Ostra Brama to miejsce, która nas konsoliduje – mówi pani Henryka, Polka, mieszkanka Niemenczyna pod Wilnem. – Cieszymy się, że 16 listopada, w święto Matki Bożej Ostrobramskiej, przyjeżdża tu tak wielu Polaków i wzruszamy się, gdy śpiewają polskie pieśni – dodaje.
Ostra Brama jest miejscem szczególnie ważnym dla Barbary Zegzdryn, osiemdziesięciokilkuletniej lekarz z Nowej Rudy na Dolnym Śląsku. – To ukochana Matka Boża mojego ukochanego, nieżyjącego już męża. To Jej podczas drugiej wojny światowej zawdzięcza ocalenie – mówi znana i szanowana w Nowej Rudzie lekarz. – Przez to w naszej rodzinie mieliśmy szczególny kult Maryi w tym wizerunku – dodaje.
Wesprzyj nas już teraz!
Walerian Zegzdryn jako młody człowiek, jeszcze przed studiami, działał w nowogródzkiej Armii Krajowej. W 1941 roku ukrywał się przed sowietami na wsi, u gospodarzy Białorusinów. Gdy funkcjonariusze NKWD zapukali do drzwi, nie było czasu, by uciekać. Zdążył ukryć się w znajdującej się w kuchni piwnicy, w której trzymano zwykle warzywa.
Gospodyni wrzuciła na umieszczone w podłodze wejście co tylko znalazła pod ręką. Sowieci zaczęli przeszukiwać dom. Do uszu pana Waleriana dobiegał rumor przewalanych sprzętów, pokrzykiwania. NKWD-ziści nie zamierzali wyjść. Minuty mijały powoli. Pan Walerian słyszał zbilżające się do piwnicy kroki. Wstrzymując oddech prosił „Matko Boska, szczególnie bliska mi w wizerunku z Ostrej Bramy, pomóż”. Minęła pierwsza godzina… Potem druga… Szukali dokładnie… „Matko Boża, jeśli pozwolisz mi ocaleć, pojadę w dziękczynnej pielgrzymce do Ostrej Bramy” – prosił usilnie.
Ocalał. Sowieci szukali go w domu przez dwie godziny i nie znaleźli. Pan Walerian uciekł później na zachód. W kolejnych latach, za czasów komunizmu, szukał sposobów, by wypełnić złożony ślub. Jednak nie udało mu się znaleźć nikogo, kto zechciałby mu wysłać, niezbędne wtedy by wjechać do ZSRR, zaproszenie. – Do Ostrej Bramy przyjechał, wraz ze mną, pięćdziesiąt lat później.Wspólnie dziękowaliśmy za ocalenie życia – mówi pani Barbara.
Karolinka odzyskała zdrowie
– Ja dosłownie czuję, że Matka Boża ma mnie w swojej opiece – mówi pani Lilia z Niemenczyna pod Wilnem. – W wypadkach, których doświadczaliśmy w naszej rodzinie, doświadczaliśmy również jej sowitej pomocy – dodaje.
Pani Alina opowiada o swojej siostrzenicy, Karolince, która jako pięciolatka wypadła przez okno z dużej wysokości. Gdy zobaczyła ją po wypadku, miała zakrwawioną buzię, złamany nos. W szpitalu okazało się, że także – pękniętą kość czaszki. – Dziewczynka była nieprzytomna. Spodziewaliśmy się najgorszego – mówi.
Siostra pani Aliny nie odstępowała łóżka dziecka na krok, pani Alina organizowała modlitwę. Pojechała do Ostrej Bramy zamówić Mszę św. Ksiądz obiecał, że odprawi Ją tego samego dnia o godzinie 15. Potem klęknęła przed cudownym obrazem, prosząc na głos ludzi wokół, by modlili się wraz z nią. „Ja Was błagam, pomódlcie się o zdrowie Karolinki” – mówiła zapłakana, a ci którzy to słyszeli, poklękali i modlili się wraz z nią.
Wróciła do szpitala: Karolina była jeszcze nieprzytomna i sina, gdy lekarze brali ją na kolejne prześwietlenie czaszki. Lekarz, gdy wrócił stwierdził, że… pęknięcia nie ma. Było pół do trzeciej, gdy pani Alina z innymi członkami rodziny zaczęła modlić się przy łóżku chorej. Za kilkanaście minut ksiądz w Ostrej Bramie miał odprawić Mszę św.
– Gdy o godz. 15 weszłam ponownie do pokoju dziewczynki, zobaczyłam jak Karolina siada i mówi mamie, że chce jeść. Po chwili pyta: Gdzie moja lalka? – opowiada. Wkrótce dziewczynka zdrowa wróciła do domu. Pani Alina opowiada to świadectwo, gdy Karolina ma 17 lat i żadnych objawów po tamtym wypadku. – To po prostu był cud – mówi.
Odnaleziona
Siostra pani Aliny, Helena opowiada o kolejnym przypadku pomocy, której doświadczyła za pośrednictwem Matki Bożej. Gdy stali w kolejce na granicy – by przejść do Polski, pewna staruszka poprosiła ją o pomoc w odniesieniu ciężkich toreb do domu. Zgodziła się. Szły razem przez las, do wzniesionej nieco dalej chatki. Gdy pani Helena wracała ku granicy, zaczęło się ściemniać. – A grodzieńskie lasy straszne, ciemne i gęste, bo jodłowe. Szukałam drogi może przez godzinę. Przestraszona, zaczęłam biec coraz szybciej. Pod nogami czułam coraz więcej błota, jakieś mokradła – mówi.
Nie było jeszcze wtedy telefonów komórkowych, tymbardziej GPS-ów, pani Halina nie mogła więc liczyć na żadne techniczne udogodnienia. – W końcu uklęknęłam w tym gąszczu i zaczęłam odmawiać „Pod Twoją obronę” i „Zdrowaś Maryjo” i wszystkie modlitwy do Matki Bożej, jakie pamiętałam – opowiada z przejęciem. Widać, że tamte wydarzenia wciąż są dla niej żywe. – Matko Boża wyprowadź mnie z lasu, bo ja nie dam rady – prosiła. Wstała z klęczek i już spokojniej zaczęła iść. – Wkrótce Maryja wyprowadziła mnie na granicę, gdzie spotkałam męża – kończy swoją opowieść.
Tak działa Maryja, poprzez swój ostrobramski wizerunek. Ostra Brama jest także ważna jako miejsce konsolidujące Polaków. – Tu spotykamy kolegów z dawnych lat, pierwsze miłości – mówi pani Lilia. – Gdy byłam nastolatką, to tu panienki i kawalerowie naznaczali sobie randki. Z moim mężem też się tu spotykałam. Do Ostrej Bramy od dawna braliśmy dzieci z polskiej szkoły na wycieczki, opowiadamy im o znaczeniu tego miejsca – mówi.
Dorota Niedźwiecka