Wszyscy pamiętamy, jak „zjawisko” fotoradarów na polskich drogach zajmowało czołówki wiadomości, łącznie z wypowiedzią urzędującego premiera, który snuł plany powszechnego demontażu, zrealizowane w całej rozciągłości, tylko że w odwrotną stronę. Nie ulega wątpliwości, że mniej niż o zaprowadzenie tzw. bezpieczeństwa na drogach, chodziło tu o uzyskanie dodatkowych dochodów do wiecznie kulejącego budżetu.
Tymczasem, jak donosi „Dziennik Gazeta Prawna”, okazuje się, że umieszczone na polskich drogach fotoradary przynoszą państwu mniejsze dochody, niż oczekiwano – od początku bieżącego roku „zarobiły” niecałych siedem milionów złotych, pomimo tego, iż minister finansów Jacek Vincent Rostowski zapowiadał, że w 2012 roku zamierza zebrać z mandatów wystawianych w ten sposób nawet 1, 2 miliarda złotych.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, wpływy z fotomandatów są na tak niskim poziomie, ponieważ system nie działa optymalnie i tak naprawdę jego budowa nie została ukończona. Zdaniem ekspertów, nie ma szans na realizację planu ministerstwa, mimo rekordowych nakładów na sieć fotoradarów i ich obsługę.
Poważne problemy może mieć w tym kontekście Generalna Inspekcja Transportu Drogowego, która począwszy od lipca ubiegłego roku przejęła od GDDKiA oraz policji sieć fotoradarów i zobowiązała się podnieść ich wydajność. Dokonano przy tej okazji kreatywnej operacji na budżecie, gdyż według danych ministerstwa, w styczniu i lutym fotoradary zarobiły 2 miliony złotych, a – według Inspekcji – 6,7 miliona złotych.
Wpływy z fotomandatów są na niskim poziomie, ponieważ system nie działa optymalnie i wciąż jest w budowie – powtarza argumenty kolegów z GDDKiA Inspekcja Transportu. Zdaniem inspektorów, rzeczywiste wpływy są dużo mniejsze, ponieważ spora część mandatów nie została jeszcze wysłana kierowcom, z powodu przedłużającej się identyfikacji na podstawie zdjęć.
Mała rzecz, a cieszy – chciałoby się rzec. Każda bowiem porażka Wielkiego Brata w działaniach, co do których jest uzasadnione podejrzenie, czy zarówno służą ludziom, jak i mieszczą się w kompetencjach, które Brat powinien posiadać, w jakiś sposób jest powodem do radości.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
Piotr Toboła