Trwająca już tydzień ofensywa w Mosulu jest największą operacją wojskową w Iraku od czasu inwazji amerykańskiej w 2003 roku. Przeciwko dżihadystom Państwa Islamskiego walczy wielka koalicja złożona z kurdyjskich sił Peszmerga, armii irackiej, wojsk amerykańskich i sprzymierzonych z USA sił innych państw, a także oddziały chrześcijańskie i tureckie.
Od początku ofensywy, która rozpoczęła się w ub. poniedziałek, odzyskano na razie 50 wsi. W samym Mosulu umacnia swoje pozycje od 5 do 6 tys. bojowników IS. Irackie jednostki specjalne wyzwoliły chrześcijańską wioskę w Bartella, położoną w strategicznym miejscu na północy, niedaleko Qaraqosh, odległego o 20 km od oblężonego Mosulu. Ofensywa postępuje obecnie w kierunku sąsiedniej wsi chrześcijańskiej Karemlash.
Wesprzyj nas już teraz!
Tymczasem na południu, około tysiąca cywili ucierpiało z powodu wydobywania się toksycznych oparów, które powstały po wybuchu zakładu siarki. Amerykańskie władze wojskowe twierdzą, że zakład został podpalony i wiatr przesunął dym na południe w kierunku bazy sił koalicyjnych w Qayara. Setki Irakijczyków potrzebowało fachowej pomocy po pojawieniu się problemów z oddychaniem. Kusaj Hamid Kadhem – dowódca sił irakijskich – potwierdził śmierć dwóch swoich ludzi.
Koalicja próbowała uderzyć także ze wschodu, gdzie walczą m.in. kurdyjscy bojownicy Peszmerga. Kurdyjski minister spraw wewnętrznych Karim Sindżar poinformował, że siły irackie zbliżyły się na odległość 5 km od Mosulu.
Bojownicy IS niespodziewanie wszczęli atak na Kirkuk, położony na południowy wschód od Mosulu. Amerykańscy dowódcy twierdzą, że była to próba odciągnięcia sił irackich od ofensywy wokół Mosulu. Kirkuk ma pewne znaczenie strategiczne ze względu na duże złoża ropy naftowej. Zamachowcy-samobójcy IS zaatakowali siedzibę główną policji i biuro gubernatora, próbując uwolnić więźniów. Inna grupa czołowych bojowników udała się do elektrowni znajdującej się w środku miasta, zabijając 16 osób. Na dachach głównych budynków Kirkuku ulokowali się snajperzy IS.
Porucznik gen. Stephen Townsend, który jest dowódcą Połączonych Sił Koalicyjnych przeciw IS podkreślił, że walki z bojownikami są ciężkie. Dżiahdysći są „elastyczni, kreatywni i przebiegli”. – Pokazują ścięte głowy w telewizji, palą żywcem ludzi uwięzionych w klatkach, krzyżują i rozjeżdżają buldożerami ofiary – mówił. Dodał także, że bojownicy IS używają żywych tarcz. W samych starciach w Kirkuku – według danych miejscowego szpitala – zginęło co najmniej 50 osób, a 800 innych zostało rannych.
Tymczasem sekretarz obrony USA Ash Carter niespodziewanie złożył wizytę w Bagdadzie, gdzie spotkał się z premierem Iraku Haider al-Abadi, by przeanalizować sytuację i określać postępy poczynione przez kampanię w ciągu ostatnich siedmiu dni. Po spotkaniu stwierdził: Kampania przebiega zgodnie z planem i harmonogramem.
Amerykański szef obrony chce, by w większym stopniu do walk w Iraku wykorzystać siły tureckie. Przeciwny temu jest irakijski premier. Abadi powiedział: ja wiem, że Turcy chcą uczestniczyć w ofensywie, ale mówimy im dziękujemy. To jest coś, czym Irakijczycy sami się zajmą. Jeśli potrzebna będzie pomoc, to zwrócimy się o nią do Turcji lub innego kraju regionu.
Obecnie w Iraku stacjonuje ponad 5 tys. osób z amerykańskiego kontyngentu, z czego ponad 100 komandosów bierze bezpośredni udział w walkach wraz z irackimi i kurdyjskimi siłami Peszmerga przeciw IS.
Według ONZ, około 1,5 mln mieszkańców wciąż znajduje się w Mosulu. Około 1 mln osób może w najbliższym czasie zostać przymusowo przesiedlonych.
Źródło: bignewsnetwok.com
AS