W Paryżu i Lyonie odbyły się wielotysięczne manifestacje przeciwko polityce socjalistycznych rządów niszczących rodzinę, walczących z podstawowymi zasadami prawa naturalnego. W Paryżu na apel Manifestacja dla Wszystkich zebrało się według organizatorów 500 tys. ludzi, a według policji – 80 tys. Przybyły delegacje z terenu całego kraju docierając 450 autokarami i 5 składami kolejowymi TGV.
Paryski pochód rozciągał się na trasie siedmiu kilometrów, począwszy od Szkoły Wojskowej aż po Plac Denfert Rochereau. Niesiono francuskie flagi i transparenty – „Rodzina i dziecko, nie odpuścimy tego nigdy” , „Nie małżeństwom homoseksualnym”, „Jeden ojciec + jedna matka = równość dla wszystkich dzieci”, „Jeden ojciec, jedna matka, podstawowe prawo”, „Rodziny = wychowanie, solidarność, godność”. Wznoszono hasła: „Hollande nie chcemy twojego prawa!”, „Peillon do dymisji” „Kto niszczy rodzinę zagraża pokojowi społecznemu”, „Teoria gender, nie chcemy tego”, „Peillon, dymisja, gender nie przejdzie”.
Wesprzyj nas już teraz!
Protestujący domagają się zniesienia ustawy legalizującej homozwiązki, a także odstąpienia od planów legalizacji zabiegów in vitro dla lesbijek i ustanowenia instytucji matek-nosicielek. Domagano się zaprzestania propagowania teorii gender w szkołach, odejścia od polityki fiskalnej niszczącej rodzinę i od zamiarów skrócenia urlopów macierzyńskich.
– Protest przeciw antyludzkiej polityce socjalistów nie ustaje i jest tym bardziej na czasie. Rządzacy mają teraz zamiar zalegalizować eutanazję i niszczyć dzieci, ogłupiając je tzw. teorią gender. Okazuje się, że aborcja i sprzeczna z naturą legalizacja związków homoseksualnych już im nie wystarcza. Muszą jednak wiedzieć, że ich obłędne, marksistowskie wizje nie zostaną zrealizowane. Francuzi jasno dostrzegają niebezpieczeństwa tej polityki, która ubiera się w piórka postępu i idei równości – powiedział dla PCh24, uczestnik manifestacji, wiceprzewodniczący stowarzyszenia SOS Najmniejsi, dr Luc Perrel.
– To jest wielka mobilizacja. Setki tysięcy ludzi maja rację kontynuować wychodzenie na ulice. Rząd chce zniszczyć rodzinę, a przecież to ona jest bazą społeczeństwa. Ale on widzi w niej miejsce ucisku i determinizmu społecznego. Od kiedy ten rząd jest u władzy, nie przyjęto żadnej ustawy, decyzji, które by wspomagały rodziny, począwszy od tych najbiedniejszych – deklarowała Ludovine de la Rochère, przewodnicząca Manifestacji dla Wszystkich. Zapewniła, że ruch protestu będzie kontynuowany bez przerwy, dopóki rząd będzie milczał i prowadził swoją destrukcyjną politykę.
Te same żądania w stosunku do władz wysunęli manifestujący w Lyonie. Zdaniem organizatorów było ich 40 tys., podczas gdy policja mówi o 20 tys. ludzi. Protestowano też na ulicach Pointe à Pitre w zamorskim departamencie Gwadelupa.
Władze zmobilizowały w Paryżu wielkie siły policyjne liczące 2 tys. funkcjonariuszy, znacznie więcej niż w noce sylwestrowe, kiedy to we Francji od lat podpalanych są setki samochodów. Paryska prefektura odmówiła wysłania urzędników którzy obiektywnie stwierdziliby zasadność interwencji sił porządkowych. W tej sytuacji uczestnicy protestu zatrudnili własnych. Zatrzymano kilka osób, które zostały zwolnione.
Niedzielne protesty skrytykowała francuska lewica. Rzecznik prasowy Partii Socjalistycznej, David Assouline, zaapelował o zorganizowanie kontrmanifestacji. Cécile Duflot, była pierwsza sekretarz partii Europa Ekologia Zieloni, kandydat na mera Paryża, stwierdziła, że „kiedy popiera się taką manifestację, to nie wspomaga się życia, bo życie to nieprzypisywanie młodych dziewczynek do sprzątania”.
Na alarm bije minister spraw wewnętrznych, Manuel Valls. Jego zdaniem „chodzi o frondę przeciw elitom, państwu, podatkom, parlamentowi i dziennikarzom, ale przede wszystkim antysemicką, rasistowską i homofobistyczną… Po prostu antyrepublikańską”. Twierdzi, że „dzisiejszy klimat we Francji można porównać do atmosfery lat 30 – tych ubiegłego wieku”.
Franciszek L. Ćwik
{galeria}