– Dzisiaj dla wielu chrześcijan najważniejszy jest „święty spokój”, nie chcą się oni narażać i przez to boją się nawet stawiać pytania na temat dobra i zła, żeby nie narazić się na szykany. Najgorsze jest to, że to dopiero początek. Antychrześcijańska rewolucja przyspiesza, co widzimy każdego dnia. Trzeba ją zatrzymać, gdyż jak to ujmował św. Jan Paweł II, to rozstrzygnięcie cywilizacyjne, a nie spór na poboczne sprawy. Do tego jednak jest potrzebna odwaga, męstwo, odpowiedzialność i bronienie Prawdy, która nas wyzwoli – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Piotr Roszak, wykładowca Uniwersytetu Nawarry w Pampelunie (UNAV) oraz współpracownik Laboratorium Wolności Religijnej.
Czy spotkał się Ksiądz profesor z ateizmem, który nie jest ateizmem antychrześcijańskim, z ateizmem skierowanym przeciwko wyznawcom innych religii?
Spotykałem się z tekstami, w których ogólnie próbuje się kwestionować sens religijności i widzę to, chociażby w wypowiedziach „nowych” ateistów, takich jak na przykład Sam Harris, Richard Dawkins czy izraelski futorolog Yuval Noah Harari.
Wesprzyj nas już teraz!
W tę linię myślenia o religii wpisuje się także ostatni raport Parlamentu Europejskiego dot. prześladowań mniejszości z powodu religii lub przekonań (opublikowany na początku maja 2022 roku). Za przyczynę nienawiści i różnych trudnych sytuacji uważa się… religię jako taką. Absurdalność tej tezy jest mniej więcej taka jak twierdzenia, że aby uniknąć wypadków drogowych należy natychmiast zniszczyć wszystkie samochody i zakazać ruchu po ulicach. To jest model myślenia autorów takich twierdzeń. Problemem jednak nie jest religia, ale jej ideologiczne zwalczanie, gdyż przedstawia się ją w karykaturalnych kształtach, przez co wpływa na jej rozwój, ogranicza wyrażanie w miejscach publicznych etc.
Mógłbym przywołać jeszcze wiele tego typu ogólnych deklaracji co do religii jako takiej, ale nie ulega wątpliwości, że krytyka ze strony ateizmu w większości przypadków dotyczy chrześcijaństwa za jego nieugiętą postawę w fundamentalnych kwestiach moralnych.
Kilka lat temu byliśmy świadkami wielu dyskusji na temat islamu, które były efektem zamachów terrorystycznych dokonywanych w Europie Zachodniej właśnie przez wyznawców Allaha. Jakie wnioski wyciągnięto z tych dyskusji? Że chrześcijanie w gruncie rzeczy są tacy sami.
Mamy więc z jednej strony do czynienia z redukcjonizmem, a z drugiej z celowymi zagrywkami, aby rzeczywistość, jaką są wiara i religia spłycić, i pokazać, że to jest nic nie warte, a w gruncie rzeczy to chrześcijanie są najgorsi.
Bardzo się cieszę, że wywołał Ksiądz profesor nazwisko Yuvala Noaha Harariego, który był największą gwiazdą tegorocznego Impactu’22 w Poznaniu, który jest przedstawiany jako wydarzenie biznesowo-ekonomiczne. Ten człowiek, jak zauważył Ksiądz profesor, postuluje likwidację wszystkich religii znanych przez świat, ale w szczególności atakuje chrześcijaństwo, podważa jego dogmaty etc. I taki człowiek jest „wyrocznią” czy „prorokiem” współczesnego świata…
No właśnie… Na sztandarach rewolucji jest likwidacja religii jako takiej, ale to chrześcijaństwo jest przedstawiane jako największe zło, jako coś, co hamuje postęp, coś przez co nie udaje się dokończyć oświecenia. Przypomnę tylko, że główni filozofowie oświecenia mówili wprost, że ich celem jest „wyskrobanie chrześcijaństwa z kultury”.
Podobne hasła głosi Harari. Daje on do zrozumienia, że przezwyciężenie chrześcijaństwa i kultury, jaką stworzyło, jest najważniejszym zadaniem XXI wieku, który ma być wiekiem transhumanizmu.
Walka z chrześcijaństwem, o której mówimy, nie realizuje się obecnie w Europie Zachodniej w postaci wprost „taranowania” wyznawców Chrystusa, tylko z jednej strony powolnym, ale systematycznym wyciąganiem z niego cegiełek jak w budynku, a z drugiej wciskaniem nam na siłę jakiejś podróbki chrześcijaństwa – bez Boga, bez Kościoła, bez sakramentów, tylko z hasłem, żeby „być dobrym człowiekiem”.
Wizja, o której mówi Harari i inni jemu podobni transhumaniści nie jest wprost wizją ateistyczną, nie jest wizją bez żadnego boga, gdyż tam jest sporo elementów absolutnych, niepodważalnych. Oczywiście są też dogmaty. Dlatego wielu filozofów współczesnych, dostrzegając gnostycki charakter trans humanizmu postrzega go właściwie jako nową quasi-religię! Na tym właśnie polega współczesny atak na religię na Zachodzie, na mechanizmie „zastępowania”. Prawdy wiary zostają zastąpione przez ideologiczne przesłanki, Dekalog przez „prawa człowieka”, Pan Bóg w Trójcy Jedyny przez nowego „złotego cielca”, którym jest trans-człowiek. To jest swego rodzaju „nowe credo” współczesnego świata, które promują ateiści. Chrześcijaństwo, które od wieków przeszkadza, ma zostać zastąpione nową religią, która jest bardziej skłonna do współpracy z ideologiami lansowanymi przez Harariego i jemu podobnych jak ekologizm, weganizm, gender, totalny pacyfizm, radykalny feminizm etc. Wieki starań ateizmu, w różnych mutacjach, potwierdziło raczej naturalną religijność człowieka, zwrot ku transcendencji, przez co strategia nie polega już na wyrzuceniu, ale podmienieniu, religii na miarę człowieka.
Kluczowe w tym wszystkim jest uświadomienie sobie przez nas – wyznawców Chrystusa, jak wygląda krajobraz dzisiejszego ateizmu. To nie jest jak powiedziałem walka z religią z pozycji scjentystycznych jak robili to Marks, Engels, ale i wielu pozytywistów, którzy twierdzili, iż istnieje jakiś śmiertelny konflikt między religią a nauką, który musi zakończyć się rozlewem krwi. Nie! Od kilkudziesięciu lat mamy do czynienia z wykpiwaniem, z poniżaniem chrześcijan, z porównywaniem naszej wiary do dżihadu, z rzucaniem nic nie znaczących haseł, które mają upokorzyć Kościół, kapłanów i wiernych. Współczesny „wojujący ateista”, jak to wprost pokazują media społecznościowe, dedykowane ateizmowi strony, to człowiek atakujący chrześcijan, przeklinający ich za to, że się modlą i życzący im wszystkiego najgorszego. Czy jest to jeszcze ateizm czy może raczej nienawiść?
Co takiego jest w chrześcijaństwie, czego nie ma w innych religiach, że to właśnie wyznawcy Chrystusa tak mocno przeszkadzają całemu światu?
Na to pytanie można udzielić bardzo wielu odpowiedzi. Ja pozwolę sobie skupić się na jednej perspektywie: chodzi o wolność. Chrześcijaństwo od samego początku, wbrew temu, co głoszą jego przeciwnicy, krytycy i wrogowie jest religią wolności. Chrystus nas wyswobodził. Chrystus dał nam wolność. Wolność nie polega jednak na kapryśnym wybieraniu byle czego, tylko na wyborze dobra! Tylko dobro potrafi utrwalić człowieka w wolności i pozwolić mu być dobrym do końca!
Są takie wybory, które ostatecznie człowieka zniewalają i nie mam tutaj na myśli tylko używek jak alkohol czy narkotyki. „Zniewalaczem” XXI wieku jest na przykład TikTok, Netflix, konsumpcjonizm i wiele innych produktów czy idei, które są nam serwowane jako coś, co uczyni nas „lepszymi”, „nowocześniejszymi” etc.
Prawdziwą wolność człowiekowi dał Chrystus, który podkreślał jednak, że kluczem jest poznanie prawdy! „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Nie odwrotnie, że pierwsza jest wolność, a potem jest prawda i człowiek zdecyduje sobie, co jest prawdą, a co nie. Nie ma więc wolności bez prawdy!
Niestety we współczesnym świecie wielu rewolucjonistom zależy na tym, aby ludzie nie byli wolni, choć oczywiście mogą mieć „poczucie”, że mają wolność. Wydaje się, że współczesny człowiek ma być zniewolony fizycznie i psychicznie będąc jednocześnie fałszywie przekonany, że ma na cokolwiek wpływ.
Smutny to być może obraz, ale przez wieki chrześcijanie potrafili stawiać czoła takim trendom. Mam nadzieję i głęboko wierzę w to, że teraz również tak będzie.
Dlaczego współcześni ateiści atakują Pana Boga, a nie atakują na przykład Lucyfera, w któremu oddają pokłon członkowie tzw. świątyni szatana? Dlaczego Lucyfer jest dzisiaj kreowany na postać pozytywną, która chciała dobrze za co została ukarana, która stała się tym, kim się stała przez Stwórcę?
Odpowiedź jest prosta: ponieważ zło nienawidzi dobra, a największym Dobrem jest Pan Bóg.
Dlaczego w związku z tym, co by nie było szatana się dzisiaj promuje? Przecież jest on częścią wiary chrześcijańskiej…
Chrześcijaństwo jest na celowniku współczesnego świata, ponieważ sprzeciwia się zgorszeniu i złu. Chrześcijanie od zawsze sprzeciwiają się tzw. aborcji, a wywołana przez Pana tzw. świątynia szatana chce uznania dzieciobójstwa za swój sakrament. Ci, którzy plują na nasze sakramenty jednocześnie bronią „sakramentów” wyznawców pana ciemności.
Poza tym chrześcijaństwo przez wieki było antidotum na wszystkie niesprawdzone teorie, które mogły doprowadzić i doprowadzały do tragedii. Tak było chociażby w XIX i XX wieku, kiedy Kościół w dokumentach przygotowanych przez wielkich papieży przestrzegał przed zwodniczymi ideologiami, które niosą za sobą śmierć i zniszczenie. Ktoś powie, że w ten sposób Kościół chciał umacniać swoje wpływy. Ja odpowiadam: Kościół zanim potępił jakąś ideologię dogłębnie się z nią zapoznawał. Najlepszym przykładem jest chociażby postać Josepha Ratzingera. Wystarczy wsłuchać się w jego kazania i wczytać w jego pisma. Bardzo często pytał on: dlaczego chrześcijaństwo jest wykluczane z przestrzeni publicznej, dlaczego usuwa się krzyże i inne symbole chrześcijaństwa, dlaczego dezawuuje się chrześcijańską koncepcję prawdy i wolności oraz dlaczego w końcu próbuje się zastąpić chrześcijaństwo i wszystko co z nim związane jakimiś wydmuszkami. Pytania stawiane przez Josepha Ratzingera były niczym włożenie kija w mrowisko. Można by napisać kilka książek opowiadających o furii „postępowego świata” i o atakach, jakie na niego spadły z niemal każdego zakątka globu za to, że ośmielił się zadawać takie pytania. To pokazało, że nie chodzi tutaj o prawdę, nie chodzi tutaj o „bycie dobrym człowiekiem”, o tolerancję, o dyskusję. Chodzi o to, że chrześcijaństwo przeszkadza w trwającej rewolucji kulturowej, obyczajowej, mentalnościowej, społecznej etc. tylko przez to, że stawia pytania i zastanawia się nad dobrem i złem.
Niestety, ale bardzo niewiele osób wyciągnęło wnioski z tamtej sytuacji. Dzisiaj dla wielu chrześcijan najważniejszy jest „święty spokój”, nie chcą się oni narażać i przez to boją się nawet stawiać pytania na temat dobra i zła, żeby nie narazić się na szykany. Najgorsze jest to, że to dopiero początek. Antychrześcijańska rewolucja przyspiesza, co widzimy każdego dnia. Trzeba ją zatrzymać, gdyż jak to ujmował św. Jan Paweł II to rozstrzygnięcie cywilizacyjne, a nie spór na poboczne sprawy. Do tego jednak jest potrzebna odwaga, męstwo, odpowiedzialność i bronienie Prawdy, która nas wyzwoli.
W ostatnich latach mamy chociażby na platformie YouTube wysyp kanałów promujących „nowoczesny ateizm”, czyli strojenie sobie żartów z katolików, wymyślanie niestworzonych historii o rzekomych 50 milionach kobiet spalonych na stosie przez Świętą Inkwizycję etc. Czy nie jest tak, że mamy do czynienia z jakąś „modą na ateizm”?
Tylko czy jest to jeszcze ateizm? W mojej ocenie niekoniecznie. Ateizm jako tak zbankrutował bowiem na skutek ideologii totalitarnych, z jakimi mieliśmy do czynienia w XX wieku. W związku z tym tamten sposób walki z Kościołem został odrzucony i dzisiaj mamy inne metody walki z Bogiem i Kościołem. Niemcy czy Sowieci eksterminowali chrześcijan w czasie II wojny światowej. Dzisiaj mamy do czynienia z rewolucją kulturową. Chrześcijaństwo się marginalizuje, wyśmiewa, neutralizuje jego działanie społeczne, stwarza wrażenie, że to jakiś rezerwat z dziwadłami. Temu mają służyć m. in. wywołane przez Pana kanały na YouTube. Tutaj nie ma miejsca na wysłuchanie chrześcijan, żeby mogli powiedzieć, BA! pochwalić się w Kogo wierzą, dlaczego w Niego wierzą, co daje im wiara. Tutaj o chrześcijaństwie mogą mówić tylko jego przeciwnicy i wrogowie, którym chodzi o atakowanie emocjami i budowanie etykietek, stereotypów, które zepchną chrześcijan do narożnika, potem do katakumb, a potem całkowicie ich wyrugują z życia społecznego.
Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że algorytmy, które rządzą dzisiaj np. YouTube promują takie treści, budując to, co „rzekomo popularne teraz”, a inne, pokazujące sens chrześcijaństwa marginalizują, utrudniają dostęp, a może i usuwają, żeby jak najmniej osób mogło do nich dotrzeć.
Mówi Ksiądz profesor o algorytmach rządzących współczesnym światem. Aż prosi się, żeby powrócić do Harariego…
Taki miałem zamiar. Proszę zwrócić uwagę, że Harari nie kryje się ze swoimi intencjami. Jego dzieło „Homo deus”, w którym postuluje stworzenie nowego człowieka stoi na antypodach całej myśli chrześcijańskiej, w której człowiek dzięki łasce Chrystusa ma szansę nowego życia w Bogu. Przebóstwienie, o którym mówił zwłaszcza wschodnie chrześcijaństwo, będzie udziałem człowieka, ale na zasadzie łaski, a nie czegoś, co samemu się wypracowuje.
Harari w gruncie rzeczy promuje więc samozbawienie. Ludzkość sama osiągnie szczęście wieczne, bez żadnego Boga. Jak inaczej to nazwać, jeśli nie myśleniem demonicznym? Człowiek bowiem otrzymuje zbawienie, żyje nim, kształtuje się według niego, a nie bazuje tylko na swoich siłach.
Widać, że te poglądy i idee, które na pierwszy rzut oka mogą niektórym wydawać się dalekie od kwestii religijnych tak naprawdę dotyczą podstawowego wyboru: wierzysz w Chrystusa Zmartwychwstałego, który jest zgorszeniem dla żydów i głupstwem dla pogan czy wierzysz w to, co głosi ci Harari i jemu podobni? Wierzysz w religię objawioną przez Boga czy „objawioną” przez człowieka? To jest dzisiaj podstawowy wybór i codziennie musimy dawać jednoznaczne świadectwo, że jak mówił Benedykt XVI „jesteśmy w drużynie Pana”.
Projekt Harariego jest rozpisany na wiele lat. Samozbawienie ma zostać, w jego wizji, osiągnięte przez przeciwstawienie się i odrzucenie chrześcijaństwa. Co ciekawe chrześcijaństwo trzeba wyrugować, „bo tak”. Izraelski futurolog nie daje jakichś konkretnych argumentów, nie chce żadnej dyskusji. Po prostu: on jest nowym prorokiem, który głosi jedną, jedyną prawdę, którą zna tylko Harari i tylko jego słuchając uda się ją wdrożyć.
Warto również zwrócić uwagę, że Harari podobnie jak twórcy tzw. Konwencji Stambulskiej czy przywołanego przeze mnie na początku raportu PE uważa, że religia jako taka jest głównym szkodnikiem i zapalnikiem światowych nieszczęść. W związku z tym zarówno Harari jak i przedstawiciele PE wzywają, żeby zniszczyć religię w domyśle chrześcijańską. Wszystko wskazuje na to, że nie są to jedynie słowa, ale można się spodziewać różnych form ograniczania obecności kulturowej chrześcijaństwa.
Dotykamy tym samym pewnego paradoksu. Ostatnie 2 lata pokazały, jak ważna jest wiara i religijność dla wielu ludzi. Widzieliśmy ludzkie dramaty, kiedy zabroniono kapelanom wejść na oddziały w szpitalach, aby udzielić chorym sakramentów. Widzieliśmy ogromny ból wiernych, którym zamykano kościoły. Poznaliśmy mnóstwo świadectw, że Chrystus jest źródłem życia, że mobilizuje On do postaw heroicznych, że pomoże pokonać każdą przeciwność. Powstały artykuły naukowe, które w oparciu o badania empiryczne wskazywały na znaczenie religii w przezwyciężaniu skutków pandemii. A mimo wszystko, mając oczywiste dowody korzyści z obecności religii w życiu społecznym, próbuje się lansować przekonanie, że trzeba z religią skończyć. Trudno o lepszy dowód na to, że nie chodzi w tym o prawdę, a ideologiczne przesłanki.
Pozwolę sobie zwrócić również uwagę, że w ostatnich latach znika przywiązanie do samego słowa ateizm. Przestaje to być w skali światowej pojęcie, które definiowałoby zjawisko, o którym rozmawiamy. Tak jak mówiłem – ateizm zbankrutował, więc dzisiaj jest on zastępowany określeniem naturalizm, humanizm bądź innym słowem, które ma symbolizować styl życia bez Boga i bez chrześcijaństwa. Moim zdaniem pokazuje to, w którym kierunku będzie szła w najbliższym czasie walka z chrześcijaństwem. Jedynymi, dozwolonymi w epoce trans humanizmu odniesieniami duchowymi człowieka będą mogły być Matka Natura, horoskopy, amulety i wróżki – na to będzie zgoda, taka „wiara” będzie promowana.
Pod tym względem Harari i jego ideologia nie są niczym nowym. Jest to produkt będący wypadkową Oświecenia, filozofii Hegla i postmodernizmu. Harari kontynuuje wyznaczone przed nim wzorce, które zbankrutowały, doprowadziły do chaosu i nieszczęścia.
Przypomnę, że druga książka Harariego nosi tytuł „Homo Sapiens. Od zwierząt do bogów”. Jest to dość zabawne, ponieważ Harari – człowiek oficjalnie będący przeciwko religii chce stworzyć nową religię i nowego boga… Być może Harari po prostu się zagubił i robiąc to co robi sam de facto poszukuje Boga. Potwierdza to, że człowiek jest otwarty na Boga. Jedno jest pewne: z jego wizji świata wyłania się potrzeba wiary, potrzeba kolejnych niematerialnych wymiarów. Zachowajmy spokój, módlmy się i walczmy o dobro, choć to może kosztować i wymagać zdecydowanej postawy. Do tego powołał nas Chrystus.
Dlaczego nie doczekaliśmy się ze strony Kościoła stanowczej, zdecydowanej odpowiedzi na wizję Harariego?
No cóż… To pokazuje może nie tyle słabość katolickiej apologetyki, bo są reakcje na Harariego w świecie teologicznym, ale to, że musi się ona jeszcze mocniej i szybciej odrodzić. Musimy umieć podawać argumenty i racje, które stoją za nami i za naszą chrześcijańską wizją świata, aby umieć zwalczać nawet najbardziej szalone pomysły jak homo deus. Apologetyka to nie „przepraszanie” – jakby mogło niektórych zwieść angielskie „apologize” – ale przekonanie, że mamy racje, aby wierzyć w Chrystusa, choć nie wierzymy z powodu samej siły tych argumentów. Przedstawianie zaś chrześcijaństwa jako irracjonalnej religii, wroga nauki, to tylko część tej strategii neutralizowania wiary, o której rozmawialiśmy. Naszą odpowiedzią musi być jednak postawa pozytywna, przypominanie „w porę i nie w porę”, że chrześcijaństwo to sensowna propozycja dla każdego człowieka.
Bóg zapłać za rozmowę.
Tomasz D. Kolanek