Amerykański jezuita podczas autorskiego spotkania powiedział, że papież wspiera jego pracę w duszpasterstwach „osób LGBT”. Zdaniem jezuity, papież daje przykład wyjścia współczesnego Kościoła naprzeciw wyzwaniom związanym z tożsamością płciową i orientacją seksualną.
Najpopularniejszy promotor homoseksualnej agendy w Kościele nawiązał do zeszłorocznego spotkania w Watykanie, podczas którego papież Franciszek przyjął go na prywatnej audiencji.
Wesprzyj nas już teraz!
„Spotkał się ze mną na 30 minut i rozmawialiśmy na temat katolików LGBT i nad tym, jak do nich dotrzeć. Poczułem się bardzo zachęcony, pocieszony i zainspirowany” – opisał spotkanie z Franciszkiem. „Był to znak wsparcia dla tego typu posługi, więc myślę, że Kościół rzeczywiście wychodzi naprzód” – przekonuje.
Jak podała ostatnio amerykańska Catholic News Agency, papież miał wyrazić wyraźne niezadowolenie ze sposobu, w jaki potraktowano jego spotkanie z prohomoseksualnym kapłanem. Zdaniem niewymienianych z nazwiska biskupów, obecnych podczas spotkania, dało się wyczuć złość Franciszka, który przyznał, że poczuł się wykorzystany.
Podczas niedawnego spotkania z wiernymi – jak zauważa Dorothy Cummings McLean na łamach LifeSiteNews – o. Martin „dał przykład swojego duszpasterstwa, mówiąc wiernym, by nie akceptowali biblijnych słów krytycznych wobec homoseksualizmu”.
„Niestety, wiele osób wykorzystuje tekst biblijny dla usprawiedliwiania swojej homofobii” – oznajmił jezuita. „Wiecie, Księga Kapłańska i św. Paweł. Problem w patrzeniu na te teksty jest taki, że nie patrzy się w ten sposób na wszystkie teksty w Księdze Kapłańskiej” – przekonywał.
„Biblia, Stary Testament i nawet św. Paweł mówią aprobująco o niewolnictwie, prawda? To znaczy, jest to zaakceptowane w Starym Testamencie, a św. Paweł mówi o nich, że muszą być posłuszni swoim panom” – mówił. Jego zdaniem, dzisiaj nie podzielamy biblijnej akceptacji niewolnictwa, ponieważ „inaczej patrzymy na te rzeczy”.
Jak zaznacza w artykule McLean, o. Martin zapomniał wspomnieć, że w pre-chrześcijańskim, starożytnym świecie cała gospodarka oparta była na systemie dzisiaj nazywanym niewolnictwem, a długi niewolnicze wspominane w przypowieściach Jezusa były częścią ówczesnego życia. Starożytne niewolnictwo radykalnie różniło się od jego amerykańskiej, XIX- wiecznej wersji spopulrayzowanej przez współczesną popkulturę.
O. Martin nazwał tych, którzy akceptują biblijne nauki dotyczące homoseksualizmu „fundamentalistami” odczytującymi Pismo Święte literalnie. „Kiedy przychodzi do homoseksualizmu, nagle stajemy się radykałami” – zasugerował. Jezuita uważa, że krytyczne opinie na temat homoseksualizmu wynikają z braku odczytania biblijnych zapisów w kontekście kulturowym. Jego zdaniem homoseksualizm w przeszłości „znacznie różnił się od tego, co rozumiemy przez to dzisiaj”. Nie wyjaśnił jednak, na czym polegają te różnice.
„Chodzi o to, że musimy odczytać te słowa w ich historycznym kontekście” – mówił. „Każdy tekst prowadzący nas do nienawiści (…) jest czymś do czego musimy podejść ostrożnie i z odpowiednim rozeznaniem” – przekonywał.
Jak nie zaklinałby rzeczywistości amerykański jezuita, Pismo Święte oraz Magisterium wyraża się jednoznacznie negatywnie wobec aktów homoseksualnych. Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza otwarcie: „Akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane (…) Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane”. (KKK, 2357)
Nietrafiony jest też argument o. Martina, sugerujący usprawiedliwianie współczesnej formy homoseksualizmu, ponieważ różni się ona od starożytnej – potępianej w Piśmie Świętym. Magisterium w swojej ocenie bierze pod uwagę zmiany, jakie zachodziły w tej materii w przeszłości (KKK, 2357).
Źródło: lifesitenews.com
PR