Słowa liberalnej minister edukacji stanu Ontario w Kanadzie – Laurel Broten – twierdzącej, że krytyka aborcji jest sprzeczna z prawem, spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem. Niektórzy wskazywali przy okazji na potrzebę anulowania antydyskryminacyjnej ustawy, na którą powołała się minister. Urzędniczka nie wycofała się jednak ze swoich uwag.
10 października Laurel Broten stwierdziła, że uchwalone w stanie Ontario prawo antydyskryminacyjne (tzw. Bill 13) zabrania krytykowania aborcji w szkołach katolickich. Sprzeciw wobec mordowania nienarodzonych miałby być objawem… mizoginii. Wypowiedź ta została potępiona przez arcybiskupa Toronto i minister otrzymała petycję podpisaną przez 5000 osób, wzywających do jej ustąpienia.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak zauważył dr Donald DeMarco z Human Life International to wypowiedzi Broten są de facto dyskryminujące. Stanowią one próbę uciszenia trwającego 2000 lat nauczania Kościoła katolickiego, a także wielu innych związków wyznaniowych. Zdaniem DeMarco, Broten dąży do przedstawienia Kościoła jako instytucji gwałcącej prawa człowieka. „Broten pragnie najwyraźniej swojego własnego kościoła, który będzie klękał przez państwem” – napisał De Marco. Zauważył także, że zakaz nauczania o negatywnych aspektach aborcji, z których wiele jest potwierdzonych przez badania, stanowi cios wymierzony w naukę. „Minister edukacji okazuje się być przeciwnikiem edukacji” – dodaje DeMarco.
Mimo krytyki Broten nie zmieniła jednak stanowiska. Próbowała je jednak załagodzić, twierdząc, że jej słowa nie odnosiły się bezpośrednio do tego, czego naucza się w szkołach katolickich. Tymczasem oficjalne oświadczenie minister Broten, opublikowane na łamach „National Post” pokazuje coś odwrotnego. „Jesteśmy przekonani, że Bill 13 zabrania szkołom katolickim takiego nauczania, które narusza prawa człowieka (…). Bill 13 dotyczy walki z mizoginią, a odebranie kobiecie prawa do wyboru jest prawdopodobnie jednym z najbardziej mizoginicznych działań, jakie mogą być podjęte”. Rzeczniczka minister edukacji, Paris Melieur stwierdziła także, że można bronić nienarodzonych, ale po warunkiem, że nie neguje się prawa kobiet do wyboru.
Tymczasem sformułowanie „prawo do wyboru” to lewacki zabieg mający ukryć właściwy ciężar i znaczenie proponowanych regulacji. Fakt, że Broten nie wycofała się z zaprezentowanego stanowiska jest alarmujący. Wiele wskazuje bowiem na to, że minister będzie próbowała ingerować w tok nauczania w szkołach. Wolność sumienia mieszkańców Ontario znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie.
Źródło: lifesitenews.com
Marcin Jendrzejczak