Sygnatariusze „Apelu zwykłych księży” zabrali głos w sprawie aborcji. Powołują się w nim na naukę Kościoła, który mówi o ochronie życia, niemniej autorzy listu wskazują na pewne „ale”. W efekcie do debaty wprowadzana jest wątpliwość dotycząca początku życia ludzkiego oraz znana z lewackich demonstracji argumentacja o zmuszaniu kobiet do heroizmu.
Opublikowane stanowisko odnosi się do opublikowanego 27 stycznia 2021 roku uzasadnienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który ocenił, że tzw. eugeniczna przesłanka aborcyjna jest niezgodna z Ustawą Zasadniczą. Wraz z publikacją przesłanka przestała w Polsce obowiązywać, a to oznacza, że nie można zabijać w łonach matek dzieci chorych lub tylko podejrzewanych o chorobę.
Wesprzyj nas już teraz!
W swoim stanowisku „zwykli księża” (i siostry – bo grono sygnatariuszy powiększyło się) podkreślają z jednej strony konstytucyjne prawo każdego człowieka do życia i wskazują, że „poczęte dzieci to odrębne ludzkie istoty”. Zaraz potem jednak stawiają pewną wątpliwość.. Piszą: „Poczęte dzieci to odrębne ludzkie istoty, a nie organy ciała kobiety. Wprawdzie trwają dyskusje na temat tego, kiedy płód staje się człowiekiem, ale nie można rozstrzygnięcia w tej sprawie uzależniać od decyzji kobiety, ani od jakiejkolwiek opcji politycznej. Istnieje co najmniej poważne prawdopodobieństwo, że ludzki płód jest osobą, a – jak pisze św. Jan Paweł II – „nawet samo prawdopodobieństwo istnienia osoby ludzkiej wystarczyłoby dla usprawiedliwienia najbardziej kategorycznego zakazu wszelkich interwencji zmierzających do zabicia embrionu ludzkiego” (Evangelium vitae, p. 60).
Dalej sygnatariusze wskazują, że „racją przemawiającą za prawną ochroną każdego człowieka jest jego przyrodzona godność, a nie doktryna katolicka”. Zaraz jednak wskazują, że przyjęcie na świat chorego dziecka, to kwestia bolesna, dotycząca „matki, ojca i ich dziecka obciążonego ciężką chorobą, która wedle najlepszej wiedzy lekarskiej przyniesie im ciężki los, pełen ogromnego, po ludzku nieznośnego, niekiedy długotrwałego cierpienia”. Pytają zatem czy można „nakazać kobiecie urodzić dziecko, skazane na bezmierny ból”, a matkę „obarczyć obowiązkiem opieki nad tym dzieckiem, co ją może do głębi unieszczęśliwić?” Pytają w końcu czy „prawo może wymagać od kobiety takiego heroizmu?”, a troska o poczęte dziecko, nawet ciężko chore, „nie przesłania tu troski o jego matkę, której odbiera się elementarne prawo do własnego planowania godnego życia”.
Sygnatariusze wskazują na potrzebę zapewnienia znacznie większej niż obecnie pomocy dla rodziców chorych dzieci, jak i samych dzieci. I wskazują, że „dopiero wtedy możemy zachęcać – ale nie zmuszać prawem – kobiety do urodzenia chorych dzieci”. Jak piszą, „nie chcemy śpieszyć się z potępianiem czynów tych kobiet, które – przeżywając ogromny dramat związany ze świadomością, iż noszą w swym łonie dziecko głęboko upośledzone i skazane na ciężki los po urodzeniu – decydują się na przewidzianą prawem aborcję”.
Autorzy listu wskazują też, że są „pełni uznania i podziwu dla tych kobiet, które zdecydowały się urodzić chore dziecko, a także dla tych rodziców, którzy podjęli trud opieki nad nim” oraz zobowiązują się „wedle naszych możliwości, do czynnej pomocy tym, którzy jej szczególnie potrzebują”.
Pod listem podpisali się m.in. ks. Adam Boniecki, ks. Wacław Oszajca, ks. Jacek Siepsiak, ks. Kazimierz Sowa, ks. Andrzej Szostek, ks. Alfred Wierzbicki, o. Paweł Gużyński
Źródło: zwykli.pl
MA
Stanowisko ZKZS w sprawie aborcji
Stanowisko sygnatariuszy „Apelu zwykłych księży” w sprawie aborcji
27 stycznia br. Trybunał Konstytucyjny opublikował pisemne uzasadnienie swego wyroku z 22 października 2020 roku. Wywołało to kolejną falę gwałtownych protestów ulicznych, a także dyskusji na temat legalności tego wyroku i jego uzasadnienia. Tę dyskusję pozostawiamy specjalistom. Tu próbujemy rozważyć kwestię zasadniczą: czy i jak da się pogodzić prawo do życia przysługujące każdemu człowiekowi od chwili jego poczęcia, z prawem do dokonania przerwania ciąży przez kobiety, które doświadczają ogromnego lęku nosząc w swoim łonie dziecko dotknięte ciężkim i trwałym upośledzeniem.
Z jednej bowiem strony trudno zaprzeczyć, że każdy człowiek ma prawo do życia – i do jego prawnej ochrony (por. Art. 38 Konstytucji RP). Ta ochrona prawna należna jest każdemu człowiekowi, niezależnie od stanu jego zdrowia i wieku. Należna jest także tym ludzkim istotom, które jeszcze żyją w łonach swych matek. Poczęte dzieci to odrębne ludzkie istoty, a nie organy ciała kobiety. Wprawdzie trwają dyskusje na temat tego, kiedy płód staje się człowiekiem, ale nie można rozstrzygnięcia w tej sprawie uzależniać od decyzji kobiety, ani od jakiejkolwiek opcji politycznej. Istnieje co najmniej poważne prawdopodobieństwo, że ludzki płód jest osobą, a – jak pisze św. Jan Paweł II – „nawet samo prawdopodobieństwo istnienia osoby ludzkiej wystarczyłoby dla usprawiedliwienia najbardziej kategorycznego zakazu wszelkich interwencji zmierzających do zabicia embrionu ludzkiego” (Evangelium vitae, p. 60).
Racją przemawiającą za prawną ochroną każdego człowieka jest jego przyrodzona godność, a nie doktryna katolicka, choć Kościół, odwołując się do chrześcijańskiego Objawienia, z całą mocą o tę ochronę się dopomina. Z tych też powodów także przyjętych w innych krajach rozwiązań prawnych w sprawie legalizacji aborcji – zresztą rozwiązań dość zróżnicowanych – nie możemy traktować jako argumentu decydującego w tej bolesnej sprawie.
Z drugiej strony sprawa dlatego jest tak bolesna, że dotyczy matki, ojca i ich dziecka obciążonego ciężką chorobą, która wedle najlepszej wiedzy lekarskiej przyniesie im ciężki los, pełen ogromnego, po ludzku nieznośnego, niekiedy długotrwałego cierpienia. Czy można w tej sytuacji nakazać kobiecie urodzić dziecko, skazane na bezmierny ból, a matkę, bo niestety często kobiety zostają w tej sytuacji same, obarczyć obowiązkiem opieki nad tym dzieckiem, co ją może do głębi unieszczęśliwić? Czy prawo może wymagać od kobiety takiego heroizmu? Czy troska o poczęte dziecko, nawet ciężko chore, nie przesłania tu troski o jego matkę, której odbiera się elementarne prawo do własnego planowania godnego życia?
Naszym zdaniem nie należy tej trudnej sprawy sprowadzać do płaszczyzny rozstrzygnięć prawno-karnych. Są one ważne, mają gwarantować wszystkim obywatelom możliwie najlepszą sprawiedliwość, bezpieczeństwo i ład społeczny. Ale rozstrzygnięciami prawno-karnymi nie rozwiąże się wielu ludzkich spraw. W kwestii pogodzenia praw poczętego chorego dziecka z jednej strony, a praw kobiet do wyboru ich godnej drogi życiowej z drugiej, zacząć trzeba od pomocy oferowanej tym kobietom, które zdecydują się chore dziecko urodzić; pomocy znacznie bardziej, niż dziś satysfakcjonującej. Dotychczasowa pomoc, choć może większa, niż w latach ubiegłych, jest zdecydowanie niewystarczająca. Potrzeba nie jednorazowej zapomogi, ale stałego, wystarczająco hojnego wsparcia finansowego, medycznego i psychologicznego, świadczonego także tym kobietom (a kiedy trzeba całym rodzinom), które po śmierci swego chorego dziecka muszą znaleźć pracę i jakieś miejsce w społeczeństwie.
Wsparcia tego potrzeba także tym chorym, którzy swą matkę lub rodziców przeżyli – i nie ma się kto nimi zająć, a nadal pilnej opieki potrzebują. Jest to nade wszystko obowiązek państwa, ale i Kościoła, dla którego sprawa ochrony życia dzieci poczętych jest w centrum uwagi. Kościół musi wyraźniej i hojniej niż dotąd przyczynić się do wsparcia tych rodziców i dzieci, których spotkało tak bardzo trudne doświadczenie.
Dopiero wtedy możemy zachęcać – ale nie zmuszać prawem – kobiety do urodzenia chorych dzieci. Nie chcemy śpieszyć się z potępianiem czynów tych kobiet, które – przeżywając ogromny dramat związany ze świadomością, iż noszą w swym łonie dziecko głęboko upośledzone i skazane na ciężki los po urodzeniu – decydują się na przewidzianą prawem aborcję.
Jesteśmy pełni uznania i podziwu dla tych kobiet, które zdecydowały się urodzić chore dziecko, a także dla tych rodziców, którzy podjęli trud opieki nad nim. Znamy świadectwa wielu matek i rodziców, którzy kochają – niekiedy z serdeczną wzajemnością – swe ciężko chore dzieci. To niezwykły cud ich wzajemnej miłości. Wiemy też, że już istnieją ośrodki oferujące pomoc tym, którzy znaleźli się w tak szczególnie trudnej sytuacji. Im także pragniemy wyrazić wdzięczność za ich wrażliwą ofiarność. Potrzeba więcej takich ośrodków, potrzebne jest im finansowe wsparcie, także ze strony Kościoła, potrzeba ludzi, którzy podejmą to wielkie dzieło miłosierdzia. Nie chcemy poprzestać na słowach. Zobowiązujemy się sami, wedle naszych możliwości, do czynnej pomocy tym, którzy jej szczególnie potrzebują.
ks. Paweł Batory
ks. Kazimierz Bednarek
o. Maciej Biskup OP
ks. Adam Boniecki MIC
o. Nikodem Zbigniew Brzózy OP
s. Maria Pilar Casado-Tarin
ks. Adam Dobek
o. Tomasz Dostatni OP
ks. Jacek Dziel
ks. Rafał Figiel
o. Paweł Gużyński OP
o. Stanisław Jaromi OFM Conv.
o. Wojciech Jędrzejewski OP
ks. Dariusz Kaczor
ks. Krzysztof Konwerski
ks. Maciej K. Kubiak
ks. Wojciech Kubisiak
o. Andrzej Kuśmierski OP
ks. Jakub Lechniak
ks. Arkadiusz Lechowski
ks. Andrzej Luter
ks. Czesław Marchewicz CR
ks. Krzysztof Mądel SJ
ks. Grzegorz Michalczyk
ks. Wojciech Mittelstaedt
ks. Bogusław Noworyta
ks. Vitaliy Osmolovskyy
ks. Wacław Oszajca SJ
ks. Andrzej Perzyński
ks. Eligiusz Piotrowski
ks. Sebastian Polak
o. Jacek Prusak SJ
ks. Wiesław Przyczyna
s. Barbara Radzimińska
ks. Bartosz Rajewski
ks. Janusz Roman
ks. Aleksander Seniuk
ks. Jacek Siepsiak SJ
ks. Waldemar Sondka
ks. Kazimierz Sowa
ks. Andrzej Stefański
ks. Sławomir Szczyrba
ks. Andrzej Szostek MIC
ks. Alfred Wierzbicki
ks. Marek Wirkus
o. Dominik Zarychta OP
ks. Tomasz Michał Zieliński