Przeglądając polskie przewodniki po Włoszech, z miejsca zauważamy w nich przykrą tendencję nieuwzględniania „ostrogi” apenińskiego „buta”, czyli Apulii. Owszem, opisują one najbardziej znane miejsce prowincji, czyli sanktuarium św. Ojca Pio w San Giovanni Rotondo, czasami napomykając również o zamkach cesarza Fryderyka II, ale to wszystko. O samej stolicy Apulii – Bari – nasze przewodniki milczą, wskutek czego rzadko który Polak podążający z Rzymu na Sycylię decyduje się zboczyć z trasy, by odwiedzić miejsce urodzenia i śmierci osoby, która w historii Polski odegrała rolę niepoślednią – królowej Bony.
Perłę w koronie zabytków starego Bari stanowi romańska bazylika św. Mikołaja – patrona miasta, a zarazem historycznie udokumentowanego świętego żyjącego nie w Laponii, lecz w Mirze na terenie Azji Mniejszej, gdzie był biskupem i zmarł około roku 350. Zwłoki świętego wywieźli z Miry w roku 1087 kupcy pochodzący z Bari w obawie przed zbliżającymi się muzułmanami (choć wedle innej wersji wywiezienie nastąpiło w wyniku rywalizacji z kupcami weneckimi, którzy również chcieli mieć relikwie świętego w swoim mieście). 1 października 1089 roku papież Urban II – w obecności licznie zgromadzonych książąt normańskich, do których należała wówczas Apulia – złożył szczątki św. Mikołaja w specjalnie zbudowanej krypcie, aczkolwiek samą bazylikę wznoszono jeszcze przez wiele lat (jej konsekracja nastąpiła dopiero w roku 1197 na wyraźne życzenie cesarza Henryka VI).
Wesprzyj nas już teraz!
Baryjskie polonica
Skarbiec świątyni kryje jednak nie tylko relikwie św. Mikołaja. W kaplicy po prawej stronie od wejścia do bazyliki znajdujemy duży krzyż andegaweński, zawierający cząstkę Krzyża Pańskiego podarowaną królowi Francji Ludwikowi IX Świętemu w roku 1239 przez cesarza bizantyjskiego, a także wykonany w roku 1679 srebrny relikwiarz św. Longinusa w kształcie ręki trzymającej włócznię oraz zamknięty w dziewiętnastowiecznym relikwiarzu cierń z Korony Cierniowej od XII stulecia otaczany czcią przez wiernych z Bari.
W bazylice św. Mikołaja natrafimy na akcenty polskie. Oto w kaplicy świętego wisi niepozorny obraz z roku 1395 przedstawiający trzy młode kobiety. Jedna z nich ma na głowie koronę zakwalifikowaną przez historyków sztuki jako… część skarbu odnalezionego w Środzie Śląskiej! Owa kobieta to Blanka de Valois (1316-1348) – córka księcia Karola de Valois (założyciela francuskiej dynastii Walezjuszy) oraz pierwsza żona późniejszego cesarza Karola IV Luksemburskiego. Blanka wniosła mężowi w wianie między innymi przedstawioną na obrazie koronę, jednakże po śmierci małżonki w roku 1348 Karol IV, pozostając jedynie królem Czech i Niemiec, zapragnął tronu cesarskiego i w celu uzyskania na ten cel znaczącej pożyczki zastawił klejnoty zmarłej u żydowskiego bankiera Muscha mieszkającego właśnie w Środzie Śląskiej na terenie ówczesnego Królestwa Czeskiego. Wkrótce, w obliczu epidemii „czarnej śmierci” (dżumy), która rozszalała się w Europie, Muscho opuścił Śląsk, uprzednio ukrywając swe skarby. Nigdy po nie nie wrócił, wskutek czego dziś tzw. koronę średzką z obrazu znajdującego się w Bari możemy podziwiać w Muzeum Regionalnym w Środzie Śląskiej.
Nie zdziwi za to zwiedzającego świątynię Polaka grobowiec polskiej królowej Bony Sforzy, albowiem literatura opisująca postać tej władczyni zawsze wskazuje na Bari jako miejsce jej śmierci, jako miejsce pochówku wymieniając bazylikę św. Mikołaja. Monument ten łatwo zresztą odnaleźć, zwieńcza on bowiem zamknięcie głównej absydy, stojąc za ołtarzem głównym. Umiejscowiona centralnie rzeźba przedstawia zmarłą królową klęczącą w pozie adoracji, po bokach zaś towarzyszą jej odziani w stroje biskupie dwaj święci patroni: bazyliki – św. Mikołaj oraz Polski – św. Stanisław. Poniżej umieszczono dwa posągi siedzące – alegorie Polski i Księstwa Bari.
To ostatnie należało się Bonie po matce – księżnej Mediolanu i Bari Izabelli d’Aragona; tam też królowa powróciła, opuściwszy Polskę w wyniku konfliktu z synem Zygmuntem Augustem i tam 19 listopada 1557 roku zmarła. Nagrobek wystawiła jej córka Anna Jagiellonka – dopiero w 1593 roku i to na skutek krytyki ze strony odwiedzających Bari Polaków, którym w zakrystii bazyliki przez wiele lat pokazywano obitą czarnym aksamitem niepochowaną trumnę królowej. Monument wykonał rzeźbiarz Andrea Sarti z Carrary, ale został on ozdobiony również portretami polskich świętych: św. Kazimierza, św. Jadwigi Śląskiej czy św. Stanisława Kostki. Nie zabrakło ponadto portretów: św. Alojzego Gonzagi, Zygmunta III Wazy (wnuka Bony) oraz samej fundatorki grobowca, czyli Anny Jagiellonki.
W połowie XVII wieku Jan Kazimierz zlecił wykonanie renowacji nagrobka, w wyniku czego dodano barokowe zdobienia oraz portrety tegoż króla i jego żony Ludwiki Marii Gonzagi. Niestety, grobowiec Bony nie przetrwał do dziś w swej oryginalnej formie, gdyż w latach dwudziestych XX wieku przeprowadzono „reromanizację” bazyliki poprzez likwidację barokowych ozdób i portretów. Całego monumentu nie usunięto wyłącznie z powodu licznych protestów ze strony mieszkańców Bari.
Inne skarby
Świątynia św. Mikołaja kryje w sobie także inne skarby. Na zewnątrz zdobi ją główny portal wejściowy – wspaniale rzeźbiony i zdradzający wpływy arabskie oraz bizantyjskie, z kolumnami o kamiennych głowach wołów zamiast baz. Z lewej strony można natomiast podziwiać Portale dei Leoni – rzeźbione drzwi strzeżone przez kamienne lwy a przedstawiające najprawdopodobniej zdobycie Antiochii podczas pierwszej krucjaty w roku 1098 przez wojska krzyżowców księcia Boemunda I wywodzącego się z panującej w Apulii normańskiej dynastii.
We wnętrzu bazyliki niekłamany zachwyt wzbudza stojący za ołtarzem głównym (a przed grobowcem Bony) okazały tron arcybiskupa Eliasza z podnóżkiem i z trzema figurami podtrzymującymi, postawiony w roku 1098 z okazji synodu w Bari, zwołanego w celu przezwyciężenia schizmy wschodniej i połączenia Kościoła prawosławnego z rzymskim. Równie duże wrażenie wywołuje piękne cyborium z baldachimem wznoszącym się nad ołtarzem głównym, pochodzące z około 1150 roku.
Opuściwszy bazylikę, warto udać się krętymi uliczkami Starego Miasta do pobliskiego Piazza dell’Odegitria, przy którym wznosi się archikatedra św. Sabina, z wyglądu bardzo podobna do bazyliki św. Mikołaja (reprezentuje wszak ten sam styl apulijsko-romański). Wyraźnie jednak pozostaje w cieniu swej sąsiadki, pomimo iż to właśnie ona jest główną świątynią archidiecezji. W krypcie archikatedry spoczywa ciało wcześniejszego patrona Bari – św. Sabina – biskupa z VI wieku. Sama świątynia w obecnej formie została wzniesiona po roku 1170 na ruinach bazyliki bizantyjskiej.
Po wyjściu z archikatedry koniecznie trzeba skierować swe kroki ku mniejszemu dziedzińcowi, od strony pałacu arcybiskupiego, skąd otwiera się widok na boczne skrzydło świątyni i wieżę przyozdobioną pięknymi, romańskimi maszkaronami w kształcie zwierząt.
Tu zmarła nasza królowa
Właściwym dopełnieniem wycieczki po Starym Mieście winna być wizyta w górującym nad portowym nabrzeżem zamku normańsko-szwabskim. Jego budowę rozpoczął król Sycylii Roger II już w roku 1131, ale wzniesienie potężnych murów zewnętrznych i wież stało się dziełem cesarza Fryderyka II (ze szwabskiej dynastii Hohenstaufów) w latach 1233-1240. Rozbudowa trwała także w okresie panowania Andegawenów, lecz swój ostateczny kształt zamek uzyskał dopiero w XVI wieku dzięki Izabelli d’Aragona i jej córce – polskiej królowej Bonie. Powstały wtedy umocnienia bastionowe, a centralny dziedziniec przyozdobiono schodami.
Dziś, niestety, wnętrza są surowe, pozbawione mebli, ale Polaków powinno szczególnie zainteresować środkowe wejście wiodące z dziedzińca na parter skrzydła wschodniego. Znajduje się tam pomieszczenie obecnie wykorzystywane na wystawy, jednak wcześniej przeznaczone przez Bonę na kaplicę św. Stanisława mającą upamiętniać jej zmarłego męża – króla Zygmunta Starego. Jedyną pozostałość po owej kaplicy stanowi pozbawiony wszelkich ozdób kamienny ołtarz.
Warto dodać, że to właśnie w tym zamku nastąpił zgon królowej, którą dosłownie na kilka dni przed śmiercią dyplomacja hiszpańska nakłoniła do zapisania Księstwa Bari w testamencie królowi Filipowi II, władającemu już podówczas również Neapolem. Hiszpanie ponadto skutecznie unieważnili inny testament królowej, w którym całość swoich posiadłości w Apulii zapisywała swemu synowi Zygmuntowi Augustowi. Kto wie, jak potoczyłyby się nasze dalsze dzieje, gdyby Apulia weszła w skład Rzeczypospolitej?
Mariusz Affek
Tekst ukazał się w nr. 20 dwumisięcznika „Polonia Christiana”