Jazda samochodem oznacza długie stanie w korkach, a stąd już tylko kilka kroków do… popadnięcia w depresję. To jedna z odkrywczych tez zawartych w filmach propagowanych przez twórców Programu Czysta Polska. W imię ratowania Ziemi namawiają nas oni też między innymi do niewypuszczania z domu… kotów, które, podobnie jak nasze auta, wprost niezmiernie szkodzą środowisku.
– Co zrobić dla środowiska w drodze do pracy? – pyta w jednym z klipów kolarska mistrzyni Maja Włoszczowska. I zaraz sama odpowiada: – Zamień cztery koła na dwa i bądź bardziej „eko”.
– Dzięki temu zadbasz też o zdrowie. Stanie w korkach zwiększa ryzyko depresji nawet o 30 procent – dopowiada sympatyczna zawodniczka, a umieszczony na dole ekranu mikroskopijną czcionką dopisek odsyła do źródła tych rewelacji – artykułu w popularnym czasopiśmie o zdrowiu i stylu życia mężczyzn.
Wesprzyj nas już teraz!
– A w samochodzie spędzamy w sumie aż 17 dni każdego roku – mówi pędzący hulajnogą prezenter Przemysław Białkowski.
Inna kampania odnosi się w dosyć zaskakujący sposób do zwierząt domowych. Zaangażowani w projekt celebryci namawiają miłośników zwierząt do tego, by nie wypuszczali z domów swoich czworonogów.
– Dzień dobry, nazywam się Antoni Pawlicki, a przed wami kilka wskazówek, jak dbać o środowisko w waszej okolicy. A wiecie, kto nie dba o środowisko? Koty! Tak, sprawiają że co roku setki milionów ptaków i ssaków trafiają przedwcześnie do zwierzęcego nieba. Winny! – wskazuje oskarżycielskim tonem na kota. – Dlatego trzymaj Puszka w domu – nie tyle radzi, co nakazuje widzom aktor znany z zaangażowania w „kampanie społeczne”.
„Miłe mruczenie kotków i ich kochające, zadowolone spojrzenia, nie zmienią faktu, że zwierzęta te – tak jak i my sami – dokładają się do destrukcji środowiska naturalnego. Dieta zwierząt domowych oparta na mięsie ma fatalny wpływ na klimat, głównie z powodu wysokiej emisji dwutlenku węgla” – czytamy na wspierającym projekt portalu zielona.interia.pl.
Czworonożni ulubieńcy wielu rodzin „podpadli” ekologom z tego samego powodu co ludzie. Z artykułu pt. „Słodkie kotki są słodkie, ale… nie dla planety” dowiadujemy się również, iż koty i psy „są odpowiedzialne za 25–30 proc. wpływu konsumpcji mięsa na środowisko w Stanach Zjednoczonych”. „ (…) kraj składający się wyłącznie z amerykańskich kotów i psów zająłby piąte miejsce na świecie w konsumpcji mięsa – za Rosją, Brazylią, Stanami Zjednoczonymi i Chinami (…)” – czytamy.
W tekście nie brakuje stwierdzeń, które wręcz zdumiewają. Okazuje się, że statystyczny kot przyczynia się do emisji… jednej trzeciej wartości dwutlenku węgla pochodzącego z emisji energii elektrycznej dla przeciętnego gospodarstwa domowego z Wielkiej Brytanii („dane” z 2019 roku).
Dla tych, którzy nie dadzą się (na razie) przekonać argumentami o fatalnym wpływie kotów na środowisko, autor (lub autorka) tekstu ma radę nie do odrzucenia: „kota domowego po prostu nie należy wypuszczać wolno z domu, ale jeśli pupil lubi wychodzić, to należy wyprowadzać go w szelkach, podobnie jak psa. Koty domowe (jak sama nazwa mówi) są jednak w stanie zaspokoić wszystkie swoje gatunkowe potrzeby, spędzając życie w czterech ścianach”.
Czy w ślad za tymi ustaleniami pojawią się postulaty radykalnego zmniejszenia populacji domowych zwierząt? Skoro nie tylko człowiek okazuje się być „rakiem toczącym Ziemię” (jak twierdzą Zieloni Khmerzy), ale również psy i koty, los tych ostatnich wydaje się tym bardziej zagrożony, im dalej postępować będzie realizacja kolejnej komunistycznej utopii. Co będzie, gdy ekolodzy odkryją, że cała masa zwierzęcych gatunków to drapieżniki? Pewnie ich świat stanie na głowie.
RoM