W święto Trzech Króli zginął w wypadku samochodowym w Austrii niemiecki paleontolog i entomolog prof. Günter Bechly. Ekspert od ważek kopalnych, który pracował m.in. w latach 1999 – 2016 w Państwowym Muzeum Historii Naturalnej w Stuttgarcie i w międzynarodowym zespole badającym skamieniałości jurajskie. Był także wykładowcą pierwszej konferencji z cyklu „Wiara i Nauka”: „Wiara i Nauka w dobie sekularyzacji” 2023 współorganizowanej przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Księdza Piotra Skargi.
Bechly, urodzony w 1963 roku, był starszym członkiem Centrum Nauki i Kultury przy Discovery Institute, pracownikiem naukowym w Instytucie Biologicznym (Biologic Institute) z siedzibą w Redmond (USA) oraz dyrektorem Zentrum für BioKomplexität & NaturTeleologie.
W swoich badaniach skupiał się na zapisie kopalnym owadów (będąc światowym liderem badań w zakresie ważek kopalnych), nieciągłościach w historii życia oraz problemie upływu czasu w ewolucji.
Wesprzyj nas już teraz!
Uzyskał stopień magistra, a następnie doktora (summa cum laude) w naukach o Ziemi na Uniwersytecie Eberhard Karls w Tybindze. W latach 1999-2016 piastował stanowisko kuratora działu owadów kopalnych w Muzeum Historii Naturalnej w Stuttgarcie. Wykładał również systematykę i filogenezę owadów na Uniwersytecie Hohenheim. Jest autorem i współautorem około 160 prac naukowych. Odkrył i nazwał ponad 180 gatunków, a 11 grup biologicznych zostało nazwanych na jego cześć. Był redaktorem pięciu pism naukowych oraz organizatorem pięciu dużych wystaw poświęconych historii Ziemi i ewolucji, włączając największą w Niemczech wystawę zorganizowaną z okazji roku darwinowskiego (2009).
Badania Bechly’ego wzbudziły szerokie zainteresowanie krajowych i międzynarodowych mediów (m.in. BBC, „Scientific American” i „National Geographic”), zwłaszcza odkrycie nowego rzędu owadów Coxoplectoptera. Często pojawiał się w niemieckiej telewizji, radiu i prasie oraz służył jako doradca naukowy w trzech produkcjach BBC dotyczących historii naturalnej. Od lat mieszkał z żoną i dwoma synami w Austrii.
Od ateizmu do wiary
Prof. Günter Bechly opisał w 2022 r. swoją trudną drogę prowadzącą od twardego ateizmu do wiary.
„Kiedy ateiści słyszą historie nawrócenia, które zaczynają się od: «Byłem zagorzałym ateistą, ale potem…», zwykle przewracają oczami i wątpią w to twierdzenie. Jednak to właśnie mi się przydarzyło. Byłem 150-procentowym ateistą i materialistą przez prawie czterdzieści lat, zanim rozpocząłem duchową podróż, która ostatecznie, po wielu zwrotach akcji, doprowadziła mnie do wiary w Boga i do chrześcijaństwa. Nie przechodziłem życiowego kryzysu, nie miałem cudownych objawień ani żadnych duchowych doświadczeń. To, co się stało, było wynikiem czysto racjonalnych, naukowych, filozoficznych i historycznych argumentów, które stopniowo zmieniły moje poglądy jako naukowca”.
Bechly, który dorastał w średniej wielkości mieście w południowo-zachodnich Niemczech, wychowywał się w rodzinie ateistycznej. Jak sam zaznaczył, „matka po prostu nie była zainteresowana religią, a ojciec był agnostykiem”. W domu ani nie rozmawiano o Bogu, ani nie uczestniczono w żadnych nabożeństwach. Rodzice wręcz nalegali, by wypisał się w szkole z lekcji religii, które były obowiązkowe w czasach jego edukacji. Uczony komentował, że dzieci się wówczas z niego śmiały, że „jest wioskowym ateistą”. Do kościoła po raz pierwszy wszedł jako turysta będąc młodzieńcem.
Od najmłodszych lat interesował się przyrodą i życiem zwierząt. Czytał sporo książek popularnonaukowych o historii Ziemi i kosmosu, oglądał filmy przyrodnicze w telewizji. Marzył, by zostać przyrodnikiem i brać udział w wyprawach do dżungli.
Pod wpływem rodziców, którzy chcieli, by syn miał „bardziej praktyczny zawód”, Bechly zaczął praktykę zawodową w administracji publicznej, co go „śmiertelnie nudziło”. Po jakimś czasie porzucił karierę urzędnika, by realizować swoje marzenie z dzieciństwa. Udał się do Surinamu w Ameryce Południowej. Założył z partnerem biznesowym firmę zajmującą się organizacją wycieczek safari, spływów kajakowych w lasach deszczowych itp. Po wybuchu w tym kraju wojny domowej wrócił do Niemiec, by studiować biologię i paleontologię na uniwersytetach w Hohenheim i Tybindze, które ukończył w 1999 roku ze stopniem magistra biologii i doktora summa cum laude z paleontologii. W tym samym roku zdobył wymarzoną pracę jako kurator naukowy ds. bursztynu i owadów kopalnych w dziale paleontologii Państwowego Muzeum Historii Naturalnej w Stuttgarcie, jednego z pięciu najlepszych muzeów historii naturalnej w Niemczech.
Potem poznał żonę, praktykującą katoliczkę z Austrii, której postanowił towarzyszyć „od czasu do czasu” w nabożeństwach w kościele. „Może myślicie, że «od razu się nawróciłem»? Nic z tego. Właściwie Kościół nie tylko mnie nie nawrócił, ale wzmocnił moją niechęć do chrześcijaństwa. Moim zdaniem chrześcijanie byli tchórzami pełnymi złudzeń, którzy bali się śmierci i czerpali jakąś masochistyczną przyjemność, uważając się za bezwartościowych grzeszników, błagających na kolanach o przebaczenie wyimaginowanego tatusia z nieba. Jakie to obrzydliwe! Moja niereligijność przetworzyła się w bardzo wyraźny antyreligijny ateizm i materializm. Nie wierzyłem w nic nadprzyrodzonego. Moimi bohaterami byli jawni publiczni ateiści i sceptycy, tacy jak Richard Dawkins i James Randi. Filozofia niespecjalnie mnie w tym czasie interesowała, nie zawracałem też sobie głowy twierdzeniami religii. Takie rzeczy postrzegałem jako rodzaj bezwartościowej umysłowej masturbacji. Moja postawa miała w zasadzie nietzscheański charakter, interesowałem się wyłącznie nauką. Co ciekawe, z czasem zmieniło się to w taki duchowy rollercoaster, którego nigdy sobie nie wyobrażałem” – wspominał.
O nawróceniu można mówić w przypadku niemieckiego paleontologa i entomologa, gdy zbliżał się do czterdziestki i na dobre zainteresował się współczesną fizyką. Czytał książki Stephena Hawkinga, Richarda Feynmana, Michio Kaku, Johna Barrowa, Davida Deutscha, Briana Greene’a i innych. Zafascynował się fizyką kwantową i teorią względności oraz niezwykłymi implikacjami współczesnej kosmologii, które nie pasowały do materialistycznego, mechanistycznego widzenia wszechświata, „przestarzałego XIX-wiecznego światopoglądu”.
W miarę zagłębiania się w kwestie przyczynowości, ontologii czasu i przestrzeni, statusu matematyki oraz praw natury, zbliżał się do metafizyki, zadając pytania dotyczące problemu uniwersaliów, jedności i wielości, trwałości tożsamości osoby w czasie, wolnej woli, problemu świadomości.
Zdał sobie sprawę, że „materializm jest nie do utrzymania” i „szukał nowego światopoglądu, który mógłby wyjaśnić te problemy, nadać sens światu, którego doświadczamy”. Przyjrzał się więc niedualistycznej filozofii integralnej i koncepcjom niedualistycznym, a także myśli Wschodu.
Bechly, wskutek zamiłowania do przyrody, „czuł dziwny pociąg do neopogańskiej duchowości Ziemi i badał systemy wierzeń od druidyzmu i wikki po pogaństwo nordyckie, które również znacznie lepiej współgrały z jego nietzscheańskimi skłonnościami. Jednak ostatecznie żaden z tych poglądów nie odpowiadał na poszukiwania spójnego światopoglądu i jak na jego gust, były one zbyt uwikłane w banialuki New Age”.
Zainteresował się także „filozofią procesu”, czyli myśli, że „rzeczywistość składa się z dynamicznych procesów, a nie trwałych bytów”. Stał się nawet „prawdziwym nerdem filozofii procesu” i w 2010 roku nazwał nowy gatunek kopalnych ważek imieniem filozofa procesu, Alfreda Northa Whiteheada.
W tym czasie zetknął się także z teorią inteligentnego projektu [ID]. „W 2009 roku z okazji Roku Darwina kierowałem w naszym muzeum projektem dużej specjalnej wystawy poświęconej ewolucji. Wystawę zorganizowano z okazji 200. rocznicy urodzin Darwina i 150. rocznicy wydania jego opus magnum O powstawaniu gatunków. Przygotowując się do tej wystawy, przeczytałem kilka książek krytyków Darwina, ponieważ chcieliśmy je obalić i wykpić. Ale nie wszystko poszło zgodnie z planem. Byłem zaskoczony, że argumenty teoretyków ID nie przypominały zniekształconego obrazu namalowanego przez ich przeciwników. Im więcej badałem argumenty ID, tym bardziej krytykowałem neodarwinizm i stawałem się zwolennikiem ID. Bezpośrednią konsekwencją tej zmiany poglądów było to, że w 2016 roku zostałem zmuszony do rezygnacji z pracy. Ale to już inna historia” – wspominał w 2022 r. w artykule pt. „A Long Surrender. A Scientist’s Arduous Path from Hard Atheism to Faith”, Salvo Fall 2022.
Profesor zastrzega, że „jego poparcie dla ID nie miało nic wspólnego z religią, a jedynie z argumentami naukowymi. Zrozumiał, że „neodarwinizmowi po prostu nie udaje się wyjaśnić różnorodności i złożoności życia, i że lepiej je tłumaczy przyjęcie poglądu, iż miał miejsce dopływ informacji spoza układu. Ta informacja nie musi pochodzić z boskiej, cudownej interwencji, ale oczywiście taki pogląd był też dopuszczalny”.
Analizując filozofię procesu natknął się na dwie jej słabości: „(1) zgodnie z nią nie może istnieć prawdziwa trwała wolna osoba, ponieważ filozofia procesu postrzega indywidualny umysł jako pewnego rodzaju następujące po sobie zdarzenia, coś jak perły na sznurku; i (2) wynika z niej nieskończona przeszłość, co jest sprzeczne z kosmologią Wielkiego Wybuchu, jak również z argumentami przeciwko możliwości nieskończonego ciągu przyczyn i skutków”.
Sfrustrowany, na pewien czas zrezygnował z filozofii i poszukiwania spójnego światopoglądu, oddając się ogrodnictwu organicznemu. Jednak, „ciekawski umysł nie mógł zbyt długo próżnować. W końcu zdecydowałem się przebadać system wierzeń, który był ostatnią rzeczą, od której oczekiwałem prawdziwości: klasyczny teizm. Wcześniej przeczytałem wszystkie książki Nowych Ateistów, ale nawet wtedy, jako nie-teista, uznawałem je za dość płytkie i niezadowalające. Kiedy zacząłem przeglądać wyrafinowaną apologetykę, w ogóle nie znalazłem tego, czego oczekiwałem. Dużo czytałem i oglądałem debaty Williama Lane’a Craiga i innych myślicieli. Dzięki nim poznałem filozoficzne argumenty na rzecz teizmu. Największe wrażenie zrobił na mnie argument z subtelnego dostrojenia wszechświata, argument z rozumu, argument z przygodności (odpowiadający na pytanie: „dlaczego raczej istnieje coś niż nic?”), argument z niepojętej skuteczności matematyki w naukach przyrodniczych i argument na rzecz istnienia Boga jako źródła praw przyrody”.
Po apologetyce przyszedł czas na literaturę akademicką, która przekonała go, że Bóg istnieje. Odkrył, że „są dobre powody i mocne fakty przemawiające za chrześcijaństwem”. „Wydawało mi się to zaskakujące, ponieważ nigdy wcześniej nie przychodziło mi do głowy, by chrześcijanie dysponowali czymś więcej jak tylko irracjonalną, ślepą wiarą w starożytne bajki stworzone przez niepiśmiennych pasterzy kóz. A jednak spotkałem tutaj inteligentnych i racjonalnych chrześcijan, którzy mocno przemawiali za wiarygodnością Ewangelii, spełnieniem proroctwa i historycznością zmartwychwstania Chrystusa. Argumenty nie były oparte na wierze, ale na danych empirycznych i zwykłych metodach świeckich historyków”.
Mimo to, jak przyznaje urodzony w Niemczech uczony, który potem przeprowadził się do Austrii, „był jednak mały problem: wciąż nienawidziłem chrześcijaństwa i uważałem je za nudne oraz odpychające – niezgodne z naturą, wrogie ciału, seksowi i kobietom”.
Krytycznie studiował historię chrześcijaństwa, obserwując jak jego „opór stawał się coraz słabszy”. Analizował kwestie takie, jak „problem zła, okrucieństwa w Starym Testamencie, anachronizmy biblijne, sprzeczności w Ewangeliach i niewiarygodne cuda”. Jednak, „fakty i argumenty były tak przytłaczające i większość moich problemów dotyczących chrześcijaństwa można było rozwiązać, że nie miałem innego wyboru, jak tylko poddać się wezwaniu Chrystusa”- komentował.
David Klinghoffer, starszy pracownik naukowy w Discovery Institute’s Center for Science and Culture, który poinformował o tragicznej śmierci swojego kolegi w wieku 61 lat napisał: „Prof. Bechly, paleontolog, który został usunięty ze stanowiska kuratora w Państwowym Muzeum Historii Naturalnej w Stuttgarcie w Niemczech po tym, jak przekonały go dowody na inteligentny projekt, nie był jedynie utalentowanym i płodnym naukowcem. Był bohaterem. Zmiana poglądów na kontrowersyjną kwestię, gdy nic cię to nie kosztuje, to jedno. Kiedy w kontekście zawodowym kosztuje cię to wszystko — to zupełnie co innego”.
Klinghoffer napisał o „efekcie Bechly’ego”, który nie dał się zastraszyć jako naukowiec i „w ten sposób dodał odwagi wielu osobom ze świata nauki, w tym przyjaciołom ID, o których usłyszycie więcej w nadchodzących latach. Można to nazwać (nie moje sformułowanie) efektem Bechly’ego. Jedna osoba dodaje odwagi innym i od tego momentu się to rozwija”.
Paleontolog i entomolog w całym swoim życiu po prostu szukał prawdy. Gdy organizował wystawę z okazji 200. rocznicy urodzin Darwina, „niemal z kaprysu zdecydował, że jeśli zamierza wyśmiewać inteligentny projekt, jak planował, to naprawdę powinien przeczytać kilka książek tych łobuzów z ID. To doświadczenie zmieniło go głęboko. Ta historia została w pamiętny sposób opowiedziana w dokumencie Revolutionary. Zmiana na ID kosztowała go pracę, ale zyskał wielu przyjaciół w świecie ID. Będzie go bardzo brakowało” – skomentował Klinghoffer.
Bechly ostatnio ściśle współpracował z biologiem prof. Richardem Sternbergiem nad problemem „czasu oczekiwania” na ewolucję. Koledzy zapamiętają go jako niezwykłego intelektualnego partnera, „bezpośrednio stawiającego czoła problemom”, osobę o bardzo silnym charakterze i determinacji. Jako naukowca niezwykle szczegółowego, „lubiącego, gdy rzeczy są precyzyjne”, a jednocześnie jako bardzo łagodnego człowieka, niezwykle utalentowanego.
Tuż przed śmiercią pracował nad dwoma manuskryptami książek, jedną dla czytelników profesjonalnych na temat pochodzenia człowieka, a drugą dla odbiorców branżowych i popularnych na temat tego, „dlaczego zapis kopalny, daleki od potwierdzenia teorii Darwina, jak myśli wiele osób, nie tylko ją podważa, ale także wspiera teorię inteligentnego projektu”.
Na stronie https://wiarainauka.pl/konferencja-2023 można zapoznać się z prezentacjami prof. Bechly’ego, który wygłosił dwa wykłady dla uczestników konferencji „Wiara i Nauka” w 2023 r.: „The waiting time problem and a new argument against Neo-Darwinism” oraz „Discontiniuties in the Fossil Record. A problem for Neo-Darvinism”.
Requiescat in pace!
Agnieszka Stelmach