Błąd, który już raz pojawi się w jakiejś denominacji chrześcijańskiej, w tym przypadku był to luteranizm – jeżeli raz już zapuści korzenie i zacznie się rozprzestrzeniać, to niestety, zaczyna wywierać wpływ także po drugiej stronie. W tym przypadku po stronie katolickiej – powiedział Marcin Beściak, filolog klasyczny i filozof w programie „Rozmowa PCh24” na antenie PCh24 TV.
Rozmowa dotyczyła opublikowanej przez wydawnictwo DeReggio książki zatytułowanej „Sto lat modernizmu”. Wyszła ona spod pióra zmarłego niedawno, pochodzącego z Wandei księdza Dominique Bourmauda. Przez wiele lat pracował on w seminariach Bractwa Świętego Piusa X, między innymi w Stanach Zjednoczonych i Szwajcarii.
Autor poruszył wiele zagadnień, o których trudno dowiedzieć się skądinąd. Chodzi między innymi o okoliczności towarzyszące Soborowi Watykańskiemu II i wydarzenia z okresu, który nastąpił po nim. Książka napisana jest prostym, bardzo przystępnym językiem, co z pewnością nie było łatwym zadaniem, biorąc pod uwagę jej tematykę i podjęte przez autora kwestie. Obejmują one okres od XIII stulecia do czasów pontyfikatu Jana Pawła II.
Wesprzyj nas już teraz!
– Kusi mnie żeby powiedzieć, że ta książka to „Summa przeciw modernistom”. Oczywiście ona nie omawia każdego zagadnienia w sposób dokładny. Mamy do czynienia z całościowym spojrzeniem na zagadnienie, które jest przedmiotem refleksji księdza Bourmaud a zarazem bardzo analitycznym – ocenił Marcin Beściak, tłumacz tej ogromnie wartościowej pozycji.
– Modernizm jako herezja jest przede wszystkim błędem intelektualnym. Z definicji wiemy, że wiara, czy też akt wiary, jest aktem intelektu. Wiara nie jest uczuciem, ponieważ – jak tłumaczy chociażby katolicki Katechizm – polega na przylgnięciu umysłu człowieka do objawionych mu przez Boga prawd ze względu na autorytet objawiającego te prawdy Boga. Wiara jest w ogóle domeną życia umysłowego człowieka. Część sentymentalna, uczuciowa tylko z tego wynika, temu towarzyszy, ale nie jest samą istotą wiary. Przedmiotem intelektu, który nas tutaj szczególnie interesuje jako władza psychiczna w człowieku, jest prawda. A ta jest definiowana w sposób klasyczny przez średniowiecznych filozofów czerpiących z myśli Arystotelesa jako zgodność intelektu poznającego z rzeczywistością poznawaną – wyjaśniał gość programu „Na Straży”.
Właśnie wokół rozumienia i pojęcia prawdy w XIII wieku toczyły się spory filozoficzne.
– Święty Tomasz uważał filozofię za „służkę teologii”, która była dla niego scientia sacra, nauką świętą i najwyższą. Po drugiej stronie mieliśmy do czynienia z postawą odwrotną. Uznano, że tym dwóm odrębnym kategoriom prawd odpowiadają dwa odrębne źródła poznania, czyli rozum ludzki i Objawienie. Sam spór dotyczył tego, jak te dwa źródła naszego poznania mają się do siebie, to znaczy w jakich wzajemnych relacjach pozostają – powiedział Marcin Beściak.
Święty Tomasz podkreśla, że pomimo istnienia tych dwóch odrębnych źródeł, nie mogą być one ze sobą sprzeczne, ponieważ przedmiotem poznania zawsze jest byt, czyli prawda. A prawda jest jedna, ponieważ pochodzi od Boga Stworzyciela. Mając jedną przyczynę, musi być jedna.
Z kolei przeciwnicy świętego Tomasza uważali, że prawda rozumu i prawda wiary są od siebie nie tylko odrębne, ale również niezależne. – To prowadzi do wniosku, że coś, co jest prawdą na poziomie spekulatywnym z punktu widzenia wiary, może być równocześnie fałszem na poziomie praktycznym, z punktu widzenia naturalnego, przyrodzonego rozumu ludzkiego. To spycha wiarę do dziedziny teoretycznej spekulacji, która nie musi być uzgadniana z ludzkim rozumem – wyjaśniał teolog.
Marcin Beściak powiedział, że modernizm w głównej mierze wyewoluował z protestanckich szkół zajmujących się interpretowaniem Pisma Świętego. – Błąd, który już raz pojawi się w jakiejś denominacji chrześcijańskiej, w tym przypadku był to luteranizm – jeżeli raz już zapuści korzenie i zacznie się rozprzestrzeniać, to niestety, zaczyna wywierać wpływ także po drugiej stronie. W tym przypadku po stronie katolickiej. I rzeczywiście, szybko się okazało, że egzegeza protestancka nie jest przewidziana tylko dla samych protestantów, ponieważ większość Pisma Świętego jest wspólna. Oczywiście protestanci odrzucają szereg ksiąg biblijnych. Pamiętajmy, że Luter, praojciec protestantyzmu i co za tym idzie – modernizmu, odnosił się w sposób bardzo swobodny do Pisma Świętego – przypomniał.
Paweł Chmielewski spytał gościa między innymi o rolę niemieckich filozofów idealistycznych, od Kanta po Hegla i Heideggera, w powstawaniu herezji modernistycznej.
Potępienie tego rodzaju tez nastąpiło już w encyklice Piusa X Pascendi Dominici Gregis z 1907 roku. Ojciec Święty pisał, że modernista przejawia się w trzech aspektach: jako filozof, biblista i jako teolog. – Wszystkie poważne błędy w teologii i wierze biorą się z wcześniejszych błędów w filozofii. A najbardziej elementarnym zagadnieniem filozoficznym jest kwestia wiarygodności naszego poznania, to znaczy jaka jest wiarygodność poznania ludzkiego intelektu. Kant, Fichte, Hegel stoją tu w opozycji do filozofii tradycyjnej. Przewrotu w sposób najbardziej wyraźny, jaskrawy dokonał jednak Kartezjusz. Napisał: „Jedyną rzeczą, której mogę być naprawdę pewny to to, że w tej chwili myślę”. Uważał, że każdą inną prawdę mogę podważyć – mówił tłumacz.
Jak napisał w swej książce ksiądz Bourmaud, filozofowie nowożytni, zwłaszcza oświeceniowi, z których czerpali swoje idee i niestety, swoje błędy współcześni teologowie, cały swój wysiłek skierowali na to by ściągnąć Boga z piedestału absolutu i transcendencji, i zamknąć Go w samym człowieku.
– Henry de Lubac oraz Karl Rahner na każdej karcie swoich dzieł zacierają kontury obydwu porządków. Burzą granice pomiędzy przyrodzonością a porządkiem przyrodzonym, między naturą a łaską Bożą. To prowadzi do tego, co sam Rahner nazywał „zwrotem, przewrotem antropologicznym”. Nie trzeba być ekspertem ani od filozofii, ani od teologii katolickiej żeby obserwując rzeczywistość Kościoła w zmianach, które dotykały go w ciągu ostatniego półwiecza, 60 czy nawet więcej lat zauważyć, że mamy do czynienia z ewidentnym zwrotem ku człowiekowi. To jest wyraźnie widoczne nawet w takich bardzo zewnętrznych formach jak sposób czy kierunek sprawowania liturgii – podkreślił Marcin Beściak.
Źródło: PCh24TV
Not. RoM