Nasilają się antyislamskie protesty w Europie. Nie tylko we Francji, ale także w Niemczech, gdzie przeciwnicy islamizacji doprowadzili do wyprowadzenia tysięcy ludzi na ulice tamtejszych miast. Zamachy na pracowników redakcji Charlie Hebdo doprowadziły do wzmożenia obaw o zagrożeniu, jaki islamizm niesie z sobą dla wolności. Równolegle z manifestacjami powstają kontrmanifestacje. Ich organizatorzy dostrzegają w ruchach anty-islamskich… nazizm.
W poniedziałek w Dreźnie protesty zorganizowała grupa PEGIDA (Patriotic Europeans against the Islamization of the West). W protestach w tym niemieckim mieście uczestniczyło 25 tysięcy osób. Organizacja przez swój profil na Facebooku wezwała do sprzeciwienia się islamizmowi traktowanemu jako zagrożenie dla „wolności i demokracji”. Grupa ma poparcie także w innych miastach niemieckich i w innych krajach – np. Norwegii. Planowane są manifestacje w stolicy tego kraju – Oslo.
Wesprzyj nas już teraz!
Tymczasem krytycy PEGIDA twierdzą, że organizacja cynicznie wykorzystuje zamachy we Francji w celu zbicia kapitału politycznego – pisze Rick Noack na łamach portalu edition.cnn.com.
Anty-islamskim protestom sprzeciwili się francuscy rysownicy, którzy przedstawili ich w karykaturalnym świetle. Ponadto w wielu niemieckich miastach: Berlnie, Hamburgu, Dusseldorfie, Monachium, Lipsku i Dreźnie zapowiedziano kontrmanifestacje. Jak napisała jedna z organizacji odpowiedzialnych za kontrmanifestacje – Dresden Nazifrei „to twoja decyzja czy będą to tylko protesty na niedużą skalę i o ograniczonym zasięgu czy też przerodzą się w coś więcej”.
Frekwencja była zatem o wiele wyższa, niż przy wcześniejszych tego typu marszach w Dreźnie. O ile 20 października wzięło w nich udział jedynie 350 osób, a 3 listopada 1500, to 22 grudnia było już 17 500, a 5 stycznia br. 18 tysięcy osób. Wszystko wskazuje na to, że wzrost napięcia wywołane zamachami na pracowników pisma Charlie Hebdo doprowadzą do wzrostu poparcia antyislamskich ugrupowań.
Źródło: edition.cnn.com
Mjend