Ojciec Elias Carr jest kanonikiem regularnym świętego Augustyna w austriackim Stift Klosterneuburg. Obronił rozprawę doktorską na temat życia oraz twórczości jezuity Raymunda Schwagera, przyjaciela i współpracownika René Girarda. Odnosząc się do początków życia i tego, co charakteryzuje ludzkość w porównaniu z innymi formami życia, zwraca uwagę na kolosalne znaczenie kultury, czerpiącej swoje początki z kultu.
Carr przypomina, że dzięki postępowi w nauce „coraz bardziej doceniamy złożoną i cudowną historię życia we wszechświecie”. Jednak na obecnym etapie „możemy jedynie spekulować na temat prawdopodobieństwa życia na innych planetach, opierając się na naszej wiedzy o warunkach niezbędnych do powstania, przetrwania i rozwoju życia”. Jak dotąd, „jedynym przykładem życia we wszechświecie pozostaje Ziemia; reszta to science fiction”.
Przypominając słowa ekologicznej encykliki papieża Franciszka Laudato si’ o naszym „wspólnym domu” dzielonym z roślinami i zwierzętami, kapłan podkreśla zdecydowane różnice występujące pomiędzy ludźmi a przyrodą.
Wesprzyj nas już teraz!
Jako ludzkość wyróżnia nas chociażby kultura, ponieważ ludzie są jedynymi, którzy wyrażają siebie w ten sposób – podkreśla ojciec Carr. Pisze, że kultura w potocznym znaczeniu kojarzy się z artefaktami cywilizacji, to jest z językiem, literaturą, sztuką, rządem, ekonomią itd.
Tymczasem, „termin ten tak naprawdę pochodzi od najbardziej ludzkiego aktu – kultu, co oznacza czcić. Akt czczenia tworzy kulturę, a nie odwrotnie. Tworzy również politykę i religię. Próbujemy, przeważnie bezskutecznie, odróżnić religię, kulturę i politykę, ale tak naprawdę są to te same rzeczy” – zaznacza duchowny.
„Kultura pochodzi od kultu (czcić), polityka pochodzi od polis (πόλις) – greckiego słowa, powszechnie tłumaczonego jako miasto, ale tak naprawdę odnosi się do obywateli, którzy stanowią społeczność czczącą”. „Religia (religio) początkowo odnosiła się do zestawu rytuałów i symboli, które wyrażały tożsamość społeczeństwa. Dopiero później, w oświeceniu, religia zaczęła oznaczać to, co oznacza dzisiaj: światopogląd lub system wierzeń, z których oba są bardzo odległe od ich pierwotnego znaczenia wspólnotowego” – czytamy.
Dalsze rozważania autora prowadzą do twierdzeń dotyczących powstania kultu. O ile w dawnych czasach kultury ludzkie prezentowały mity o swoich początkach, wyjaśniających świat boski, naturalny i społeczny, to wraz „ze zwrotem ku naukowym wyjaśnieniom pochodzenia rzeczy pojawiły się nowe teorie wyjaśniające kult w kategoriach jego użytecznych funkcji, takich jak promowanie ładu społecznego i dobrego porządku (…)”.
Ojciec Carr nawiązuje do myśli wpływowego francuskiego antropologa, filozofa, krytyka literackiego René Girarda i jego teorii mimetycznej. Jednocześnie przypomina inne próby „naukowego” wyjaśnienia pochodzenia religii w oparciu o teorię Karola Marksa i Fryderyka Engelsa.
Karol Marks argumentował, iż kultura i religia są wynikiem organizacji gospodarczej społeczeństwa; że społeczności ludzkie przechodzą przez różne etapy organizacji gospodarczej, które ostatecznie mają doprowadzić do rajskiego stanu wolnego od przymusu. Dla Marksa religia to „opium dla mas”. W Chinach, które toczyły wojny z Imperium Brytyjskim (wojny opiumowe), ten narkotyk miał zapewniać ulgę od nędzy spowodowanej modernizacją.
Zarówno Marks, jak i Friedrich Engels byli ateistami. Racjonalizowali ów ateizm za pomocą swoich teorii, sugerując, że jeśli istniałby Bóg, to nie dopuściłby do tak ogromnego zła, okrucieństwa, bezeceństwa, cierpienia i niesprawiedliwości. Marksizm, który przyjął się w wielu krajach, dziś rozszerza walkę klasową na nowe dziedziny, takie jak rasa, gender i przynależność etniczna. Nie pomógł on jednak rozwiązać problemów, które obiecywał rozwikłać.
Inne tłumaczenie ma prezentować Girard, sugerując, iż to religia wyjaśnia pochodzenie człowieka. Proponuje eksperyment, snując scenariusze z „protoludźmi”, którzy mogliby stać się ludźmi, to znaczy zwierzętami tworzącymi kulturę. Przemiana taka miałaby odbywać się poprzez koewolucyjny proces biologii i kultury, wzajemną interakcję między naturą a kulturą.
„Natura odnosi się do świata, który doświadczamy wokół siebie jako dany (który dziś wydaje się kurczyć), podczas gdy kultura odnosi się do świata, doświadczanego przez nas jako coś, co stworzyliśmy zbiorowo i indywidualnie. Czasami rozróżnienie to może być niejasne. Na przykład, jeśli ludzie są zmuszeni mieszkać na terenach zalewowych, ponieważ nie stać ich na zamieszkanie gdzie indziej, czy wówczas powódź jest ściśle klęską żywiołową, czy też wynikiem zarówno natury (danej), jak i kultury (stworzonej przez ludzi)?” – pyta o. Carr.
Zakonnik pisze dalej, że „aby odkryć uniwersalny wzór, rekonstruując swój scenariusz humanizacji, Girard odwołuje się do dwóch rodzajów dowodów. Po pierwsze, szeroko konsultuje źródła pisane, zwłaszcza mity. Uzupełnia je źródłami nieliterackimi z antropologii (badania pochodzenia człowieka) i jej subdyscyplin, archeologii (badania dowodów materialnych) oraz etnologii (porównawczego badania grup ludzkich). Konfrontuje się również z wiedzą na temat badania zachowań zwierząt (etologią) aby odkryć, czy ich wzorce mogły dostosowywać się do spełniania wymagań homo sapiens. Umieszcza wszystkie te dowody w ramach ewolucyjnych, które próbują wyjaśnić, w jaki sposób istoty żywe dostosowują się do swojego środowiska, aby przetrwać i rozwijać się.
Biorąc pod uwagę dowody, Girard dochodzi do wniosku, że ludzkość jest dzieckiem religii, która wyłania się z mechanizmu kozła ofiarnego. Mówiąc prościej, mechanizm ów dostarczył rozwiązania problemu nieograniczonej przemocy, który powstał z mimetycznego (naśladowczego) pragnienia ludzkości. Nie było to coś wymyślone przez ludzką pomysłowość lub rozum; raczej pierwsi ludzie natknęli się na nią. Ponieważ etolodzy znaleźli dowody takiego zachowania u naczelnych, być może ma ono przedludzkich poprzedników. Tak czy inaczej, mechanizm kozła ofiarnego i jego konsekwencje, rytuał i religia, chroniły młode gatunki przed nieograniczoną przemocą, niezamierzonym produktem ubocznym mimesis (naśladownictwa)” – czytamy. Warto jednak zwrócić uwagę na zawężoną perspektywę antropologa. Uznając religię za efekt „mechanizmu kozła ofiarnego”, pomija zupełnie znaczenie Objawienia, usiłując koniecznie odnaleźć przyrodzone wytłumaczenie zakorzenionej w człowieku wraz z jego stworzeniem potrzeby wiary.
Ojciec Carr szerzej pisze na temat teorii francuskiego antropologa w swojej książce zatytułowanej I Come to Cast Fire. An Introduction to René Girard, wyjaśniając je w przystępny sposób.
Girard, „Darwin nauk humanistycznych”, żył w latach 1923 – 2015. „Dał się poznać jako jeden z najważniejszych myślicieli minionego stulecia”, a „jego szeroko zakrojona teoria mimetyczna zmieniła krajobraz zarówno nauk społecznych, jak i teologii chrześcijańskiej” – czytamy.
Idee Girarda są wykorzystywane do tłumaczenia współczesnych zjawisk, od roli mediów społecznościowych po postępującą polaryzację polityczną. Jednak sam dorobek francuskiego myśliciela jest trudny do zrozumienia i zastosowania w życiu codziennym. Niemniej, jak twierdzi o. Carr, „myśl Girarda rozwiązała problem (…) różnicy, jaką wiara musiała wprowadzić w świecie”. Autor dodaje, że „jeśli wiara jest tylko ideą i nigdy nie ucieleśnia się w naszych osobistych i społecznych wyborach, to nie jest chrześcijańska”.
Do myśli Girarda odnosi się wielu współczesnych uczonych z różnych dziedzin, ponieważ jego spostrzeżenia mają pobudzać do myślenia i przemawiać zarówno do wierzących, jak i niewierzących.
Sam Girard, który dorastał w katolickim domu, ostatecznie odszedł od wiary. Studiując literaturę dostrzegł różnicę między Ewangelią a mitami, uznając, że jako jedyna demaskuje ona przemocowy mechanizm założycielski świata. Wiedzie go to do konkluzji, że wszelkie instytucje społeczne mają swoje źródło w religii.
Jego teoria mimetyczna ma znaczenie dla teologii fundamentalnej, apologetyki, teologii objawienia, religii, eklezjologii, teorii nowoczesności i ateizmu. W ciągu swojego życia Girard nigdy nie został w pełni zaakceptowany w żadnej dziedzinie. Antropolodzy krytycznie odnosili się do jego zbytniego teoretyzowania, teolodzy mieli problemy z niektórymi aspektami jego soteriologii (doktryny o zbawieniu), a teoretycy literatury nie byli pewni, czy pasuje do formy.
Biskup Robert McClory uważa, że „dzieło René Girarda jest aktualnym kluczem interpretacyjnym dla zrozumienia historii ludzkości, wyzwań współczesnej kultury i naszej potrzeby nawrócenia do Chrystusa”.
Źródło: worldonfire.org
AS