Pod koniec sierpnia urzędnik Organizacji Narodów Zjednoczonych został nagrany za pomocą ukrytej kamery. W rozmowach z występującą incognito reporterką portalu Mug Club Undercover opowiadał o tym, jak pracownicy tej globalistycznej struktury obawiają się wyboru na fotel prezydenta USA Donalda Trumpa, który mógłby uciąć amerykańskie fundusze na działalność ONZ. Według Jorge Paolettiego – bo o nim mowa – Organizacja ma aspiracje by stać się czymś w rodzaju rządu światowego, a jej dotychczasowa nieskuteczność wynika w dużej mierze z braku własnych sił militarnych.
Paoletti, który sam określa się jako globalista, jest urzędnikiem ds. prawnych w Sekcji Traktatów ONZ.
– Czy globalizm jest jednym z celów UN? [Narodów Zjednoczonych]? – pytała reporterka.
Wesprzyj nas już teraz!
– Absolutnie – orzekł urzędnik.
– Jedną z cech charakterystycznych ruchu MAGA [„Make America Great Again” Donalda Trumpa] jest ultranacjonalizm; a jednym z głównych wrogów są ci, których oni nazywają globalistami. (…) Jestem definicją globalisty – przyznał Paoletti w kolejnej zamieszczonej wypowiedzi.
– Stworzono tę instytucję [ONZ], która sprawia, że jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek do czegoś w rodzaju rządu światowego; państwa światowego – mówił dalej.
– Jednym z celów ONZ jest stworzenie tożsamości globalnego obywatela; kogoś, kto dzieli tożsamość, tożsamość polityczną ze wszystkimi ludźmi na tej planecie – precyzował.
Według Paolettiego, jego organizacja mogłaby być bardziej skuteczna zyskując siłę militarną.
– Organizacja Narodów Zjednoczonych nie ma własnej armii – żałował.
– Czy powinna mieć? – padło pytanie.
– Zdecydowanie – odpowiedział prawnik.
To tylko kilka wyjątków z nagrania. Podczas rozmów prawnik stwierdził też m.in. że ludzie w ONZ są przerażeni perspektywą wyboru Trumpa, gdyż USA przekazują Organizacji 27 procent jej budżetu. Bez tych pieniędzy nie będzie ona w stanie pełnić skutecznie swojej roli.
Dwa dni po ujawnieniu nagrania z dziennikarzami spotkał się Stéphane Dujarric, rzecznik sekretarza generalnego ONZ. Pośród wielu pytań zadanych mu w trakcie konferencji prasowej padła także kwestia nagranej rozmowy z Paolettim. Jak wynika z oficjalnego stenogramu, dziennikarka określana jako „Lenka” pytała o mniej istotne kwestie poruszone na filmie zamieszczonym m.in. przez platformę Rumble. Rzecznik zbywał pytania, lecz zarazem w żaden sposób nie zaprzeczył autentyczności nagrania. Przeciwnie, niejako wprost ją potwierdził, odbijając na koniec piłeczkę w kierunku środowiska dziennikarskiego.
– Dwa dni temu był przypadek, kiedy wysoki rangą urzędnik ONZ Jorge Paoletti z Legal Affairs powiedział trzy rzeczy; i wiesz, to są mniej więcej dokładne cytaty: powiedział, że personel ONZ jest przerażony, że Trump może być ponownie wybrany – dociekała „Lenka”. – Następnie powiedział, że ONZ jest w 95 procentach bezużyteczna dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. I po trzecie, powiedział, że Trump może zostać postawiony przed sądem. Sugerował sądy, przed którymi Trump mógłby zostać postawiony. Co sądzisz o jego komentarzach? Czy ONZ zgadza się z którymkolwiek z nich i jakie są tego konsekwencje dla niego? – dociekała dziennikarka.
Dujarric starał się podważyć znaczenie wywodów Paolettiego, który – poza osobistymi deklaracjami – bądź co bądź ukazywał w rozmowie specyficzny klimat panujący w Organizacji Narodów Zjednoczonych. – Przede wszystkim, pan, o którym mówisz, nie jest wysokim rangą urzędnikiem ONZ – mówił rzecznik. – Jest młodszym pracownikiem. Z nagrania wynika, że jego komentarze zostały nagrane podczas czegoś, co wyglądało na prywatne spotkanie w restauracji, i to bez jego wiedzy. Nie przemawiał w żaden sposób w imieniu Organizacji. Myślę, że słyszałaś moje komentarze na temat procesu politycznego w USA. Byłaś tutaj, Lenko, w latach poprzedniej administracji i widziałaś, jak sekretarz generalny współpracował. Dobrze współpracujemy ze wszystkimi liderami, którzy przewodzą różnym państwom członkowskim – zapewniał.
Dujarric dodał: – Ale powiem tylko, że nie jest tak, wiesz, kiedy ktoś jest nagrywany bez swojej wiedzy na prywatnym spotkaniu; nie sądzę, aby jakikolwiek dobry dziennikarz mógł zinterpretować to jako oficjalne stanowisko Organizacji Narodów Zjednoczonych. I ta krytyka nie jest skierowana do ciebie, Lenko. Dotyczy tylko tych, którzy przedstawili tę historię – mówił prasowy przedstawiciel sekretarza ONZ.
– Słuchaj, nie mam żadnych informacji do przekazania, ale myślę, że gdyby prywatne rozmowy, powiedzmy, dziennikarzy, gdy piją drinki, były nagrywane i trzeba by było za to karać ludzi, w redakcjach nie ostałby się nikt – uciął dalszą rozmowę Dujarric.
Jak podkreślono w komentarzach portali The Gold Report oraz Expose News, nagranie zostało ujawnione na krótko przed wrześniowym, oenzetowskim Szczytem Przyszłości, podczas którego oficjele całego świata, m.in. przedstawiciele państw, zbiorą się w nowojorskiej siedzibie ONZ aby podpisać „Pakt dla Przyszłości”. Ma on na celu wcielenie w życie wizji António Guterresa, aby „wzmocnić globalne zarządzanie dla obecnych i przyszłych pokoleń”.
„Pakt wymaga, aby państwa członkowskie (…) wielokrotnie potwierdzały swoje niezachwiane zaangażowanie w ONZ, jej Kartę, cele, zasady i Agendę 2030. Obiecują one podporządkować się Międzynarodowemu Trybunałowi Sprawiedliwości ONZ oraz zreformować międzynarodową architekturę finansową” – przypomina The Gold Report.
„W sumie dokument wymienia 60 działań, które państwa członkowskie powinny podjąć. W prawie każdym z nich porozumienie jasno wskazuje, że interesy krajów krążą wokół ONZ i jej globalistycznych systemów” – czytamy dalej. „Ale to nie wszystko. Pod koniec Paktu ukryty jest wymóg, aby państwa członkowskie włączały porozumienia i rezolucje ONZ do swoich krajowych praw”.
Paktowi będzie towarzyszyć drobiazgowy plan wdrażania jego zobowiązań, w tym harmonogramy, wykaz obowiązków i wskaźniki śledzenia postępów.
Źródła: Expose News, unric.org, The Gold Report
RoM