie, podczas manifestacji „obraziła Żydów”.
Cybulko wzięła udział w proteście przeciwko wystawieniu „Golgota Picnic” w teatrze TrzyRzecze w Białymstoku. Podczas manifestacji rzuciła do jednej ze swoich koleżanek, że „awangardę finansuje Fundacja Batorego. Czyli żydostwo”. Wypowiedź tę nagrała „Gazeta Wyborcza”.
Wesprzyj nas już teraz!
Szybko rozpętało się piekło, bo przecież dziennik Adama Michnika popiera wystawianie „Golgoty Picnic” opluwającej godność chrześcijan, za to reaguje, gdy obrażani są Żydzi. Określenie „żydostwo” nie jest oczywiście grzeczne, ale publiczne obrażanie chrześcijan za pieniądze z budżetu państwa wydaje się nawet nie tyle przekroczeniem granic, ile niszczeniem fundamentów naszej cywilizacji. Tego „Gazeta Wyborcza” już nie dostrzega. Za to ściga kobietę, która w prywatnej rozmowie niepochlebnie wypowiedziała się o osobach innej narodowości.
Dziennikarze lewicowej gazety stanęli w obronie „dobrego smaku” i natychmiast wysłali film do konserwatora wojewódzkiego Andrzeja Nowakowskiego, wojewody podlaskiego Macieja Żywno oraz resortu kultury i dziedzictwa narodowego z prośba o komentarz do poczynań urzędniczki. Jak ten krok tłumaczy „GW”: „Naszym zdaniem przy takich poglądach trudno bowiem o podejmowanie racjonalnych decyzji związanych z dziedzictwem żydowskim czy też w ogóle dziedzictwem innym niż tym związanym z religią katolicką – prawosławiem, spuścizną ewangelicka czy muzułmańską”.
Wniosek o zwolnienie Cybulko prędko trafił do wojewody. – Będąc na takim stanowisku, trzeba liczyć się ze słowami – skwitował sprawę Andrzej Nowakowski. Ciekawe czy tak samo niechętnie odnosił się do skandalicznej pseudosztuki „Golgota Picnic”… jeśli tak, to musiał to czynić po cichu, bo niewiele było słychać o jego zaangażowaniu w obronę godności chrześcijan.
Cybulko, odsądzona od czci i wiary, została zwolniona. A tymczasem „Golgota Picnic” dla wielu pseudoartystów mających swój przyczółek m.in. w „GW”, pozostaje symbolem walki o wolność słowa. Wolność dla chamów i bluźnierców.
Warto też dodać, że „Gazeta Wyborcza” w ostatnich dniach ostro krytykowała podsłuchiwanie prywatnych rozmów urzędników państowowych, komentując sprawę afery podsłuchowej. Jak się okazuje nagrywać i zwalniać można jedynie tych, którym nie sprzyja dziennik z ulicy Czerskiej. Ciekawy schemat myślenia, nieprawdaż?
Źródło: „Gazeta Wyborcza”
ged