Bolonia jest kolejny miastem, które zdecydowało się na wprowadzenie kuriozalnych przepisów o ograniczeniu prędkości do 30 km/h w całym mieście. Burmistrz Matteo Lepore zaprosił na kawę pierwszego kierowcę, który otrzymał mandat na mocy nowych przepisów. Miejskie rozporządzenie wywołuje polemiki i protesty, podobnie jak w innych częściach Włoch i Europy.
Przeciwko wprowadzeniu limitu prędkości w stolicy regionu Emilia-Romania protestują mieszkańcy, którzy narzekają, że wszędzie się spóźniają. Ograniczenie prędkości skrytykował też włoski wicepremier, minister infrastruktury i transportu Matteo Salvini.
Nie przyjęli oni argumentacji burmistrza tłumaczącego, że celem jest poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego i, jak stwierdził, „zero zabitych na ulicach”. – Chcemy wystosować mocny sygnał do całego kraju – powiedział Matteo Lepore.
Wesprzyj nas już teraz!
W dniach kulminacji dyskusji na temat nowych przepisów burmistrz miasta zdecydował się na PR-owy gest, zapraszając na kawę pierwszego kierowcę, który w połowie stycznia otrzymał mandat za to, że jechał… 39 kilometrów na godzinę. To miejscowy jubiler.
– Zaprosiłem go na kawę, z przyjemnością się z nim spotkałem, rozmawialiśmy o ruchu ulicznym – powiedział Lepore. Dodał: Wysłuchałem jego obserwacji i znalazłem potwierdzenie, że można działać razem z osobami, które mają inne poglądy.
– Do 70 procent wypadków dochodzi w miastach i kluczowe znaczenie ma to, aby burmistrzowie byli na pierwszej linii, jeśli chodzi o prewencję i kontrolę – przekonywał.
Mandaty są wymierzane za jazdę z prędkością od 36 kilometrów na godzinę i wynoszą 29,40 euro. Bolonia jest pierwszym dużym włoskim miastem, w którym dokonano tej zmiany. Poprzedziła ją faza eksperymentalna.
Stolica regionu dołączyła do mniejszych miast Olbii i Ascoli oraz europejskich metropolii: Brukseli, Walencji, Oslo, Grenoble i Helsinek, gdzie także obowiązują podobne limity.
Źródło: PAP / Sylwia Wysocka, Rzym
oprac. FO