Prezydent Donald Trump ogłosił nałożenie 25-procentowych ceł na auta sprowadzane do Stanów Zjednoczonych. Kanadyjski premier Mark Carney skrytykował to posunięcie nowej administracji USA.
– To jest bezpośredni atak, żeby było jasne, bezpośredni atak na tych samych pracowników, przed którymi stałem, pracowników Unifor, przed którymi stałem dziś rano na moście Ambasadora; moście, który jest symbolem i rzeczywistością ścisłych do tej pory więzi między naszymi dwoma krajami – więzi pokrewieństwa, więzi handlowych, więzi, które są właśnie zrywane – mówił w środę Carney.
Były szef Banku Kanady i Anglii, specjalny wysłannik ds. klimatu z ramienia ONZ, organizator szczytu COP 26 w Szkocji, zastąpił niedawno Justina Trudeau na stanowisku szefa rządu. Teraz zapowiedział, że będzie bronić rodzimych pracowników i firm.
Wesprzyj nas już teraz!
Ogłoszone w środę przez Trumpa cła mają dotyczyć „wszystkich samochodów nie wyprodukowanych w Stanach Zjednoczonych”. Wejdą w życie 2 kwietnia. Jeśli części zostaną wyprodukowane w USA, nie będą podlegać opodatkowaniu.
– W większości przypadków myślę, że doprowadzi to do produkcji samochodów w jednym miejscu – oznajmił amerykański przywódca, który ma nadzieję na przeniesienie produkcji samochodów do Stanów, co miałoby zaowocować zatrudnieniem większej liczby Amerykanów.
W krótkiej perspektywie cła mogą spowodować wzrost cen samochodów w związku ze wzrostem kosztów części sprowadzanych do montażu.
Kanadyjczycy, by zaradzić tej sytuacji, już zapowiedzieli wprowadzenie ceł odwetowych i odroczenie płatności podatków, aby firmy mogły dostosować się do eskalującej wojny handlowej.
Cła dotyczą zarówno samochodów osobowych, jak i ciężarowych. Decyzję Trumpa pochwalili związkowcy United Auto Workers (UAW), grupa, która wcześniej wspierała byłą wiceprezydent Harris w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich. Władze UAW zaznaczyły, że dla nich nie ma znaczenia polityka i będą współpracować z każdym, aby osiągnąć swoje cele.
Cła mogą mieć wpływ nie tylko na zagranicznych producentów aut, ale także na amerykańskie fabryki, które sprowadzają komponenty spoza kraju.
Analitycy szacują, ze średnia cena importowanego samochodu może wzrosnąć o około 11 tys. euro, jeśli podatki zostaną w całości przerzucone na kupującego, co może przyczynić się do zwiększenia inflacji.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ubolewała z powodu wzrostu ceł. Przypomniała, że „cła to podatki, są złe dla firm i jeszcze gorsze dla konsumentów w USA i Unii Europejskiej”. Zapowiedziała, iż Bruksela zbada w najbliższych dniach wpływ ceł i innych planowanych taryf na europejskich producentów i konsumentów.
Źródła: thehill.com, euronews.com
AS
